Radio Maryja i TV TRWAM w Bazylice Olkuskiej


W TROSCE O WYCHOWANIE



- Rodzina jest pierwszą szkołą cnót społecznych. Kwestia wychowania jest dzisiaj sprawą numer jeden – powiedział 4 czerwca 2007 r. Ks. Bp Adam Śmigielski SDB, Pasterz Kościoła Sosnowieckiego. Wygłosił te słowa w homilii podczas Mszy Św. odprawianej w Bazylice Mn. pw. Św. Andrzeja Apostoła w Olkuszu, skąd Telewizja TRWAM i Radio Maryja - największe w Polsce katolickie media elektroniczne, a przy tym rzeczywiście głęboko zakorzenione w życiu wiarą - przeprowadzały – od godz. 18.00 - poniedziałkową transmisję spotkania modlitewnego. Obok Księdza Biskupa Ordynariusza – przedstawiciela Episkopatu, który przewodniczył Eucharystii, wraz z liczną rzeszą kapłanów, Najświętszą Ofiarę koncelebrowali m.in.: Ojciec Tadeusz Rydzyk CSsR, założyciel i dyrektor Radia Maryja i Telewizji TRWAM, pochodzący z tej właśnie olkuskiej Parafii; redaktor Ojciec Piotr Andrukiewicz CSsR; Ks. Dziekan Stefan Rogula, Proboszcz olkuskiej Bazyliki, Prepozyt Kapituły Olkusko-Pilickiej, Ks. Kan. Stanisław Parkita, Proboszcz Parafii pw. Św. Barbary w Olkuszu-Pomorzanach, Ks. Kan. Henryk Januchta, Proboszcz Parafii pw. Dobrego Pasterza w Olkuszu; oraz młody Redemptorysta pochodzący z Parafii pw. Św. Maksymiliana Kolbe w Olkuszu, Ojciec Mariusz Brzóska CSsR. We Mszy Św. udział brały też osoby konsekrowane i wierni świeccy z wielu części kraju. Później rozpoczął się Apel Jasnogórski, podczas którego Słowo Boże wygłosił Ks. Bp Piotr Skucha, Biskup Pomocniczy Diecezji Sosnowieckiej. Następnie, od godz. 21.40, rozpoczęły się „Rozmowy niedokończone”, transmitowane przez Radio Maryja z budynku parafialnego w Olkuszu. Ich temat brzmiał: „Przyszli rodzice rodzą się w rodzinie”.




Przed rozpoczęciem transmisji z olkuskiej Bazyliki, odbyło się spotkanie Biur i Kół Przyjaciół Radia Maryja, nad czym czuwał Ks. Edward Kołomański, wikariusz parafii pw. Św. Andrzeja Ap. w Olkuszu. Od godziny 18.00 modlitwą „Anioł Pański” – odmawianą w duchowej łączności z Ojcem Świętym Benedyktem XVI - rozpoczęła się, przekazywana w świat na falach Radia Maryja i Telewizji TRWAM, audycja muzyczna, do której słowo wprowadzenia wygłosił Ks. Tomasz Sobera, wikariusz tejże olkuskiej Parafii i jednocześnie Diecezjalny Wizytator Katechizacji. W programie audycji wystąpił zespół wokalno-instrumentalny „Tibi Dabo” (w składzie: Robert Kocjan – gitara, śpiew, Monika Dudek – śpiew; Piotr Wilczyński – gitara basowa; Elżbieta Pałka - skrzypce), działający przy olkuskiej Bazylice, prezentując współczesne utwory religijne oraz Pan Jarosław Kaganiec, który wykonał koncert organowy na zabytkowych olkuskich organach Bazyliki pw. Św. Andrzeja Ap. Następnie prezentacji Parafii i Bazyliki, będącej jednym z najstarszych kościołów Diecezji Sosnowieckiej, dokonał Ks. Dariusz Piasecki.

Bogactwo zabytkowej świątyni
Według przekazu Jana Długosza, Parafia ta – należąca do najcenniejszych obiektów sakralnych naszej Diecezji - została erygowana już w 1184 r., gdy Kazimierz Sprawiedliwy sprowadził relikwie Św. Floriana do Krakowa. Dokładna data budowy kościoła nie jest znana, ale o jego istnieniu wspominają dokumenty z początku XIV wieku, kiedy to król Kazimierz Wielki wzniósł kościół gotycki z cegły i czerwonego piaskowca.
Kto i kiedy konsekrował kościół, nie wiadomo. Wiemy natomiast, że królewicz Fryderyk Jagiellończyk, brat Św. Kazimierza, Kardynał i Biskup Krakowski, poświęcił tu ołtarze: Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny i Św. Mikołaja, wystawione w 1448 roku.
Kościół mieści w sobie bogaty zbiór wyposażenia, związanego z dziejami zarówno samej Świątyni i Parafii, jak również całej olkuskiej Ziemi. Zachowane zostały m.in. fragmenty polichromii gotyckiej. W kościele mieści się też ołtarz Św. Jana Kantego, który jako profesor Akademii Krakowskiej, na przełomie 1439 i 1440 r., pełnił tu obowiązki proboszcza. Do szczególnych arcydzieł znajdujących się w tej zabytkowej budowli sakralnej zaliczają się: Poliptyk olkuski z XV wieku (przedstawiający 16 scen z życia Matki Bożej i naszego Zbawiciela); renesansowy Ołtarz Główny z obrazem, przedstawiającym męczeństwo Św. Andrzeja Ap.; późnorenesansowe organy (zabytek ruchomy o bezcennej wartości) niemieckiego mistrza z Norymbergii – Hansa Hummla, których budowę rozpoczęto w 1611 r., a ukończono w latach1631-33, dzięki tym organom od wielu lat odbywają się tu koncerty organowe – jest to najstarszy instrument zachowany w Polsce, w którym oryginalny pozostał nie tylko prospekt, ale także cały mechanizm. Do cennych zabytków wyposażenia olkuskiego kościoła należą także renesansowe stalle z końca XVI wieku, chrzcielnica wykonana w formie romańskiego kielicha, odlana z olkuskiego ołowiu (również z końca XVI wieku) czy też srebrny Krzyż Gwarków olkuskich z przełomu XVI i XVII wieku, znajdujący się w kaplicy Najświętszego Sakramentu, obok Tabernakulum.

Godność, tytuł i duszpasterstwo Parafii
25 marca 1997 roku sosnowiecki Ordynariusz, Ks. Bp Adam Śmigielski, powołując Kapitułę Kolegiacką Olkusko-Pilicką, podniósł kościół Św. Andrzeja Apostoła do godności Kolegiaty. Z kolei 10 października 2001 r. Ojciec Święty Jan Paweł II uhonorował świątynię tytułem Bazyliki Mniejszej. A 13 stycznia 2002 roku, w obecności Nuncjusza Apostolskiego w Polsce, Ks. Abpa Józefa Kowalczyka, uroczyście ogłoszono ten tytuł.
Do dziś Parafia pw. Św. Andrzeja Ap. stanowi centrum życia duszpasterskiego dla wiernych Olkusza i okolic. Działają przy niej liczne grupy duszpasterskie i ruchy katolickie, jak: Chór Parafialny, przeżywający w tym roku stulecie swego istnienia; zespół muzyczny „Tibi Dabo”; Dzieci Maryi, schola liturgiczna; grupa liturgiczna i modlitewna młodzieży; duszpasterstwo ministrantów; koła Żywego Różańca; Franciszkański Zakon Świeckich; zespół charytatywny „Caritas”; Akcja Katolicka; Klub Inteligencji Katolickiej; Koło Przyjaciół Seminarium Duchownego Diecezji Sosnowieckiej, znajdującego się w Krakowie; Rada Duszpasterska; grupa pielgrzymkowa; duszpasterstwo nauczycieli; grupa modlitewna dorosłych; zespół redakcyjny parafialnego pisma „Andrzejowym Szlakiem” (także współredagowanie olkuskiego dodatku dekanalnego „Pokój Wam”, będącego wkładką do Tygodnika Rodzin Katolickich „Źródło” /przyp./); poradnictwo rodzinne; Biuro Radia Maryja; oraz comiesięczne katechezy dla dorosłych (prowadzi je Ks. Dariusz Piasecki). W duszpasterstwie pracuje 7-miu księży, a także siostry Służebniczki Starowiejskie oraz 10-ciu katechetów świeckich. Uroczystości odpustowe Parafia przeżywa w Święto Św. Andrzeja Apostoła 30 listopada, jak też we wspomnienie Św. Jana Kantego w niedzielę po 20 października i we wspomnienie Św. Anny w niedzielę po 26 lipca. Parafia liczy ok. 16.300 mieszkańców.

Szczególni Jubilaci
Msza św. rozpoczęła się o godz. 18.30. Uczestniczyły w niej m.in. władze powiatowe z Panem Starostą Leszkiem Konarskim i miejskie z Panem Burmistrzem Dariuszem Rzepką. Komentatorem liturgicznym był Ks. Tomasz Sobera.
Po uroczystym wejściu procesji liturgicznej do kościoła słowo wprowadzenia i powitania wypowiedział Ks. Dziekan Stefan Rogula, Proboszcz Bazyliki olkuskiej. Zapewnił on m.in. o modlitwie w intencji Pasterza Diecezji Sosnowieckiej Ks. Bpa Adama Śmigielskiego, obchodzącego w tym roku 15 rocznicę sakry biskupiej (30 maja 1992 – wówczas też przejął pieczę nad tą cząstką Kościoła Chrystusowego) i Złoty Jubileusz święceń kapłańskich (uprzedzając wówczas dzień 30 czerwca), a także objął modlitewną intencją Ks. Bpa Piotra Skuchę, Biskupa Pomocniczego Diecezji Sosnowieckiej, który tego roku przeżywa 20-lecie swoich święceń biskupich. Eucharystię wzbogacił muzycznie Chór Parafialny, występujący aktualnie pod dyrekcją Pana Jana Kućmierczyka oraz zespół „Tibi Dabo”. Wyrazy wdzięczności należą się także Panom Organistom: Jarosławowi Kagańcowi i Jarosławowi Szczurkowi.

Dziękuję Bogu za Radio Maryja
Po rozpoczęciu Eucharystii, słowo wygłosił Ks. Bp A. Śmigielski. Pozdrowił wszystkich obecnych, zwłaszcza chorych. Polecił ich Panu Bogu. Powiedział także: „Szczególnie proszę Boga w tej Mszy Świętej o błogosławieństwo dla Radia Maryja, dla Telewizji TRWAM, dla wszystkich poczynań, zmierzających do ewangelizacji świata. Tak bardzo często słyszę z Radia Maryja słowa Ojca Świętego: Dziękuję Bogu za Radio Maryja.
My tak samo dziękujemy Bogu, w tej chwili, za to, że to Radio dociera do domów, do szpitali, do hospicjów, do najrozmaitszych miejsc, nie tylko w naszej Ojczyźnie, ale w całym świecie.
W tej Mszy Św. polecam Bogu zmarłych, którzy odeszli, zwłaszcza tak bardzo drogiego nam Księdza Mirosława Drozdka (Kustosza Sanktuarium MB Fatimskiej na Krzeptówkach w Zakopanem – przyp. TW za: „Niedziela”, nr 23/2007), którego żegnaliśmy niedawno (28 maja br. – przyp. – jw.). I wszystkich innych, którzy byli złączeni z nami węzłami wiary, miłości i nadziei”.

Po pierwszym Zesłaniu Ducha Świętego
W czasie Liturgii Słowa, dwa czytania odczytali wierni: pierwsze - Pan Andrzej Cieślik, drugie - Pani Małgorzata Cieślik. Psalm i Alleluja odśpiewali (w kolejności ustawienia przed amboną, od lewej /patrząc od strony naw/, Panie i Pan): Aneta Sińska, Robert Kocjan, Monika Dudek. Ewangelię wg Św. Łukasza, o dwunastoletnim Jezusie Chrystusie, który został w Świątyni w Jerozolimie, odczytał Diakon.
W homilii Ks. Bp A. Śmigielski przypomniał słowa z Ewangelii, iż Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy: „Gdy miał lat 12 udali się tam zwyczajem świątecznym (…).
Pielgrzymki do Jerozolimy były podyktowane prawem” zawartym „w Księdze Wyjścia i Powtórzonego Prawa. Pobożny Izraelita był zobowiązany pójść na trzy święta, ażeby wstąpić do Domu Pana: na Święto Paschy, (…) Pięćdziesiątnicy i na Święto Namiotów”. Nie wszyscy jednak mogli to uczynić, „dlatego, że byli daleko (…), rozproszeni, często byli poza granicami swojego kraju. I wystarczyło przynajmniej jeden raz pójść do Jerozolimy.
Rodzice (Chrystusa), jak mówi Łukasz Ewangelista (…), co roku chodzili. Uważali to za swój obowiązek święty. I wzięli ze sobą dwunastoletniego Pana Jezusa. Chociaż On jeszcze nie był tzw. barmicwa, czyli mężem prawa – a jednak Go wzięli. Bo uważali to za swój święty obowiązek. Maryja i Józef. Łukasz z naciskiem podkreśla, że to byli rodzice. Mimo, że Józef był ojcem domniemanym. Wszyscy jednak uważali go za ojca Jezusa. Był mężem Maryi. Maryja była jego małżonką. Postawili sobie za cel, ażeby kształtować swoje Dziecko, swojego Syna w Duchu Bożym. Ona prowadzi 12-letniego Jezusa do Świątyni. Nie prowadzi Go do miejsca rozrywkowego, nie prowadzi Go po to, ażeby spędzić wesoło i rekreacyjnie czas – tak jak niekiedy widzimy w czasach dzisiejszych. Jest coś niezwykłego w Jej całkowitym oddaniu się temu posłannictwu wychowania Swojego Syna. Posłannictwu, które przyjęła w momencie (…), kiedy Posłaniec Boży w pozdrowieniu oznajmił jej: Oto poczniesz i porodzisz Syna. Ona miała odwagę zapytać: Jak to się stanie? (przecież Ja nie znam męża?). Wiedziała, że to jest niemożliwe z punktu widzenia czysto ludzkiego (…). Otrzymała wtedy odpowiedź: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego Cię osłoni. Było to pierwsze Zesłanie Ducha Świętego w Nowym Testamencie – właśnie na Nią. To Duch Święty będzie tym tworzywem, tą miłością płodną, która spowoduje, że Ona pocznie i porodzi Swojego Syna”.

Rodzice – główni wychowawcy swych dzieci
„Wychowanie – kontynuował Ksiądz Biskup – to nie tylko zadanie, które każda matka i każdy ojciec musi spełnić w stosunku do swoich dzieci, ale to jest, na pierwszym miejscu, szczytne powołanie, pochodzące od samego Boga. Nie wszyscy sobie to uświadamiają.
Ojciec Święty Jan Paweł II – Sługa Boży – w swojej Adhortacji o zadaniach rodziny chrześcijańskiej w świecie współczesnym, na ten temat bardzo jasno poucza. Czytamy m.in.: Rodzice, ponieważ dali życie dzieciom, w najwyższym stopniu są zobowiązani do wychowania potomstwa i dlatego muszą być uznani za pierwszych i głównych wychowawców. To zadanie wychowawcze jest tak wielkiej wagi, że jego ewentualny brak z trudnością dałoby się zastąpić. Do rodziców bowiem należy stworzyć taką atmosferę rodzinną, przepojoną miłością i szacunkiem dla Boga i ludzi, aby sprzyjała całemu osobistemu i społecznemu wychowaniu dzieci. Dlatego też rodzina jest pierwszą szkołą cnót społecznych, potrzebnych wszystkim społeczeństwom. Prawo i obowiązek rodziców do wychowania jest czymś istotnym i jako taki związany jest z przekazywaniem życia ludzkiego. Jest on pierwotny i mający pierwszeństwo” w stosunku do „zadań wychowawczych innych osób, z racji wyjątkowości, szacunku, miłości łączących rodziców i dzieci. Wyklucza zastępstwo. Jest niezbywalny, dlatego też nie może być całkowicie przekazany innym ani przez innych zawłaszczony”.
Pomimo często dziś spotykanych i bardzo poważnych „trudności w dziele wychowania, rodzice winni ufnie i z odwagą kształtować w dzieciach istotne wartości życia ludzkiego. Dzieci winny wzrastać we właściwej wolności wobec dóbr materialnych, przyjmując prosty i surowy styl życia w głębokim przekonaniu”, że więcej wart jest człowiek z racji tego kim jest, niż ze względu na to, co posiada. „W społeczeństwie wstrząsanym i rozbitym przez napięcia i konflikty, wynikające z gwałtownego ścierania się różnych indywidualizmów i egoizmów, dzieci powinny nabyć nie tylko poczucie prawdziwej sprawiedliwości, która (…) prowadzi do poszanowania godności osobistej każdego człowieka, ale także i tym bardziej, poczucie prawdziwej miłości, jako postawy szczerej troski i bezinteresownej służby”, zwłaszcza wobec najbiedniejszych i potrzebujących. „Rodzina jest pierwszą i podstawową szkołą uspołecznienia. W niej, jako we wspólnocie miłości, uczynienie z siebie daru jest prawem nadającym kierunek i warunkującym wzrost”.

Wychowanie do czystości
Ks. Bp A. Śmigielski powiedział też: „Wychowanie do miłości, pojęte jako dar z siebie, stanowi nieodzowną przesłankę dla rodziców wezwanych do przekazania jasnego i subtelnego wychowania seksualnego. W obliczu kultury, która na ogół banalizuje płciowość ludzką, interpretując ją i przeżywając w sposób ograniczony i zubożony, odnosząc ją tylko do ciała i egoistycznej przyjemności, posługa wychowawcza rodziców musi skupić się zdecydowanie na kulturze życia płciowego, aby była ona prawdziwie i w pełni osobowa. Płciowość bowiem jest w istocie bogactwem całej osoby: ciała, uczuć i duszy – ujawniającym swe głębokie znaczenie w doprowadzeniu osoby do złożenia daru – siebie z miłości. Wychowanie seksualne stanowi (…) prawo i podstawowy obowiązek rodziców. Winno dokonywać się zawsze pod ich troskliwym kierunkiem, zarówno w domu, jak i w wybranych i kontrolowanych przez nich ośrodkach wychowawczych. W tym sensie Kościół potwierdza prawo pomocniczości, które szkoła zobowiązana jest przestrzegać, współpracując w wychowaniu seksualnym, w takim samym duchu, jaki ożywia rodziców.
W tym kontekście bezwzględnie nieodzowne jest wychowanie do czystości, jako cnoty, która doprowadza osobę do prawdziwej dojrzałości i uzdalnia ją do szanowania i rozwijania oblubieńczego sensu ciała. Wychowanie ma doprowadzić do znajomości zasad moralnych i uznania ich za konieczną i cenną gwarancję odpowiedzialnego wzrostu osobowego w dziedzinie płciowości ludzkiej”.

Głoście Dobrą Nowinę o czystości
„W Sandomierzu nasz Ojciec Święty, Sługa Boży Jan Paweł II skierował apel do rodziców – do ojców, matek – aby polskie rodziny stanęły zdecydowanie w obronie swoich progów domowych, w obronie godności każdej ludzkiej osoby. Między innymi powiedział: cywilizacja śmierci chce zniszczyć czystość serca. Jedną w metod tego działania jest celowe podważanie wartości tej postawy człowieka, którą określamy jako cnota czystości (…). Jest to zjawisko szczególnie groźne”, gdyż celem ataku stają się wrażliwe sumienia dzieci i młodzieży. „Cywilizacja, która w ten sposób rani lub nawet zabija prawidłową relację człowieka do człowieka jest cywilizacją śmierci. Bo (…) nie może człowiek żyć bez prawdziwej miłości.
Głoście światu Dobrą Nowinę, woła Ojciec Święty, Dobrą Nowinę o czystości, o czystości serca. Przekazujcie mu swoim przykładem życia orędzie o cywilizacji miłości. Wiem jak bardzo jesteście wrażliwi na prawdę i piękno. Dziś cywilizacja śmierci proponuje wam m.in. tak zwaną wolną miłość. Dochodzi w tym wypaczeniu miłości do profanacji jednej z najbardziej drogich i świętych wartości. Bo rozwiązłość nie jest ani miłością, ani wolnością. Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża. Co jest dobre, co Bogu przyjemne, co doskonałe. Strzeżcie wasze rodziny przed pornografią, która dzisiaj pod różnymi postaciami wdziera się w świadomość, zwłaszcza dzieci i młodzieży. Brońcie czystości obyczajów w waszych ogniskach domowych i społeczeństwie. Wychowanie do czystości jest jednym z wielkich zadań ewangelizacyjnych, jakie stoją obecnie przed nami. Im czystsza będzie rodzina, woła Ojciec Święty, tym zdrowszy będzie naród. A chcemy pozostać Narodem godnym swego imienia i godnym chrześcijańskiego powołania”.
„Pilna jest potrzeba wychowania naszej młodzieży i dzieci! – podkreślił Ksiądz Biskup - Kościół poczuwa się do bezpośredniej odpowiedzialności za sprawy wychowania. Jest on bowiem zawsze obecny tam, gdzie chodzi o człowieka. Człowiek jest pierwszą drogą, po której winien kroczyć Kościół w wypełnianiu tego posłannictwa. Tak wołał Ojciec Święty do młodzieży. To oczywiście wymaga szczególnego umiłowania młodzieży. A więc idźmy do młodzieży. Oto pierwszy i podstawowy wymóg wychowawczy.

Posłany do młodzieży
Święty Jan Bosko – Ojciec i nauczyciel młodzieży, jeden z największych wychowawców w historii Kościoła Katolickiego, powiedział m.in.: Bóg posłał mnie do młodzieży. W tym stwierdzeniu Św. Jana Bosko dostrzegamy podstawowy wybór jego apostolatu, skierowany do młodzieży. Do młodzieży ubogiej, pozbawionej często rodziców, środków materialnych, do młodzieży często z marginesu, do młodzieży najbardziej narażonej na niebezpieczeństwa. Warto tutaj przypomnieć wspaniałe słowa, skierowane przez Św. Jana Bosko do jego chłopców, które stanowią prawdziwą syntezę jego zasadniczego wyboru apostolskiego: Wierzcie mi, że wszystko czym jestem, jest całkowicie dla was. Dniem i nocą, rano i wieczorem, w każdej chwili. Nie mam innego celu, jak tylko troskę o wasze dobro moralne, umysłowe i fizyczne. Dla was się uczę, dla was pracuję, dla was żyję i także dla was gotów jestem oddać życie.
W Kościele i świecie całościowa wizja wychowawcza, jaką wcielał ten wspaniały Ojciec i nauczyciel młodzieży (…), oznacza realistyczną pedagogię świętości, jako element życia każdego wierzącego. Oryginalność i śmiałość postulatów świętości młodzieńczej jest istotną wartością sztuki wychowawczej tego wielkiego Mistrza Świętości, który słusznie może być nazwany Mistrzem Duchowości Młodzieżowej. Jego niezwykły sekret polegał na tym, że nie zwiódł i nie zawiódł nigdy najgłębszych pragnień młodzieży – a mianowicie chęci życia, pragnienia miłości, otwarcia duszy, radości, wolności, nastawienia ku przyszłości, a jednocześnie prowadził ją stopniowo i w sposób konkretny do przekonania, że tylko poprzez życie w Łasce, to jest w przyjaźni z Chrystusem, w pełni realizują się autentyczne ideały młodzieży.
Św. Jan Bosko wprowadził do swojego systemu wychowawczego trzy podstawowe zasady, które nigdy (…) nie będą zdezaktualizowane, jeżeli ma się na uwadze dobro, prawdziwe dobro młodzieży. Tymi zasadami są: rozum, religia i szczególne umiłowanie młodzieży – które stanowiły fundament jego pracy wychowawczej. Jednocześnie rodziły wspaniałe owoce”, choćby w postaci „tak wspaniałych wychowanków, jakim był Dominik Savio, który w oparciu o kierownictwo swojego Mistrza i Nauczyciela w dniu Pierwszej Komunii Świętej zrobił sobie postanowienie: Jeżeli nie będę świętym, będę niczym. A świętość w ujęciu Księdza Bosko, to życie w doskonałej czystości. Powiedział m.in.: Nie wiem czy dobrze mówię, ale wydaje mi się, że ten, kto ją posiada jest pewny, że posiada wszystkie inne cnoty. Kto jej nie posiada, może mieć i inne, ale będą one zaćmione i bez niej szybko znikną.
Świętość i czystość, w jego pedagogice, to pojęcia zamienne. W jego życiorysie czytamy: Tym, co powinno wyróżniać nasze Towarzystwo jest dziewictwo – tak jak ubóstwo charakteryzuje synów Św. Franciszka z Asyżu, a posłuszeństwo, Św. Ignacego”.

Męczeństwo i spotkanie
„I wspaniałymi owocami jego systemu wychowawczego jest tzw. Piątka poznańska – kontynuował Ks. Bp A. Śmigielski - pięciu wychowanków Oratorium Św. Jana Bosko w Poznaniu, wspaniałych ludzi w wieku lat od 20-tu do 22-uch (…), którzy po wkroczeniu wojsk hitlerowskich do Poznania zostali aresztowani pod zarzutem zdrady stanu, osadzeni w (…) więzieniu przy ulicy Młyńskiej w Poznaniu. Następnie przeszli przez więzienia”, byli „we Wronkach, „osławionych” z okrucieństwa (…), a wreszcie w Dreźnie, dnia 24 sierpnia, we wspomnienie Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych, w 1942 roku, zostali ścięci publicznie na placu, jak ostatni zbrodniarze.
Wydawałoby się, że pamięć o nich zaniknie. Przeciwnie. Ojciec Święty, przeddzień przybycia do naszej Diecezji, osiem lat temu, 13-go”czerwca, „wyniósł ich na Ołtarze, jako bohaterów, jako męczenników. Mieli wszelkie dane ku temu, ażeby realizować swoje ideały młodzieńcze. Byli młodzi, przystojni, wspaniali, dobrzy, a jednak zostali pozbawieni życia. Nie bali się śmierci. Przeddzień egzekucji w więzieniu, w Dreźnie, pisali listy do swoich rodziców”. Błagali „matki i ojców, by nie płakali, nie rozpaczali. Bo oni wiedzą, że jutro spotkają tych, którym zawierzyli i tych, których ukochali – spotkają Jezusa i Maryję”.

Dziecko należy wychowywać
„Ukochani! Wspomniałem tego Wychowawcę wspaniałego w kontekście tej perykopy ewangelicznej, gdzie rodzice Jezusa chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy i wzięli ze sobą 12-letniego Syna. Ta scena będzie niepokoiła sumienia rodziców, którzy będą zaniedbywali wychowanie swoich dzieci. Bardzo często obecnie wychowanie - ten termin jest zamienny z hodowaniem. Dziecka nie można hodować. Dziecko należy wychowywać. I od samego początku - w duchu prawdziwej wiary, w oparciu o trwałe zasady wiary w Boga w Trójcy Świętej Jedynego i (…) ukształtowanie właściwej miłości w stosunku do otoczenia.
Sprawa wychowania dzisiaj jest sprawą numer jeden. Wychowanie młodzieży, wychowanie dzieci, winno być przedmiotem - na pierwszym miejscu - szczególnej troski rodziców i Kościoła, i szkoły”.
Na końcu homilii Ksiądz Biskup skierował myśli wiernych ku naszemu Panu: „Prośmy dzisiaj Boga, aby za przyczyną Matki Najświętszej, która szła ze Swoim małżonkiem Józefem i Swoim Synem do Jerozolimy (…) - tam, ten młody Jezus spotkał się z Bogiem, że Swoim Ojcem w Świątyni – ażeby było jak najwięcej rodziców odważnych, którzy by swoje dzieci prowadzili do Boga. Amen.”

* * *

Podczas Mszy Świętej w procesji z Darami, oprócz chleba i wina, będących symbolami tego daru, który wszyscy zebrani pragnęli, na swój sposób, ofiarować Bogu Ojcu, przyniesiono do ołtarza: komplet alb kapłańskich, jako dar dla Misji prowadzonych przez OO. Redemptorystów; pszczelarze ofiarowali paschał, kadzidło oraz miód; przedstawiciele Biur i Kół Rodziny Radia Maryja przynieśli dary serca; złożono też w ofierze pieniądze, jako owoc naszej pracy – ich cząstką dzielimy się bowiem ze wspólnotą Kościoła, którą współtworzymy i za którą odpowiadamy (ofiary na tacę przeznaczone były na potrzeby Radia Maryja i TV TRWAM). W tej Liturgii Eucharystycznej wierni ofiarowali Zbawicielowi swoje serca, przepełnione wdzięcznością za najwspanialszą Matkę, Maryję. Prezentacji osób i darów dokonał komentator tej Liturgii, Ks. Tomasz Sobera
.
Modlitewne spotkanie i pamięć pokoleń
Pod koniec Eucharystii życzenia dla Ks. Bpa A. Śmigielskiego wygłosił, w imieniu Parafii, Pan Burmistrz Olkusza Dariusz Rzepka z Rodziną. Słowa wdzięczności i życzeń wobec Ojca Dyrektora Tadeusza Rydzyka wyraziła Pani D. Komuńska z Rodziną.
Następnie podziękowanie padło z ust Ks. Prob. Stefana Roguli, który zauważył także: „Ileż pokoleń ludzi wierzących w Chrystusa i Jego Matkę przeszło przez ten dom Pański, wznosząc swoje serca i ręce, aby wielbić Boga i dziękować Najlepszemu Stwórcy! Dzisiejsze modlitewne spotkanie w olkuskiej bazylice, razem z Dostojnym Pasterzem, jest tego pięknym znakiem”. Ksiądz Proboszcz dziękował Księżom Biskupom (Ks. Bpowi Adamowi Śmigielskiemu, przewodniczącemu Eucharystii oraz głoszącemu homilię, a także Ks. Bpowi Piotrowi Skusze za przybycie w tym celu, by po Eucharystii wygłosić Słowo w czasie Apelu Jasnogórskiego – przyp.), a także Wielkiemu Olkuszaninowi, Ojcu Tadeuszowi Rydzykowi: „Ojcze Dyrektorze – powiedział – wyrażamy Ci gorące podziękowania za wszystko, co uczyniłeś i dalej podejmujesz dla Kościoła i Ojczyzny”.

Dobry przykład od samego początku
Przed błogosławieństwem końcowym głos zabrał również Ojciec Tadeusz Rydzyk. Powiedział wówczas m.in.: „Kochani, jest mi trudno cokolwiek mówić, bo, powiem Wam, że bym się rozpłakał. Jak tak (…) myślę o tym wszystkim – jak to się zaczynało, Ekscelencjo, patrzę na ten piękny kościół. To tutaj, w tym kościele i z tymi ludźmi (…), którzy mi dawali dobry przykład od samego początku – wielu z nich żyje (…) – Kochany Księże Dziekanie (…) - to” poprzez „Was też - to się działo. Ja pamiętam – od samego początku zresztą – wszystkich kapłanów. Najpierw rodzina, rodzice, bracia, siostra, koledzy. Tutaj – przychodzenie do kościoła. Pamiętam (…). Księdza Prałata Andrzeja Marchewkę. I tak wszystkich po kolei. Księży Wikariuszy; niektórych bardzo żeśmy lubili; niektórych żeśmy się trochę bali. Tak. Ale to było bardzo miłe. Siostry – tu teraz widzę Siostry Służebniczki, a wtedy były Siostry Szarytki. Szły tak pięknie ubrane, szły tak majestatycznie. Te habity (…).
Różnych Księży pamiętam, ludzi świeckich. Wspaniałych ludzi, często bardzo biednych materialnie, ale bogatych duchowo. Bo tu jest dużo biedy materialnej. Chociaż coraz bardziej widać, że (…) idą do przodu (…). Zadbane domy. Widać, że ciężko pracują. Szkoda, że teraz muszą wyjeżdżać. Szkoda. Żeby wreszcie w Polsce to się ułożyło wszystko.
Nie słuchajcie za bardzo tych wszystkich „przekaziorów”. Mówcie, żeby włączali częściej do wiadomości Radio Maryja – to się i wiadomości dowiedzą prawdziwszych. Tak, tak, bo po to Radio… . Dużo bym mówił (…)”.

Ogromna życzliwość i zachęta
„Kochani (…). Ale (…), jeżeli mogę (…), jeżeli Ekscelencja pozwoli (…), Księże Biskupie – to bym musiał cały czas mówić o wdzięczności. A jak tak było – słuchajcie – tak ciężko – i tak nas przeróżni napadali – to wiecie co? – Ksiądz Biskup zawsze był życzliwy. I mówił: Radio Maryja ewangelizuje moją Diecezję nawet wtedy, gdy ja śpię. A śpi bardzo mało – wiem, że bardzo mało śpi, bo bardzo dużo pracuje (oklaski). I to była (…) taka zachęta… – zresztą ogromna życzliwość.
Ja może czasem w Radiu mówię – muszę napisać chyba książkę. Wspomnienia różne. Tak. Ale chyba napiszemy ze studentami razem. Tu są właśnie studenci czwartego roku – powiedział Ojciec T. Rydzyk, wskazując na osoby stojące za kamerami – a tamten (…) w telewizji (TRWAM – przyp. TW) (…) prowadzi programy dla rolników. I dzisiaj przy kamerze. I (…) porządnie ubrani – a nie w jakieś takie „wycieruchy” byle jakie. Kultura. Bo to jest Wyższa Szkoła Kultury, a nie „dziadostwa”. Tak”.

Żebyśmy zawsze byli porządni
„A w Olkuszu (…) – pamiętam (…) księży przeróżnych – (np.) jak mnie ksiądz jeden wciągnął na ministranta. Ksiądz Łydżba. (…) to były piękne rzeczy… . Jak Ksiądz Biernacki (…). (Ja) idę do kościoła z matulą, a on mówi: Pani Rydzykowa, niech Pani kupi synowi Mszalik. A tu był taki kiosk, taki metr na metr. I myśmy tak podglądali, jakie obrazki są. Nie było pieniędzy na te obrazki, to tak (jak) czasem były - jakiś grosz – to żeśmy sobie kupili. A te obrazki nie były takie ładne, bo u nas nie drukowali przecież takich ładnych, a z Włoch to ciężko było sprowadzić. Czasem były ładniejsze. To nie tak jak Ojciec (Mariusz Brzóska CSsR – przyp. TW) - dobrze, że jest Redemptorysta z Olkusza następny. Cieszę się Ojcze (…). Tak. W każdym razie teraz to oni mają ładne obrazki. A myśmy wtedy takie, pamiętam, tu z tego kiosku (…). I ten Mszalik. Ile on mi dał wtedy. Mówię: Mamo, kup mi. A ona mówi: Dziecko nie ma (pieniędzy). Słuchaj, może po pierwszym, może później. A ja mówię: Nie, dzisiaj. Co masz zrobić jutro, zrób dziś. Dzisiaj.
I później pamiętam, jak stawałem blisko ołtarza (…) i się „ścigałem” z księdzem - kto pierwszy. A później w szkole podstawowej, w siódmej klasie już na pamięć umiałem Kanon po łacinie cały i całą Mszę po łacinie – dzięki temu Mszalikowi. A co się w sercu działo. I tak to rosło. Dużo byłoby mówić. I ci nauczyciele – tacy dobrzy. Byli też tacy, których żeśmy nie lubili, którzy wygadywali na Kościół – to żeśmy z nimi walczyli. Już wtedy – chłopaki. I księża tak nas podtrzymywali na duchu, mówili, żebyśmy zawsze byli porządni. Tak. No i udawało się to”.

Z Kościołem i z Ojczyzną
„Tu różne rzeczy były. Był Ksiądz, który tutaj siedział w więzieniu. Ja byłem dzieckiem wtedy. (…) Ksiądz Biernacki. A powiedział kazanie z tej ambony: brońcie Krzyża, brońcie Kościoła. I za to go rok trzymali w więzieniu – i proces pokazowy. A później był we Włoszczowej i opowiadał mi o szczegółach – wtedy. Opowiadał mi jak UB-ek przyszedł do niego tu na plebanię, na (ul.) Szpitalną i mówi: ty taki, tego – położył pistolet – ja cię zastrzelę. A on mówi: strzelaj, draniu, strzelaj. I mówi: i nie zastrzelił mnie.
I tak rosło to powołanie (…). Dlatego nie dziwcie się, że akurat tak myślimy. I w Radiu, Redemptoryści właśnie, księża polscy tak myślą – że myślą: z Kościołem i z Ojczyzną”.

W olkuskim kościele
Ojciec Tadeusz Rydzyk powiedział też m.in., na temat kościoła i Parafii pw. Św. Andrzeja Ap. w Olkuszu: „Kochani, ten kościół, to (…), powiedziałbym, właściwie wszystko. Bo tak po kolei – ile byłoby mówić – te wszystkie ołtarze poszczególne, to wszystko razem. I ten przepiękny Ołtarz Główny. I Matka Boża Częstochowska. I (…) Pan Jezus Miłosierny. (…) I Loreto, i Święta Anna (…). To wszystko po kolei. Także - to było piękne.
Trzeba tylko dzieci zachęcać. Dzieci. To się zaczyna od dziecka. Jak ksiądz powie dobre słowo. Ten (…) nasz (…) Ksiądz Prałat (…) Marchewka (ówczesny Proboszcz Parafii pw. Św. Andrzeja Ap. w Olkuszu – przyp. TW) (…) nas tak trzymał krótko, ale wszyscy żeśmy go kochali. (…) pamiętam, idę do szkoły, do Jedynki, idziemy – więcej nas – a on mówi tak: (…) - widzicie kochane dzieci, tu jest Pan Jezus; a weszliście powiedzieć Mu dzień dobry? On jest w Tabernakulum. Idźcie. - I codziennie żeśmy wtedy chodzili. Tylko dlatego, że ten Ksiądz nas zaczepił i nam to powiedział. I tak to rosło”.

I poszedłem do Redemptorystów
„A później nabożeństwo. Pamiętam, taki (najpierw) kleryk był, (późniejszy) Ksiądz Chwast (już nieżyjący – przyp. TW). Wziął ileś tych dzieciaków i pojechaliśmy do Czernej na rowerach. I później Nabożeństwo tu, takie piętnastominutowe nam odprawiał. Tak patrzyłem na niego. A później chodził (…) w sutannie (…). Jak szedł na (ul.) Partyzantów, szedł do kościoła, to ja czekałem, kiedy on będzie (przechodził) i mówiłem: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. A on był zawsze taki sympatyczny. A później inni księża: z Klucz Ksiądz Franciszek. Teraz już jest chyba na emeryturze. I też tak przechodził - z pociągu (…).
Pamiętam pierwsze pisma, które (ludzie) dawali (mi) do ręki: „Przewodnik Katolicki” – bardzo dobry był, czarno-biały, piękne teksty. I dawali „Mszę Świętą”, pamiętam. Przez tę „Mszę Świętą”, Ekscelencjo, to bym chyba do Chrystusowców poszedł. Bo tam były adresy. Tylko mi powiedzieli w Olkuszu (…) ludzie, że tam trzeba osiem języków znać. Mówię: ech, to nie dla mnie. A ja chcę być misjonarzem. No i poszedłem do Redemptorystów (…). Najlepiej, żeby znać dużo języków – języków można się nauczyć, to nie takie złe.
Tak. Przeróżni ludzie. Wszystkim z całego serca Bóg zapłać”.

Wiedzy szuka się u źródeł
„Ale jeżeli jeszcze mogę, to, Kochani, dziękuję Wam za życzliwość w ogóle. A jak mówią, w tych różnych gazetach piszą, to, słuchajcie: wiedzy szuka się u źródeł, a nie z plotek. Nigdy. Nawet gdyby nie wiadomo w jakich gazetach podawali i „telewizorniach” (…). Tak. „Przekaziory”. Bo się jeszcze nie zmieniło wiele w Polsce. To się dopiero może zmienić. Ale jak będziemy słuchać takich wiadomości, to trzeba sobie przypomnieć jedno – ze stanu wojennego – i mówcie innym: „chcesz dostać bzika, słuchaj Dziennika”. (…) Tak żeśmy mówili, prawda?. I tak samo teraz. Ta walka z Kościołem – to jest walka z Narodem (…). To trzeba widzieć. To nie zmieni się (…) po jednych wyborach. I te wybory muszą być porządne. Wybrać porządnie. A porządnie wybrać, to najpierw trzeba ich wychować. To jest długi proces. Tak.
Kochani. I Radio Maryja tutaj pomaga. Jeżeli Ekscelencja pozwoli – jedno świadectwo. Wczoraj (…) przeczytałem na antenie – co Radio daje. Tych świadectw dostajemy dużo. Dlatego mówcie, że jest takie Radio. Choć wcale nie jesteśmy idealni.
Przecież mnie to bardzo wielu ludzi tu zna. (…) Takie dziecko, jak chodziłem tutaj. A teraz (…) nie przyjeżdżam do Olkusza, bo nie ma czasu. Trzeba iść tam, gdzie (…) potrzeba być. (…) Ile do zrobienia jest. Czas tak szybko leci, nie można nic zmarnować. Także jak przez Olkusz przejeżdżam, to tylko tak szybko patrzę. I ta wieża (kościelna – przyp. TW). Czasem zatelefonuję (…) do Księdza Dziekana, też czasem w nocy mówię (…): pozdrawiam. Czy do Księdza (Proboszcza) Stanisława Gajewskiego – też Go pozdrawiamy. W ogóle wszystkich księży – (i obecnych – przyp.), wtedy był jeden kościół – teraz pięć. (…). Także, jest dobrze. I coraz lepiej będzie.
Kochani, i Radio jest potrzebne, potrzebna Telewizja, potrzebne media. I brać do ręki dobre pisma”.

Świadectwo nawrócenia
„Jedno świadectwo – popatrzcie - a takich mamy tysiące:
Mówi Olaf z Berlina. Napisał tak: Rozszedłem się z pierwszą kobietą. Dla mnie nie było problemu, gdyż żyliśmy tylko na kontrakt cywilny. Druga kobieta odeszła, już nie mogła ze mną wytrzymać. Z trzecią ja nie mogłem wytrzymać, gdyż uważała mnie za głupiego i chciała zawsze mieć ostatnie słowo. Pobiliśmy się. Zabrała swoje rzeczy i powiedziała pod moim adresem najbrzydsze słowa. Po takich trzech przypadkach zacząłem pić alkohol. Piłem i tarzałem się w błocie. Czułem się potwornie, gdy dochodziłem do trzeźwości. Jednego dnia przyśniła mi się moja świętej pamięci matka. Była zapłakana i ze smutkiem patrzyła na mnie, a ja czułem się winny jej stanu. Patrząc mi w oczy mówiła – synku, ratuj się, naucz się Różańca i odmawiaj go. Sen był snem. Przyszedł kolega i znowu upiłem się. Sen powtórzył się w tej samej scenerii, ale dla dobrego (samo)poczucia sięgnąłem znowu po kieliszek. Wypiłem trzy…, czyli znowu wpadłem w stan, w którym nie mogłem utrzymać się na nogach. Sen powtórzył się po raz trzeci, z dodatkiem słów – torujesz sobie drogę do piekła. Przeraziłem się do tego stopnia, że naprawdę zacząłem szukać ratunku. Napotkaną na klatce schodowej Niemkę (…) zapytałem jak odmawia się Różaniec. Odpowiedziała – taki Różaniec odmawia się w Radiu Maryja z Torunia (…). Niemka znała trochę język polski, gdyż miała męża Polaka i słuchała Radia Maryja. Tak więc zacząłem odmawiać Różaniec z Radiem Maryja. Podjąłem odpowiednie leczenie, przestałem używać alkoholu. Staję się innym człowiekiem. Różaniec stał się moją umiłowaną modlitwą”.

Na podobieństwo ewangelicznego siewcy
„Dużo (jest też) innych świadectw, jak ludzie ludziom pomagają, jak książka pomaga, przypadkowo zobaczona, jak Pismo pomaga, jak dobre słowo pomaga. I siać. I Wy jesteście ewangelicznymi siewcami. Tak powiedział (…) do słuchaczy Radia Maryja Jan Paweł II. Wyraźnie powiedział. I trzeba jego słuchać. A nie jakichś towarzyszy, którzy się przebrali w dziennikarzy - czy starych UB-ków. No przecież tak jest (…).
I trzeba mieć rozum. (…) Do słuchaczy Radia Maryja Ojciec Święty powiedział: jesteście podobni do ewangelicznego siewcy”. Ojciec T. Rydzyk odniósł te słowa do obecnych, jako siewców, wymieniając niektóre z miejscowości, z których przybyli wierni: „Patrzę: Sosnowiec, Miechów, Chechło (…), Klucze – no każda miejscowość tutaj wokoło – Jaworzno, (…) Szczakowa też jest blisko. Tak. (…) Dąbrowa Górnicza. Oczywiście. Ale (…) wszyscy. I trzeba pospieszyć się. Odzyskać Polskę całą.
Siostrom Bóg zapłać za to, że tak przygotowujecie dzieci. Że kapłani tak dzieci przygotowują, tak młodzież. Temu pięknemu zespołowi. To jest apostolat. To jest pięknie sercem śpiewane. Za wszystko z całego serca Bóg zapłać”.

Alleluja i do przodu!
„Ale jeszcze jedno. Bóg zapłać Ojcu Leszkowi Gajdzie. Nie przyjechał tutaj. Bo nie mógł przyjechać”. Ojciec Tadeusz Rydzyk przypomniał też o niedawnych imieninach Ojca Leszka Gajdy: „On nie chciał, żeby mu życzenia składać. Ja go nie spotkałem, ale (…) teraz mu życzenia składam przez Radio. (…) Otóż z tym Ojcem Leszkiem – on (…) starszy ode mnie – myśmy tak chodzili, do kościoła też. I później już w habitach, przez miasto. Jak tak szliśmy i patrzyliśmy (na) tych zapitych ludzi, koło tych knajp, jak musieliśmy przechodzić, to mówię: Jezu, uratuj ich. Oni przecież kochają Ciebie. Tyle ludzi idzie (…) w tych pielgrzymkach. Mówię, dlaczego ci (w tamtych czasach – przyp. TW) komuniści (…) tych ludzi nie” powyciągają (nie pomogą im – przyp. TW), „co to za kultura (…), dlaczego nie pokażą. Uczyć ludzi, uczyć młodych ludzi, to Polska będzie piękna. I tak dalej. A ci ludzie, przecież kochają Pana Boga. Ileż razy chodziliśmy na pielgrzymki – czy chodzicie dalej (…).
Dzisiaj (…) pojechałem (…) na cmentarz z Siostrami Nazaretankami, które tu przyjechały – (…) miałem taką obstawę – dwie siostry. Jak się (człowiek – przyp.) modli - to jest najlepsza obstawa (…). Tu są inne siostry też (…) - prócz Służebniczek, prawda? Tak. Ale, kochani. I tak (…): idąc do grobów najbliższych, i do Księdza Prałata Marchewki, i do Księdza Prałata Czechowskiego, do” Księdza Józefa Cieślika, „tak po drodze poszliśmy (…) też na groby rodziców Ojca Leszka. I mówię: dziękujemy Wam za takiego Redemptorystę.
To wiecie, że (…) – tak Pan Bóg ułożył - jak Radio przyszło - taki pomysł, to on się na to zgodził. Jestem przekonany, słyszy mnie wielu (…). Pan Bóg dał jego akurat wtedy (w funkcji Prowincjała – przyp. TW) i się zgodził (…). Także: Alleluja i do przodu!”
Ojciec Tadeusz Rydzyk powiedział też wówczas m.in. o możliwości otrzymania broszury o Radiu Maryja, o Uczelni; broszury wydrukowanej przez Siostry Loretanki, które m.in. wydają piękne pismo: „Anioł Stróż” dla dzieci: „W każdym domu to powinno być” – powiedział Ojciec Dyrektor Radia. – „Mówię Wam, czytać. (…) I tu się zaczyna (…)”.

Wybierać to, co mądrzejsze
„Omijać (to…) co nie jest mądre. W Starym Testamencie tak pisze, w Księdze Syracha: Uczyć głupiego, to kleić skorupy lub budzić śpiącego z głębokiego snu, który na koniec zapyta: a o co chodzi? (…)
Dlatego to, co mądrzejsze wybierać. Wszystko, żeby być mądrym, a nie… . I Polska musi być mądra. I tego z całego serca życzę wszystkim. I Alleluja i do przodu! Oddajmy się Matce Bożej. Tak (…)”.

Obraz z podpisem Papieża
„Na tej broszurce o Radiu Maryja jest taki piękny obrazek, małe zdjęcie (…) i obrazki też są rozdawane (były wówczas – przyp.TW). Tutaj już do Olkusza żeśmy zdążyli wydrukować (…). Kochani, tu jest obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Zauważcie, na aureoli Pana Jezusa (którego tu nie widać), jest napisane: Jan Paweł II. Bardzo jasno. On był zastępcą właśnie Pana Jezusa na ziemi. I napisał „Jan Paweł II” w grudniu (a) w kwietniu odszedł do Pana. Wtedy, gdy leżał chory. Ucałował i dał ten obraz Księdzu Drozdkowi. A Ksiądz Drozdek, na parę godzin przed operacją, w szpitalu, mówił: zawieź natychmiast po mojej śmierci do Torunia. Byliśmy. Rozmawialiśmy.
Ksiądz Drozdek (…) mi wtedy też powiedział (…): Jedenaście miesięcy (…). I wyobraźcie sobie (…), ci, którzy go niszczyli przez te jedenaście miesięcy kłamstw, pomówień na wrażliwego człowieka, kapłana, który tyle dał – myślicie, że to nie spowoduje raka?, że to nie przyspieszy wszystkich procesów? I kto mu teraz za to zapłaci? I wolno tak robić? Tak Polacy nie robią, pamiętajcie. Polak potrafi kochać. Polak nie może tak robić, i Katolik. To nie są Polacy, to nie są Katolicy (jeśli) (…) niszczą Kościół, niszczą kapłanów, biskupów. (…) To nie jest kultura łacińska, cywilizacja zachodnia. To nie jest nasza cywilizacja. To jest obce i trzeba to wiedzieć (…).
Kochani, (…) i to jest (ta broszura) z tym obrazem. Zanieście do domu. My mamy ten obraz (…)”.

Zaczynamy bez pieniędzy
„Wszystko zaczynamy nie mając pieniędzy, naprawdę. Akademik wybudowaliśmy, piętnaście i pół tysiąca metrów kwadratowych. Prawda Panie Pawle? – zwrócił się Ojciec T. Rydzyk do kamerzysty, stojącego niedaleko niego za kamerą, w prezbiterium Bazyliki – (…) Ten człowiek, żeby studiować u nas, to najpierw w Londynie pracował i oczywiście „miał” samochody. Tak? Miał Pan samochód w Londynie?”
„Tak, można powiedzieć, że miałem samochody, ale do umycia. Miałem mieszkania, ale do sprzątania, no tak, nie oszukujmy się, taki jest Londyn” – powiedział Pan Kamerzysta.
„Dla Polaków” – dodał Ojciec T. Rydzyk.
„No i Ojciec Dyrektor mnie przygarnął, za co mu serdecznie dziękuję…”.
„Tak, i właśnie to ci młodzi ludzie są – kontynuował Olkuski Rodak. – I dziękujemy Panu Bogu za takich młodych ludzi (oklaski). Ale tacy młodzi ludzie będą jak będzie rodzina. Jak rodzina będzie. To, co Ksiądz Biskup mówił”.

Kanał… i inne wstydliwe rzeczy
- Kochani, (…) i mam nadzieję – wybudowaliśmy akademik, wybudowaliśmy Radio… . To nie jest żadne imperium – powiedział Ojciec T. Rydzyk. Wskazał też na takie media jak „Gazeta wyborcza” (będąca prawdziwym imperium finansowym, w porównaniu do tych dzieł OO. Redemptorystów. A to imperium Gazety powstało przecież dzięki reklamom i dzięki temu, że jest kupowana – przyp. TW). - I to za pieniądze Polaków Polacy się niszczą. Rozum trzeba mieć i używać go. Pan Bóg po to dał głowę. Tak. (…) A nie popierać zła.
Albo TVN. I teraz stworzą dwa kanały. Mają dziesięć kanałów, w tym, zobaczcie jakie; jakie gorszące, jakie antypolskie programy. I teraz kanał religijny. Z pierwszym słowem się zgadzam… . No tak jest. Ja się tego boję. Mam prawo mówić, bo jestem Polakiem, człowiekiem, księdzem. Mam prawo mówić (…).
I drugi kanał będzie robił Pan Owsiak z Woodstock’iem. Oglądajcie te wszystkie (programy na ten temat w TV TRWAM – przyp. TW). Za to, żeśmy pokazali co jest na Woodstock’u, to nam proces wytoczył. I przegraliśmy. (Proces – przyp.) poszedł do następnego teraz sądu – bo odwołanie (…). Nigdy nie powiem, że zło jest dobrem (…). Tak. I też tak samo w tym kanale, w tym ITI, też tak samo buduje, obok kanału religijnego, kanał swój (…). Musimy to wiedzieć. O tym nie mówią. O tym się wstydzą mówić, boją, bo to są wstydliwe rzeczy.

Bez mediów kościoły opustoszeją
„Ale my musimy tworzyć media katolickie. My musimy. Jak nie będziemy mieli mediów, to to, co powiedział Św. Maksymilian Kolbe: (…) wybudujemy kościoły; jak nie będziemy mieli mediów, kościoły będą puste. (…) W Polsce jest przynajmniej 60 tysięcy wszystkich kapłanów – diecezjalnych, zakonnych – i sióstr zakonnych, i zobaczcie, i grupka nami manipuluje. Prawda? Bo media mają. Dlatego media tworzyć. Tworzyć media. Wszyscy. Niech ich będzie dużo. I wszystkie porządne. I wtedy Polska będzie porządna.
Słuchajcie, rozgadałem się, oddajmy się Matce Bożej, przepraszam bardzo. Ale to – naprawdę - wzruszyłem się tutaj. Za wszystko dziękuję. Z całego serca: Bóg zapłać. I nie dajmy się. Niech żyje Olkusz i niech żyje cała Polska”
Następnie Ojciec Dyrektor Radia Maryja wraz z Rodziną Radia Maryja, odmówił:

„Akt osobistego oddania się Matce Bożej”:
Maryjo Niepokalana, zawsze Dziewico! Z wdzięcznością wspominając dzień, w którym oddałem(am) się całkowicie do Twojej dyspozycji, proszę Cię dzisiaj na nowo: posługuj się mną wedle Twojej woli. Uczyń ze mnie posłuszne narzędzie w Twoich dłoniach, o Matko Chrystusa i Matko Kościoła, dla ratowania dusz ludzkich w Ojczyźnie naszej i w całym świecie.
Matko Najświętsza, spraw, bym codziennie ponawiając całkowite oddanie się Tobie, stawał(a) się coraz bardziej Twoją pomocą dla sprawy Chrystusa na ziemi. Amen.
„Maryjo, Gwiazdo Ewangelizacji, prowadź nas, prowadź Radio Maryja i bądź jego Opiekunką”.
Ojciec Święty Jan Paweł II, Watykan, 23 III 1994 r. (za broszurą: „Z MARYJĄ I Z NARODEM”, wyd. 2007).
Później Ojciec T. Rydzyk zwrócił się jeszcze do Księdza Dziekana S. Roguli: „I serdecznie dziękujemy (…), że tak kościół (…) wyremontował Ksiądz Stefan. (…) Jest cudny. (…) Wszystko jest dopracowane, naprawdę cudnie. Ale (…) trzeba wspierać kościół. I dziękujemy, że wspieracie. I te kościoły (następne). Wspierać. (Bo tu) wspieramy Pana Boga i Polskę”.

* * *

Pod koniec Mszy Św. głos zabrał Ks. Bp Adam Śmigielski, podkreślając, iż Ojciec Święty Benedykt XVI 3 czerwca 2007 o godzinie 10.30: „Wyniósł do chwały świętych naszego Rodaka, Błogosławionego Szymona z Lipnicy”.

Intencje modlitewne, podziękowania
Następnie Ksiądz Biskup Ordynariusz powiedział: „Serdecznie módlmy się w intencji naszego Papieża, wspomagajmy go w jego posługiwaniu dla całego Kościoła i świata. Serdecznie Was proszę o modlitwę w intencji chorych kapłanów, Księdza Gajewskiego i innych. I tych, którzy znajdują się w domach księży emerytów, w Kielcach, w Częstochowie, i w naszym domu pod wezwaniem Świętego Józefa. Módlmy się o nowe powołania do stanu kapłańskiego i zakonnego, jak również w intencji naszej Ojczyzny. Chciałem bardzo serdecznie podziękować Księdzu Dziekanowi za te życzenia, które skierował pod moim adresem z okazji piętnastolecia posługi biskupiej i pięćdziesięciolecia mojego kapłaństwa. Dziękuję serdecznie Władzom Miasta, jak również wszystkim, którzy w mojej intencji zanosili modlitwy do Boga.
W tym miejscu wspominam moich rodziców. Matka już prawie 40 lat jest w Domu Ojca, mój ojciec prawie trzydzieści lat. Jestem wdzięczny im za to, że dali mi chrześcijańskie wychowanie.
Wszystkim życzę, ażeby Matka Boża otaczała Was Swoją opieką. Ta Matka Boża - Wspomożycielka Wiernych. I żeby nasze życie toczyło się na zasadach w pełni chrześcijańskich”.
Po czym Pasterz Kościoła Sosnowieckiego udzielił zebranym błogosławieństwa, kończącego tę Eucharystię.

Nigdy się nie poddać
Po Mszy Św. głos zabrał jeszcze krótko Ojciec Tadeusz Rydzyk. Powiedział wówczas do zebranych m.in.: „Ale było wielbienie Pana Boga (…). Dzięki. Tak żeście to cudnie przygotowali (…). Tak godnie wszystko. Ten kościół piękny. Niechżesz wszyscy przyjeżdżają do Olkusza – (dostrzegą – przyp. TW) jak (…) ludzie – którzy nie są bogaci – (…) kochają Pana Boga. I niech zobaczą ten kościół też. I inne kościoły. To jest piękne”. Później zaśpiewano pieśni, m.in. : „Abyśmy byli jedno”. Przed Apelem Jasnogórskim Ojciec Dyrektor wymieniał grupy pielgrzymów, przybyłych m.in. z Babic, Częstochowy, Krakowa, dodając: „Jesteście podobni do ewangelicznego siewcy. Zapamiętajmy to sobie. I starsi i młodsi. I siać. Siać jak nie wiem co. I nie poddać się”. Słowa pieśni „Nigdy się nie poddać…”, którą następnie zaśpiewał Ojciec T. Rydzyk i zebrani brzmiały:
„Nigdy, nigdy się nie poddać.
Krzyża, wiary nie wolno nam oddać.
Nigdy, nigdy się nie poddać.
Krzyża, Polski nie wolno nam oddać…”.
Później odśpiewano jeszcze utwór: „Po całej ziemi”.

Stajemy do Apelu
W godzinie Apelu Jasnogórskiego, o 21.00, po odśpiewaniu pieśni apelowej - w duchowej łączności z Jasną Górą - modlitwie przewodniczył i wygłosił słowo Boże Ks. Bp Piotr Skucha – Biskup Pomocniczy Diecezji Sosnowieckiej.
Powiedział on wtedy: „Maryjo, Królowo Polski. Jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam. W godzinach wieczornych stajemy do Apelu z całą otwartością serca na Boże dary, aby zwrócić uwagę i pamiętać słowa Jezusa Chrystusa”.

Uczynki miłosierdzia
„Za podstawę bierzemy kalendarz liturgiczny przeznaczony na dzień 4-go czerwca – kontynuował Ksiądz Biskup. - Chcemy przeczytać i zapamiętać słowa Jezusa. Zwracamy uwagę na Maryję, która mówi w Kanie Galilejskiej: Uczyńcie wszystko, co wam powie Syn (por. J 2, 5). Pamiętam kim jestem i dlaczego tu się znajduję. Uczyńcie wszystko, co wam powie Syn – mówi Maryja do sług w Kanie Galilejskiej. Ale czy tylko do sług w Kanie? Przecież do nas też. Tu i teraz. Chcemy się od Ciebie, Maryjo, uczyć wiary i miłości do Twojego jedynego Syna. Tak jak to czynił Tobiasz (Tb 1, 1a.2; 2, 1-9), mimo, że znajdował się w niewoli. Nie opuścił drogi prawdy. Podziwiamy jego gościnność, gotowość do pełnienia uczynków miłosiernych co do ciała – a więc: umarłych grzebać; ponieważ Tobiasz w całym życiu bardziej bał się Boga niż króla. Stawiam sobie pytanie i szukam odpowiedzi: czy więcej szukam Boga w moim życiu, czy liczę na układy z drugim człowiekiem? Kościół, Matka nasza, przypomina nam, że naszą drogą do Boga jest drugi człowiek. Przypomina nam o tym Katechizm Kościoła Katolickiego, który mówi: Uczynkami miłosierdzia są dzieła miłości, przez które przychodzimy z pomocą naszemu bliźniemu w potrzebach – jego ciała i duszy. Pouczać, radzić, pocieszać, umacniać, jak również przebaczać i krzywdy cierpliwie znosić, to uczynki miłosierdzia co do duszy. Uczynki miłosierdzia co do ciała polegają zwłaszcza na tym, by głodnych nakarmić, bezdomnym dać dach nad głową, nagich przyodziać, chorych i więźniów nawiedzać, umarłych grzebać. Spośród tych czynów jałmużna dana ubogiemu jest jednym z podstawowych świadectw miłości braterskiej. Jest ona także praktykowaniem sprawiedliwości, która podoba się Bogu. Pan Bóg mówi: Kto ma dwie suknie, niech jedną da temu, który nic nie ma, a kto ma żywność, niech tak samo czyni (Łk 3, 11). Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was czyste (Łk 11, 41). „Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: „Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta!” - a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała - to na co się to przyda?” (Jk 2, 15 – 16). Jak widzimy, te słowa, współczesne, Katechizmu Kościoła Katolickiego, są bardzo zbliżone. Wyjaśniają to, co czynił w swoim życiu Tobiasz. Zaprawdę błogosławiony człowiek, który boi się Pana i wielką radość znajduje w Jego Przykazaniach.
Maryjo, która odpowiedziałaś w Nazarecie wielkodusznie: Niech mi się stanie według twojego słowa (por. Łk 1, 38) – naucz nas takiej wiary, takiej postawy wiary, abyśmy uwierzyli, jak apostołowie w Kanie”.

Winnica Pańska
„Jezus w przypowieści o winnicy oraz niewdzięcznych najemcach (por. Mk 12, 1 – 12), mówi o nas i upomina się o owoce naszego życia. Umiłowaną winnicą Pana jest Naród Wybrany, a potem każdy z nas. Pan Bóg, jako Właściciel, wiele zainwestował. Dlatego oczekuje zysku w postaci owoców naszego dobrego życia i nawrócenia. Bóg zasadził winnicę, otoczył ogrodzeniem, zbudował wieżę, wynajął rolnikom i wyjechał. We właściwej porze wysyła do rolników sługi po słuszną zapłatę. Ile wysiłku – można tak powiedzieć – kosztowało Pana Boga założenie winnicy. Mówi o tym Prorok Izajasz. Otóż okopał ją i oczyścił z kamieni, zasadził w niej szlachetną winorośl, pośrodku niej zbudował wieżę, także i tłocznię w niej wykuł, i spodziewał się, że wyda winogrona, lecz ona cierpkie wydała jagody. Co jeszcze miałem uczynić winnicy Mojej, a nie uczyniłem w niej? Czemu, gdy czekałem, by winogrona wydała, ona cierpkie dała jagody? Więc dobrze, pokażę wam, co uczynię winnicy Mojej. Rozbiorę jej żywopłot, żeby ją rozgrabiono, rozwalę jej ogrodzenie, by ją stratowano, zamienię ją w pustynię. Nie będzie przycinana ni plewiona, tak, iż wzejdą osty i ciernie. Chmurom zakażę spuszczać na nią deszcz.
Otóż winnicą Pana Zastępów jest Dom Izraela, a ludzie z Judy szczepem Jego wybranym. Oczekiwał On tam sprawiedliwości, a oto rozlew krwi. I prawowierności, a oto krzyk grozy.
Jak się zachowują rolnicy. Jednego chwycili, obili i odesłali z niczym, drugiego zranili w głowę i znieważyli, trzeciego zabili. I posłał wielu innych, z których jednych obili, drugich pozabijali. I sprawdza się to słowo, wyrażone w Liście do Hebrajczyków: Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do Ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna. Jego to ustanowił Dziedzicem wszystkich rzeczy. Przez Niego też stworzył wszechświat.
Mówi do nas dzisiaj – miał jeszcze jednego ukochanego syna, posłał go, jako ostatniego, do nich, bo sobie mówił: uszanują mojego syna. Lecz owi rolnicy mówili nawzajem do siebie: to jest dziedzic; chodźcie, zabijmy go, a dziedzictwo będzie nasze. I chwyciwszy, zabili go i wyrzucili z winnicy.
U Izajasza zawiodła winnica. Jezus zakłada, że winnica powinna owocować. Jezus mówi o swoim losie. Kamień, który odrzucili budujący stał się kamieniem węgielnym (por. Mk 12, 10 i teksty analogiczne). Ten sam kamień, który jest oparciem dla ludzi wierzących, dla niewierzących staje się przyczyną zgorszenia i upadku. Stało się to wszystko przez Pana w Zmartwychwstaniu. Królestwo Boże będzie dane temu, kto będzie przynosił owoce”.

By przynosić owoce
„Chrystus mówi jeszcze o drzewie figi, która nie daje owoców: „Pewien człowiek miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. Rzekł (…) do ogrodnika: „Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia?” Lecz on mu odpowiedział: „Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw; ja okopię je i obłożę nawozem; może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć”” (Łk 13, 6b – 9).
Dlaczego to właśnie my wypełniać mamy całą służbę na rzecz wiary chrześcijańskiej. Dlaczego, mimo, że tyle dróg innych prowadzi do Nieba i zbawienia, od nas wymaga się, abyśmy dźwigali, dzień za dniem, ciężar dogmatu i moralności chrześcijańskiej? – pyta Ojciec Święty Benedykt XVI. Właściciel założył winnicę nie dla celów estetycznych, ale po to, by przynosiła owoce. Jest to przypowieść napominająca. Przewrotni rolnicy zostaną zastąpieni przez tych, którzy będą na czas dostarczać owoce – powiedział Ks. Bp Piotr Skucha. - Czy pozwolę się dzisiaj pouczyć? Czy będę pamiętał o tej nauce?”

* * *

„Bóg pozostaje niewidoczny. Jego nieobecność jest znakiem miłości. Bóg zawsze jest dawcą, nawet wtedy, kiedy od nas oczekuje owoców (…). Ostateczne Słowo należy do Boga, który jest jednym ze swoim Sługą Jezusem” – mówił dalej Ks. Bp Piotr Skucha podczas Apelu Jasnogórskiego.

Nagroda za prawość
„Już w Księgach Mądrościowych można zauważyć schemat, który jest nieśmiertelny i sprawdza się we wszystkich sytuacjach naszego życia. Mówią niegodziwi: a zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo jest nam niewygodny, sprzeciwia się naszym sprawom, zarzuca nam łamanie prawa, wypomina nam błędy naszych obyczajów, chełpi się, że zna Boga, siebie nazywa Dzieckiem Pańskim, jest potępieniem naszych zamysłów. Sam widok jego jest dla nas przykry. Bo życie jest niepodobne do innych i drogi jego są odmienne. Uznał nas za coś fałszywego i stroni od dróg naszych jak od nieczystości. Kres sprawiedliwych ogłasza za szczęśliwy i chełpi się Bogiem, jako Ojcem. Zobaczmyż czy prawdziwe są jego słowa. Wybadajmy co będzie przy jego zejściu. Bo jeśli sprawiedliwy jest Synem Bożym, Bóg ujmie się za Nim i wyrwie Go z ręki przeciwników. Dotknijmy Go obelgą i katuszą, by poznać Jego łagodność i doświadczyć Jego cierpliwości. Zasądźmy Go na śmierć haniebną, bo, jak mówił, będzie ocalony.
Tak pomyśleli i pobłądzili, bo własna złość ich zaślepiła. Nie pojęli tajemnic Bożych. Nie spodziewali się nagrody za prawość i nie docenili odpłaty dusz czystych. Nie jesteśmy właścicielami życia, lecz jedynie jego dzierżawcami”.

Apelowe intencje
„Polecamy Ci, Maryjo, Ojca Świętego Benedykta XVI, aby zgodnie z wolą Twojego Syna kierował powierzonym mu ludem. Powierzamy Ci, Maryjo, naszego Pasterza Biskupa Adama, który w tym roku cieszy się Złotym Jubileuszem kapłaństwa i piętnastoleciem święceń biskupich. Zawierzamy Ci, Maryjo, Diecezję Sosnowiecką, która obchodzi 15 lat powołania do życia. Zawierzamy Ci, Maryjo, wszystkich kapłanów, siostry zakonne oraz wszystkich świeckich, którzy prowadzą ewangelizację. Ale przede wszystkim zawierzamy Ci, Maryjo, wszystkie rodziny naszej Diecezji, aby stawały się domem Bożego błogosławieństwa i otwartości na Jego Miłość i Łaskę. Zawierzamy Ci, Maryjo, wspólnotę parafialną Św. Andrzeja, aby mogła się dzielić z innymi odwagą w wyznawaniu wiary, na wzór swojego Patrona.
Maryjo, Królowo Polski. Jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam”.
Po zakończeniu apelowego rozważania, wszystkie intencje apelowe, za przyczyną Najświętszej Maryi Panny, przedstawiono Bogu Ojcu, odmawiając Tajemnicę piątą Chwalebną – Ukoronowanie Maryi na Królową Nieba i ziemi. Modlitwie przewodniczył i głosił stosowne zapowiedzi Ks. Tomasz Sobera. Następnie Ks. Bp Piotr Skucha udzielił zebranym, w kościele i przy odbiornikach radiowych oraz telewizyjnych, Pasterskiego Błogosławieństwa. Później zaśpiewano pieśń „Gwiazdo śliczna wspaniała”, a na zakończenie transmisji wspólnie wykonano utwór „Zapada zmrok” (Panience na dobranoc). Wychodząc z olkuskiej Bazyliki można było zajrzeć do stoiska Fundacji Nasza Przyszłość, gdzie znajdowały się ciekawe książki, broszury czy kartki. Dla pielgrzymów przybyłych z różnych miejscowości (np. z Częstochowy, Krakowa, Jaworzna, Sosnowca) przygotowana była herbata i coś słodkiego w Domu Parafialnym Rynek 3, przy olkuskiej Bazylice.

Ku przyszłości rodziny
Następnie, od godz. 21.40, rozpoczęły się Rozmowy niedokończone, transmitowane przez Radio Maryja z budynku parafialnego przy Bazylice w Olkuszu. Ich temat brzmiał: „Przyszli rodzice rodzą się w rodzinie”. Prowadził je Ojciec Piotr Andrukiewicz CSsR. Brali w nich udział: prezentujący temat Ks. dr Andrzej Cieślik – dyrektor Wydziału Duszpasterstwa Rodzin Kurii Diecezjalnej w Sosnowcu, Państwo Agnieszka i Jarosław Krajniewscy – diecezjalni instruktorzy życia rodzinnego, Państwo Małgorzata i Andrzej Cieślikowie – doradcy życia rodzinnego w Parafii pw. św. Andrzeja Ap. w Olkuszu, a także Ks. Prepozyt Stefan Rogula – Proboszcz tejże Parafii, a zarazem Dziekan Dekanatu Olkuskiego.
Ks. A. Cieślik we wprowadzeniu do rozmowy – które skierował przede wszystkim do rodziców – powiedział m.in.: „Kochani rodzice, macie bardzo dużo do przekazania swoim dzieciom”. Ksiądz Dyrektor powiedział, że wielu rodziców skarży się, iż nie czują się przygotowani do tego, by mówić swoim dzieciom na temat małżeństwa, rodziny, a zwłaszcza płciowości. Mówią, że dzieje się tak dlatego, iż ich rodzice z nimi na te tematy nie rozmawiali, nie mają takiego doświadczenia wyniesionego z rodzinnego domu. „Każdy z rodziców może sobie przypomnieć, a może i w pewnych wypadkach douczyć się wszystkiego tego, co jest potrzebne, żeby wprowadzić swoje dziecko – stosownie do jego wieku (…), do jego możliwości – w świat rozumienia ludzkiej płciowości. To, czego nam niewątpliwie w tej kwestii brakuje – nam, jako nauczycielom, także rodzicom – to jest język. Jedną z rzeczy, za które ja osobiście bardzo kochałem i kocham Jana Pawła II jest to, że nauczył nas mówić pięknym językiem o płciowości. Językiem, który przede wszystkim ma wymiar pozytywny. Nie jest językiem restrykcji, (…) zakazu, nie akcentuje na pierwszym miejscu tego, co nie wolno. Chociaż wiemy, że Jan Paweł II był bardzo zasadniczy w swoim nauczaniu na temat moralności związanej z seksualnością. Ale potrafił mówić i pisać o płciowości w sposób piękny, w sposób, który mógł fascynować, mógł się kojarzyć z wprowadzeniem w świat tajemnicy, (…) w świat sacrum. Przecież świat seksualności ludzkiej przynależy do sacrum”.

Odpowiedzialność rodziców
Ksiądz A. Cieślik przypomniał też, że duszę człowieka, który jest poczęty, stwarza Pan Bóg. Wówczas mamy już do czynienia z osobą ludzką. Zwrócił też uwagę na fakt, że dzieci, obserwując swoich rodziców, uczą się postępowania, przykłady ich pociągają. „W ten sposób zostaje przekazanych wiele pięknych wzorców. Ale w ten sposób zostają też - albo mogą zostać – przekazane również niektóre wartości negatywne”. Np. gdy dziecko idące do Pierwszej Komunii Świętej widzi, że rodzice nie chodzą do kościoła na niedzielne Msze Święte, to uważa, że jak będzie dorosłe, to też nie będzie musiało chodzić – bo ma taki negatywny przykład. To mówi o wielkich możliwościach rodziców, ale też o ich wielkiej odpowiedzialności za to, co i w jaki sposób przekazują swoim dzieciom.
Dzisiaj wymagania w tym względzie jakie są stawiane wobec rodziców są bardzo duże. „Dzisiaj dzieci stykają się z takimi treściami, które rodzice muszą prostować (…), tłumaczyć. Dzisiaj dzieci stykają się z takimi koncepcjami człowieka, ludzkiej płciowości, które puszczone samopas – nie wytłumaczone, nie sprostowane przez rodziców – mogą spowodować ogromne spustoszenie w myśleniu dzieci, w ich wyobraźni, a w konsekwencji w ich zachowaniach i w ich postępowaniu. Dlatego, kochani rodzice, bądźcie dużo ze swoimi dziećmi i rozmawiajcie z nimi. To jak będziecie rozmawiać ze swymi dziećmi kiedyś zaprocentuje w tym jakimi będą małżonkami, (…) rodzicami”. To zależy od tego, „czego się dowiedzą od Was”.

Cztery zasady wychowania do czystości
Ks. A. Cieślik zauważył też, że w Dokumencie o ludzkiej płciowości Papieskiej Rady ds. Rodziny podane są cztery bardzo ważne zasady, które: „dotyczą przekazywania informacji na temat płciowości - także na temat czystości, wychowania do czystości – dzieciom przez rodziców.
o Pierwsza z nich mówi o tym, że każde dziecko jest osobą jedyną i niepowtarzalną i powinno otrzymać indywidualną formację (…). Dalej jest powiedziane tak: ponieważ rodzice znają, rozumieją i kochają każde ze swych dzieci w ich niepowtarzalności, są w stanie lepiej zdecydować o właściwym momencie dla przekazania różnych informacji, zgodnie z rozwojem fizycznym i duchowym każdego dziecka. A więc nie da się ustalić jakichś sztywnych reguł, że w tym wieku to mówimy dziecku to, w tym wieku to, a później to. Muszą to zrobić ci, którzy dzieci znają i kochają. To rodzic doskonale wie, w którym momencie jego dziecko jest przygotowane do przyjęcia jakiejś informacji.
o Druga z tych zasad mówi, że wszystkie przekazywane młodym wyjaśnienia zawsze powinny posiadać wymiar moralny. A to w praktyce oznacza, że nie tylko mówi się dzieciom, co wolno, czego nie wolno, ale przede wszystkim mówi się: dlaczego. Mówi się od strony pozytywnej. Dzisiaj wiele wartości, które mają naprawdę wymiar pozytywny, zmieniło swoje znaczenia tak, że są postrzegane jako negatywne. I taką wartością jest np. czystość. Jest taki fenomen, że we wszystkich innych kontekstach słowo czystość ma wartość pozytywną – jak mówimy o czystości wody, o czystości powietrza, czystości atmosfery, wtedy wszyscy mówią: o, to jest coś dobrego (…), o co warto zabiegać. Jak mówimy o czystości seksualnej, wszystkim od razu kojarzy się to z represją, z tym, czego nie wolno. Ważne jest, żeby powiedzieć, że (…) zabieganie o (…) czystość, to nie jest zbiór zakazów, tylko to jest ochrona pewnej wartości, która jest piękna, która jest tak piękna, że domaga się tego, żeby ją – tak jak piękny klejnot (…) – oprawić (…). Czystość jest tą wartością, którą trzeba pielęgnować, bo JEST WARTOŚCIĄ, a więc, jak sama nazwa wskazuje, jest tego warta.
o Trzecia zasada: Wychowanie do czystości i stosowne informacje na temat ludzkiej płciowości powinny być udzielane w szerszym kontekście wychowania do miłości. (…) Płciowości ludzkiej nie wolno wyizolować z kontekstu miłości, bo wtedy (…) jest sprowadzona do takiego poziomu biologicznego, zwierzęcego.
o I wreszcie ostatnia zasada mówi o tym, że rodzice powinni przekazywać te informacje z najwyższą delikatnością, ale równocześnie w sposób jasny i we właściwym czasie. I to oni ostatecznie o tym decydują. Wszyscy inni: szkoła, katecheci, a nawet my księża, możemy im, co najwyżej, w tym pomagać. Bo to oni przez Sakrament Małżeństwa zostali namaszczeni do tego, żeby wychować własne dzieci i przygotować je do tego, żeby kiedyś były dobrymi małżonkami i dobrymi rodzicami”.

Wzajemna miłość i przekaz wiary
W spotkaniu wskazano m.in. na znaczenie czytania dzieciom, które jest ważne, ale nie może to być jedyna rozmowa z dzieckiem. Pani Agnieszka Krajniewska zwróciła uwagę na to, że w rodzinie musi panować wzajemna miłość bezinteresowna, a nie tylko poświęcenie (rodziców dla dzieci – dlatego dzieci też muszą się uczyć tego, że rodzice mogą być nieraz np. zmęczeni czy muszą o czymś porozmawiać). Zwróciła też uwagę na to, jakie świadectwo dają rodzice dzieciom swoim zachowaniem, na przykładzie wspólnej modlitwy rodziców i dzieci: „Możemy bardzo dużo dziecku mówić – módl się”, czy zmówiłeś(łaś) „paciorek? Ale jeżeli dziecko nie zobaczy u rodziców (że oni sami postępują odpowiednio, tak jak mówią – przyp. TW) – (…) w pewnym momencie się zbuntuje (…). Nie będzie miało pełnego obrazu”.
Pytania i rozmowy na tematy dotyczące wiary są również bardzo ważne w wychowaniu dzieci. Pani Małgorzata Cieślik podkreśliła, jak ogromnie istotne jest to dla rodziców, których dzieci pragną zawrzeć Sakrament Małżeństwa: „Porozmawiajmy ze swoimi dziećmi. Czy to jest tylko biała sukienka? Czy to jest może taki moment, w którym stoisz przed (…) Bogiem z tym kogo kochasz i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość – i Chrystus będzie Skałą, na której będziecie budować. I myślę, że te spotkania (…) w poradnictwie, które ja tutaj odbywam z narzeczonymi właśnie są w tym kierunku (…). I próbuję pokazać również tym parom, że w tym tkwi sukces udanego małżeństwa”.

Problem wolności w wychowaniu
Ks. A. Cieślik powiedział, że jeśli rodzice solidnie wychowali dzieci, a mimo to są jakieś problemy, wówczas być może nic oni nie zaniedbali: „tylko tak jak kapłan w parafii, tak jak nauczyciel w szkole i tak jak Pan Bóg w relacji do człowieka”, spotykają się „z problemem ludzkiej wolności (…), z problemem wolności” swoich dzieci, dla których nie są jedynym źródłem informacji o świecie. I nieraz rodzice nie muszą mieć poczucia winy tylko dlatego, że ich dorastające dziecko zrobiło to czy tamto – jeżeli w sumieniu są spokojni, że przekazali mu to, co trzeba, odpowiednie wartości. „Nie wolno się wtedy załamywać, nie wolno mówić, że: myśmy się nie sprawdzili jako rodzice, bo: naszego syna zatrzymała policja i znalazła (…) <> przy nim – autentyczna rozmowa”. Ale rodzice tłumaczą także: „Myśmy mu wiele razy mówili, tłumaczyli, dawaliśmy mu przykłady (mówiąc, że to jest złe – przyp. TW). No to może po prostu jest taki czas w życiu, że więcej się trzeba za niego modlić niż mu tłumaczyć. I trzeba to spokojnie przeżyć i przetrwać”. Rodzice nie są w stanie sterować swoimi dziećmi, tak jak kapłani nie są w stanie sterować parafianami. I dzięki Bogu, że tak jest.
W kwestii wolności wyborów Pani M. Cieślik podkreśliła, że: „Wolna wola, wolność, to jest coś, czym Pan Bóg się z nami podzielił (…). Wychowanie, to nie tylko same zakazy, nakazy, ale umiejętność pokazywania różnych dróg wyboru”. Przychodzi bowiem taki czas, że dziecko „samo musi podjąć decyzję i wziąć za to odpowiedzialność: jeśli zrobisz tak, to taki będzie tego efekt”.

Przygotowanie do małżeństwa i rodziny
Ks. A. Cieślik wskazał na potrzebę pomocy młodym ludziom poprzez wprowadzony przez Komisję Episkopatu ds. Rodziny Kurs przygotowujący do małżeństwa - ale nie bezpośrednio przed zawarciem ślubu, tylko tzw. Kurs przygotowania bliższego dla osób, które skończyły katechezę przed Bierzmowaniem, czyli dla 17-to, 18-tolatków. Jest to ostatni czas, kiedy naprawdę w życiu rodziny, ludzi można zmieniać, kiedy można w nich jeszcze kształtować pewne zwyczaje, bo to jest czas rodzenia się pierwszych sympatii; oni dopiero zaczynają chodzić ze sobą. Nie zawsze rodzice są w stanie tę swoją rolę wypełnić. Chcemy tutaj, jako Kościół, jako duszpasterze, przychodzić rodzicom w ten sposób z pomocą. Jest to pewną nowością. Ale tam, gdzie młodzież została zaproszona, dostali indywidualne zaproszenia do domów, poprzychodzili: „i na drugim trzecim spotkaniu „otwierali bardzo szeroko buzie”. Czy oni słyszeli nowe treści? Niezupełnie. Oni trochę już na katechezie o tym słyszeli. Ale (tu – przyp.) usłyszeli to zupełnie w innych warunkach, kameralnych, gdzie było często kilkanaście osób (…) – akurat trochę wiem jak to się odbywa, bo jestem współautorem programu – gdzie zaproszono osoby, które im powiedziały świadectwo, gdzie zaproszono ich rówieśników, często z grup i wspólnot, którzy powiedzieli tak: a dla nas życie w czystości jest wartością. Zaprosili małżonków (którzy) powiedzieli: tak, myśmy mieli kryzys, ale myśmy się modlili, myśmy się nawracali i myśmy go przetrwali. Pozostaje to bardzo długo w pamięci młodzieży”.
Ksiądz Kanonik Stefan Rogula podziękował za podjęty temat. Powiedział, że młodzież przygotowująca się w Parafii do Bierzmowania w trzech grupach, w tych samych grupach ma też możliwość brania udziału w spotkaniach przygotowujących do życia w rodzinie. Zaapelował też, żeby przygotowywać do życia w rodzinie przez prowadzenie dialogu – od najmłodszych, przez dzieci dorastające, do tych dojrzałych (na podst. Rozmów Niedokończonych – spisał TW).

Jacy rodzice, jakie nawrócenie?
Ks. Andrzej Cieślik w podsumowaniu rozmowy powiedział m.in.: „Chciałbym zachęcić Was, kochani Rodzice, pomyślcie o tym: jaką jestem mamą, jakim jestem tatą. A jeśli nie macie pełnego przekonania, że wszystko jest w porządku albo że potraficie odpowiedzieć na to pytanie, zapytajcie jutro rano Wasze dzieci. One Wam to powiedzą - no cóż, czasem „bezlitośnie”, zawsze szczerze, nieraz może trochę roszczeniowo, ale powiedzą Wam prawdę. Powiedzą Wam, jakie są oczekiwania w stosunku do Was. Słuchajcie (…) Waszych dzieci, bo warto. Słuchajcie, to nie znaczy pozwalajcie sobie we wszystkim dyktować warunki. Ale słuchajcie tego, co one mówią. W Liście do Rodzin Jan Paweł II, kiedy pisał o czwartym Przykazaniu, kiedy pisał o szacunku, który dzieci winne są swoim rodzicom, apelował również – co ciekawe – do rodziców, aby tego Przykazania nie pozostawiali w egzystencjalnej próżni, aby żyli tak, żeby ich dzieciom było łatwiej ich kochać i szanować. I wierzę, że większość rodziców (słuchających tych Rozmów Niedokończonych – i czytających ten tekst – przyp.TW /…/) właśnie tak żyje. A jeśli coś mamy sobie w tej kwestii do zarzucenia – no cóż, wszyscy jesteśmy chrześcijanami i wszyscy potrzebujemy nawrócenia i nawracania, nieustannego nawracania. I wtedy myślę, że długo, długo będziecie się mogli cieszyć tym, co się dzieje w życiu Waszych dzieci”.
Na koniec słowa wdzięczności wyraził Ks. Dziekan S. Rogula. Podziękował tak obecnym w studiu, słuchaczom jak i realizatorom spotkania.
O godz. 23.35 Kompletę prowadzili miejscowi księża wikariusze wraz z siostrami Służebniczkami Starowiejskimi, pracującymi w Parafii.

Dodatek:
W trosce o wiarę
Powyżej zakończyliśmy przedstawianie relacji z pobytu Radia Maryja i Telewizji TRWAM w Bazylice olkuskiej dnia 4 czerwca 2007. Chciałbym jednak zwrócić jeszcze uwagę na coś, co przykuło moją uwagę już po zakończeniu uroczystości. Obok wielkiej świętości czyha bowiem zawsze wielkie zło. Tam, gdzie Pan Bóg dokonuje wielkich dzieł, czai się szatan, by zwodzić tych, którzy się nawracają, widząc głębokości duchowe świętego życia i świadectwa. Czuwajmy więc.
Gdy odprawiałem swego czasu Rekolekcje Ignacjańskie, prowadzący je Ojciec Bronisław Mokrzycki SJ powtarzał nam wielokrotnie, iż te Rekolekcje są pod ostrym obstrzałem szatana. To prawda, choć nie tyle tu chodzi o jakieś fizyczne strzały, ile właśnie o specyficzne przeszkody, utrudnienia, zazwyczaj pochodzące właśnie jakby z nas samych, jakby z sytuacji, w których się osobiście znajdujemy (ale po rozsądnej refleksji widzimy ich zły korzeń). To my bowiem jesteśmy celem nieprzyjaciela, a dokładniej jego celem jest utrudnianie zbawienia naszej duszy. Gdy chodzi o media, diabeł działa nieco inaczej, ale też chytrze i przebiegle. Zwodzi ludzi słabej wiary – lub niewierzących (z tymi idzie mu zazwyczaj pewnie najłatwiej) – by pisali, mówili czy pokazywali w środkach przekazu rzeczy osłabiające wiarę innych bliźnich. Robi to zachęcając albo do letniości, albo też przesady w wierze. Zawsze jednak chce osiągnąć ten sam skutek: oddalić człowieka od Pana Boga, zwłaszcza od Chrystusa – Syna Bożego, który zstąpił na ziemię dla Odkupienia człowieka - i odwieźć człowieka od Kościoła Świętego. Ludzie czasem sami szatanowi w tym, niestety, pomagają; może nawet wyręczają go w zwodzeniu samych siebie i innych osób.

Świętość i jej nieprzyjaciel
Radio Maryja i TV TRWAM to są media, które wyróżniają się ogromną gorliwością religijną i świętością przekazywanych treści. Także osoby w nich pracujące, na czele z Ojcem Tadeuszem Rydzykiem CSsR wyróżniają się szczególnie głębokim rozwojem duchowym. I przyznaję, iż dla mnie osobiście Ojciec Dyrektor Tadeusz Rydzyk jest już teraz, za życia (podobnie jak mówiono o Matce Teresie z Kalkuty, gdy jeszcze żyła w tym świecie), osobą zasługującą na świętość. I oby jak najdłużej Pan Bóg pozwolił mu dawać nam dobre świadectwo swoim życiem i słowem. Te media, które on założył, to wielki dar Stwórcy, pełen żaru Bożego Ducha.
Ale pamiętajmy, że szatan jest „naśladowcą” Pana Boga. Udaje on anioła światłości, by zmylić drogę wiernym, podążającym za dobrymi przykładami ku zbawieniu w Królestwie Bożym. Chrystus, odchodząc do Ojca, przed Wniebowstąpieniem, dał Ducha Świętego, który do dziś działa w Kościele. Syn Boży ustanowił też hierarchów tegoż Kościoła, rozpoczynając od Św. Piotra, a kończąc na każdym kapłanie, ważnie wyświęconym w Kościele Chrystusowym.

Nauczanie Kościoła przede wszystkim!
Tymczasem, wychodząc po spotkaniu Rodziny Radia Maryja w Olkuskiej Bazylice, pewne osoby rozdawały gazetki, nie wspominając nic o powiązaniach z Radiem Maryja (osobom, które je pytały odpowiadały byle co), a powoływały się (w tekście) na wierność Kościołowi. Trzeba być jednak bardzo czujnym, gdy chodzi o takie sytuacje. Pamiętajmy bowiem, że szatan kusi nas w dwie strony. Albo pociąga w „klimaty” liberalne (katoliberalizm itp.), albo też chce nas „naciągnąć” na jakąś formę nadgorliwości religijnej. Oczywiście nie można wnikać w osobiste zachowania religijne (prywatne). I bardziej z reguły gorszą społecznie ci, którzy lekceważą wiarę niż z nadgorliwości chcą przesadnie służyć Panu Bogu. Budzi się jednak poważna wątpliwość, gdy tego typu przesada dotyczy niszczenia zaufania do kapłanów (prawnie ustanowionych Pasterzami Kościoła Świętego) i następują przekłamania, gdy chodzi o cytowanie dokumentów Kościoła Katolickiego – by następnie na tych kłamstwach oprzeć całą argumentację i zmanipulowane w ten sposób wnioski.
Oto bowiem takie kłamstwa możemy przeczytać w takiej właśnie gazetce, rozdawanej po spotkaniach z Radiem Maryja i TV TRWAM (piszę o spotkaniach, bo otrzymałem również coś takiego, jakiś czas temu, po spotkaniu Rodziny Radia Maryja w Czernej – ale też kiedyś, nie tak dawno, rozdawano takie same gazetki po Mszy Św. w olkuskiej Bazylice). W owej gazetce czytamy np., że jakoby Ojciec Święty w Liście o tajemnicy i kulcie Eucharystii „Dominicae Cenae” (z 1980 r.), miał napisać: „Komunia Św. na rękę jest godnym ubolewania brakiem czci dla Hostii Eucharystycznej”. Otwieram więc tenże dokument papieski i czytam w nim, co następuje: „W niektórych krajach przyjęła się praktyka Komunii świętej na rękę. Praktykę taką postulowały poszczególne Konferencje Episkopatów i na ich wniosek zyskała ona zatwierdzenie Stolicy Apostolskiej. Dały się jednak słyszeć głosy o rażących wypadkach nieposzanowania Najświętszych Postaci (…). Zdarza się także, że czasem nie bierze się pod uwagę wolnego wyboru tych, którzy mimo pozwolenia na udzielanie Komunii świętej na rękę, pragną przyjmować ją bezpośrednio do ust (…). Pisząc to, w niczym nie chcę dotknąć tych osób, które w praktykę przyjmowania Chrystusa eucharystycznego „na rękę” – tam gdzie została ona zatwierdzona – wkładają ducha najgłębszej czci i pobożności” („Dominicae Cenae, nr 11). Przypomnijmy, że Ojciec Święty pisał te słowa 27 lat temu, a więc w Polsce jeszcze raczej nie myślano wcale o Komunii Świętej „na rękę”, a i dziś jest to sprawa delikatna.
Tu jeszcze potrzebna jest bardzo ważna uwaga. Gdyż łatwo jest „odreagować” psychicznie na to kłamstwo owej gazetki, pójściem całkiem w drugą stronę. Nie o to tu chodzi! To jest właśnie taktyka szatana! Chce, byśmy buntując się przeciw temu kłamstwu, zaczęli postępować przeciwnie, czyli – no pewnie domagali się natychmiast chyba Komunii Świętej „na rękę”? Ale gdy to zrobimy tylko z chęci odwetu, nagle, bezmyślnie, to stanie się to, co w wielu krajach na Zachodzie – kościoły opustoszeją. Bo stanie się to w sposób nagły i bez głębszego przygotowania wiernych. I to będzie właśnie zwycięstwo szatana. Dlatego nie przejmujmy się wcale takimi podszeptami złych duchów. Niech nieprzyjaciel nic w nas nie zyska.
Tym bardziej, że autorzy gazetki atakują księży, wypełniających, zgodnie z prawem Kościelnym, instrukcje Stolicy Apostolskiej. A oto co, nielogicznie, autorzy tej gazety napisali, jątrząc Katolików przeciw ich własnym Pasterzom. W gazetce czytamy: „nie bój się klękać przed kapłanem stojącym na stopniu ołtarza, który niezgodnie z wielowiekową i prawdziwą nauką Kościoła, bezprawnie wymusza Komunię Św. na stojąco”. Bezprawnie?! To w takim razie zobaczmy, co na temat tego niby „bezprawia” pisze watykańska Kongregacja Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów w Instrukcji „Redemptionis Sacramentum – O zachowywaniu i unikaniu pewnych rzeczy dotyczących Najświętszej Eucharystii” z 25 marca 2004: „Wierni przyjmują Komunię świętą w postawie klęczącej lub stojącej, zgodnie z postanowieniem Konferencji Episkopatu i po uzyskaniu zatwierdzenia Stolicy Apostolskiej. Jeśli przystępują do niej stojąc, zaleca się, aby przed przyjęciem Najświętszego Sakramentu wykonali należny gest czci, który winien być określony tym samym postanowieniem” (nr 90). Owszem, w dalszym ciągu czytamy w tym dokumencie również, iż: „nie należy odmawiać Komunii wiernemu dlatego, na przykład, że pragnie przyjąć Eucharystię w postawie klęczącej czy stojącej” (91) (ps. – osobiście nigdy nie spotkałem kapłana, który by nie udzielił Komunii Świętej osobie klęczącej). Nie wolno jednak twierdzić, jakoby Komunia Święta udzielana na stojąco była bezprawna! Po odpowiednich zezwoleniach jest ona bowiem całkiem właściwą postawą liturgiczną. W dokumencie powyższym czytamy ponadto: „Wszyscy mają obowiązek stosować się do rozporządzeń wydanych przez prawowitą władzę w Kościele” (nr 7). W naszej Diecezji Sosnowieckiej w tej kwestii obowiązuje: „Przy przyjmowaniu Komunii świętej wierni winni zajmować postawę pełną uszanowania. Może to być postawa klęcząca lub stojąca zwłaszcza gdy jest ona połączona z procesją (LK 27. 92-93)” (na podst. I Synodu Diecezji Sosnowieckiej, dokum. o Liturgii, nr 40). Pamiętajmy, że przy procesji obowiązuje przyklęknięcie na jedno kolano na (ok.) dwie osoby stojące przed nami a udzielającym Komunii Świętej księdzem (chyba że są ludzie w starszym wieku, słabi, chorzy, to nie muszą przyklękać) – jest to właśnie ów gest czci, wymagany w cytowanej wyżej Instrukcji watykańskiej Kongregacji, przełożony na nasze warunki Kościoła lokalnego.

Jedność postaw liturgicznych w Kościele
Liturgia ma gromadzić Kościół Chrystusa, ażeby stanowił wraz z Nim „jedno ciało i jedną duszę” (Instrukcja „Redemptionis Sacramentum, nr 5). „Uczestnicy liturgii powinni zachować jednakową postawę ciała, która jest znakiem wspólnoty i jedności” (por. I Synod Diec. Sosnowieckiej, jw.). A zatem, choć dopuszczalne jest w ogóle w Kościele i przyjmowanie Komunii Świętej na stojąco i na klęcząco, i do ust, i „na rękę”, to trzeba zawsze starać się zachować nauczanie Kościoła naszego kraju i diecezji oraz jedność. W Polsce zazwyczaj stosuje się Komunię Świętą do ust (lecz też zgodnie z ustaleniami diecezjalnymi), ale gdy chodzi o postawę stojącą czy klęczącą, należy brać pod uwagę normy i ewentualną zapowiedź kapłana przed rozdawaniem Komunii Świętej (gdy nie ma zapowiedzi, przyjąć postawę, jedną z dopuszczonych, taką jak inni – co wywodzi się zazwyczaj ze sposobu przyjętego w danej parafii czy regionie), po to, żeby zachować jedność wiernych. Przecież wszystkie elementy Mszy Świętej są właśnie wyrazem jedności Kościoła. Wspólny śpiew i słowa, postawy stojące, klęczące, siedzące wiernych, wyrażają tę prawdę, że Kościół jest jeden i jest jednością. Nie może być więc podziałów. Przecież gdybyśmy chcieli znów tak zupełnie nic nie zmieniać we Mszy Świętej, począwszy od pierwszych Apostołów, to musielibyśmy się spotykać na Łamaniu Chleba, jak pierwsi chrześcijanie – co wcale nie przypominało zewnętrznie dzisiejszej Eucharystii. Który więc moment w historii Kościoła owi obrońcy tradycji uważają za jedyny prawdziwy? Kościół się zmienia. Najważniejsze jest, by te zmiany dokonywały się mocą Ducha Świętego, a nie żeby ich wcale nie było. Pan Bóg dostosowuje porządek Mszy Świętej i postawy liturgiczne do ludzi, którzy w danym czasie żyją, tak, żeby mogli jak najlepiej i jak najgłębiej przeżywać w swoich czasach Przenajświętszą Ofiarę Eucharystyczną. Kościół stara się to jak najwierniej zrealizować. I nie nagle (bo co nagle, to po diable – jak mówi przysłowie), ale z wyczuciem, spokojnie, żeby nikogo nie odsunąć od Kościoła, ale by ukazać, jak wielką Miłością kocha nas Ojciec, do którego się zbliżamy, przeżywając głęboko, wspólnie i w jedności każdą Mszę Świętą. Gdy jednak Kościół, w mocy Ducha Świętego już coś ustala, to wierny nie może twierdzić, że mu się to nie podoba albo że jest inaczej, niż dowodzą rzeczywiste dokumenty Kościoła.
A tu co mamy? Autorzy omawianej tu gazetki naśmiewają się z poprawnej postawy liturgicznej, jaką jest przyjmowanie Komunii Świętej w procesji, w której każdy wierny ma obowiązek (chyba, że mu zdrowie na to nie pozwala) uklęknąć na jedno kolano, na dwie osoby przed przyjęciem Sakramentu. Gazetka szydzi z tej postawy, publikując zdjęcie takiej procesji (twarze osób zakryte) i podpisując obraźliwie: „Wielu wiernych nękanych wyrzutami sumienia i bojących się bardziej kapłana niż Boga aby przed Nim uklęknąć, kłania się jeden drugiemu do tylnej części ciała”. Tekst ten zdradza nieznajomość podstawowych postaw liturgicznych - to przecież nie „wyrzuty sumienia” zmuszają wiernych do takiego klękania, tylko wyraźnie określony moment liturgiczny. A ponadto tekst sprawia wrażenie, jakby autor tych słów był – wbrew pozorom – ateistą. Nie dostrzega on bowiem duchowej obecności Chrystusa i wydaje mu się, że trzeba Go zobaczyć fizycznie, by przed Nim klęknąć. W takim razie należałoby zlikwidować klękanie przed Najświętszym Sakramentem zamkniętym w tabernakulum – bo przecież Go – Chrystusa – tam nie widać. A zadam jeszcze owemu autorowi nieznanemu podstawowe pytanie. Czy w Hostii to widać może postać Pana Jezusa? Przecież my wiemy, że On tam jest, ale Go nie widzimy. Może więc i przed Hostią ten człowiek zabraniałby klękać wiernym?! Toż to przecież kompletne nonsensy. I jakże wspaniale tu pasują słowa Ojca Tadeusza Rydzyka, wypowiedziane w Bazylice olkuskiej, by: „Omijać (to…) co nie jest mądre”. Omijajmy zatem tego typu gazetki. Niech ci, którzy żerują na gorliwości wiernych czy na poszukiwaniu przez ludzi wielkiej świętości, nic nie zyskają w nas.
A tym, którzy chcieliby wmawiać, jakoby to Rodzina Radia Maryja była autorem takich „gazetek” mogę dać argument praktyczny. Otóż ja osobiście przyjmowałem w czasie Mszy Św. 4 czerwca 2007, w Bazylice olkuskiej, podczas omawianej tu wcześniej transmisji, Komunię Świętą od Ojca Dyrektora Taduesza Rydzyka (który szedł przez kościół od kaplicy Najświętszego Sakramentu). I, tak jak wszyscy ustawieni obok ludzie, przyjmowałem ją na stojąco – tak jak pozostali. I wszystko było w porządku, bo taka postawa jest jedną z tych, które są dopuszczone w Kościele Katolickim – w naszej Diecezji. A Ojciec Dyrektor jest jednym ze Świętych Kapłanów Kościoła Chrystusowego. On nie sprzeciwia się nauczaniu Magisterium Kościoła, nauczaniu Episkopatu i poszczególnych Księży Biskupów Ordynariuszy, dostosowujących ogólne wskazania do praktycznych potrzeb danej diecezji.

Wierność nauczaniu Kościoła podstawą jedności
Widać w tej publikacji (cytowanej tu) z jaką nienawiścią podchodzą owi autorzy do księży katolickich. W dalszym ciągu tego tekstu wionie jeszcze większą agresją (mniej więcej w stylu antyklerykalnego „Fakty i mity” – choć nic mi nie wiadomo o tym, by ci ludzie mieli coś wspólnego z tymi wrogami Kościoła). Oto bowiem czytamy: „Nie można być posłusznym biskupom i kapłanom, którzy sami są nieposłuszni prawdziwej nauce Kościoła. Kościół naucza, że herezja czy błąd nie może być źródłem posłuszeństwa” – zwróćmy uwagę, w jakim kontekście te słowa są cytowane, przy jakim zajadłym ataku na oficjalne nauczanie Kościoła, które tu podawane jest jako błędne. A my się dziwimy, że niektóre „zbłąkane owieczki” po przeczytaniu takich „popłuczyn” stają się agresywne. Przecież, jak się dobrze przyjrzeć, to powyższe, cytowane tu - w powyższym kontekście - zdanie jest zupełnym nonsensem! Któż bowiem stanowi o zasadach wyznawanych przez Kościół, o prawdziwej nauce Kościoła, jeśli nie owi, krytykowani tu tak zajadle biskupi, na czele z biskupem Rzymu?! To oni, pod natchnieniem Ducha Świętego ustalają prawdziwą naukę Kościoła.
Nie chcę tu oceniać ludzi, którzy takie rzeczy rozsiewają – rzeczy niezgodne z nauczaniem Kościoła. Może robią to z jakiejś wielkiej nadgorliwości, może z głupoty. Bo nie chcę nawet myśleć, że mogła by to być metoda wrogów Kościoła na niszczenie Radia Maryja i Telewizji TRWAM. Proponowałbym jednak przyjrzeć się lepiej tym osobom, rozdającym owe gazetki, gdyż na samych pismach trudno znaleźć konkretne informacje na temat ich autorów (podpisują się: Praca zbiorowa Teologów w Polsce – no cóż, każdy tak może sobie napisać, a adres do Papieża czy telefony do wydawnictw też o niczym nie świadczą).

* * *

Oczywiście, gdyby ktoś zachęcał Katolików - mógłby to robić z wielką gorliwością – ale ZDROWĄ! – do przyjmowania Komunii Świętej w pozycji klęczącej i do ust, to nie miałbym nic przeciw. Sam bowiem wolę taką postawę i nie chciałbym, żeby całkiem zanikła w Kościele. Ale nie można zapominać, że Kościół musi stanowić jedność i moje osobiste upodobania, choćby najświętsze, powinienem poświęcić, gdy jest taka potrzeba, dla chwały Bożej. To przecież właśnie święci powtarzają, by pokorę i służbę dla dobra ludzi przedkładać nad własną przyjemność duchowych przeżyć. Św. Ignacy Loyola w swych Ćwiczeniach zachęca nawet do radości z powodu cierpień, jakie znoszę bez niczyjego grzechu, na chwałę Bożą. A ta sytuacja jest właśnie idealną do takiego duchowego wyrzeczenia. Nie zachęcam, by popadać w skrajności, ale by spokojnie i z rozwagą przyjmować wszystko, co Pan Bóg nam daje.
Maryjo, Gwiazdo Ewangelizacji, prowadź nas przez trudne sytuacje życiowe. Niech nic nie zyska w nas nieprzyjaciel natury ludzkiej, prośmy. Stolico Mądrości, naucz nas odróżniać zdrową naukę Kościoła od tej, która ją wypacza. Prowadź nas, prowadź Radio Maryja i Telewizję TRWAM oraz Nasz Dziennik i bądź Opiekunką tych wielkich dzieł ewangelizacji przez media oraz nas wszystkich.
tekst i zdj. Tomasz Wilczyński

Dodano dnia 28 Aug 2007 przez Tomek

32-300 Olkusz, ul. Szpitalna 1.
Tel. Kancelaria: (0-32) 643-15-20; fax (0-32) 647-81-57 Tel. Ks. Proboszcz:(0-32) 643-08-91
e-mail Parafii: bazylika@bazylika.pl
All rights reserved. Copyright © by Bazylika Olkusz 2003.
Graphics by kordian, HTML & PHP by bartm