| ||
Halloween a Rozeznanie Duchowe D R O G O W S K A Z Y P O R U S Z E Ń D U C H O W Y C H Dzień przed Uroczystością Wszystkich Świętych, a więc 31 października, poganie fetują Halloween. To wywodzące się od Celtów „świętowanie” ma u swego podłoża głębokie zagubienie duchowe, które obserwujemy zwłaszcza dziś, gdy zmanipulowani wewnętrznie ludzie promują ten diabelski obyczaj w mediach i w szkołach, wprowadzając w ten sposób Polaków do świata pogańskich wierzeń i wychowując młode pokolenia w atmosferze pochwały dla zła oraz zabawy nim, powodującej uleganie pokusom złych duchów i niszczenie czujności wiary. Wobec tych zagrożeń zastanówmy się, jak rozeznać wpływy duchowe, które na nas oddziałują. Czy mamy w danej chwili do czynienia ze złym czy dobrym duchem? Obok obiektywnych faktów historycznych i aktualnych odniesień do świata materialnego, powinniśmy, jako ludzie wierzący, starać się o rozeznawanie duchów, by zachowując wewnętrzny pokój, postępować w wierze bez wątpliwości, które próbuje w nas zasiać zły duch. Takie rozeznanie pomoże nam nie tylko dostrzegać zagrożenia związane z Halloween, ale z kuszeniami diabelskimi w całym naszym życiu – oddzielając je jak najwyraźniej od pomocy Łaski Bożej, umacniającej nas w trudach codzienności. I prośmy, niech w tych rozważaniach wspiera naszą wiarę, rozum i wolę Duch Święty Pocieszyciel. Poddajmy się również pod opiekę Niepokalanej Matce Pięknej Miłości, Maryi, która zdeptała głowę węża, kusiciela. Ona, jako jedyny człowiek, będąc bez grzechu, była wolna od wpływów upadłych aniołów. To o Nią zwłaszcza chodziło szatanowi, gdy sprzeciwił się Panu Bogu. Nie mógł znieść, że tak niskie stworzenie, niższe od aniołów, człowiek, kobieta – Matka Boża, zostanie wywyższona ponad aniołami. Niech więc Ona wstawia się za nami – zanośmy do Niej prośby - oraz niech pomaga dobrze rozeznawać w sferze duchowej. * * * Najbardziej znaną formę Reguł o rozeznawaniu duchów proponuje nam Św. Ignacy Loyola w swoich „Ćwiczeniach duchownych” (numery od 313-351). Reguły te pomocne są w odczuwaniu i poznaniu, w pewnej mierze, różnych poruszeń, jakie występują w duszy: „dobrych po to, żeby je przyjąć, a złych, żeby je odrzucić” („Ćwiczenia duchowne”, Św. I. Loyola – ĆD 313). Być może często w codziennym zabieganiu i szumie informacyjnym zapominamy, że przecież najważniejsza jest dla nas sfera duchowa, życie nadprzyrodzone. Świat doczesny niejednokrotnie wydaje się stawać w opozycji do tych odniesień. Próbuje zamazywać w nas obraz Boga, dobrych aniołów i świętych w Niebie. Przy tym jednocześnie rozmywa nasze pojmowanie osób upadłych aniołów, którzy stanowią przecież dla nas realne zagrożenie (trudno walczyć z przeciwnikiem, którego się wcale nie zna i często nie wie się nawet o jego istnieniu). Coraz rzadziej wiemy też, kto ma na nas większy wpływ: Pan Bóg czy szatan? A na tym zamieszaniu zyskuje zawsze kusiciel. Bo tam, gdzie nie panuje Boży porządek, zawsze wkrada się diabelski zamęt. Przyjrzyjmy się więc (cytowanym poniżej) Regułom Św. Ignacego. I zastanówmy się nad nimi – dla własnego dobra. Sposoby oddziaływań duchowych W regule 1 (ĆD 314) czytamy: „Ludziom, którzy z jednego grzechu ciężkiego wpadają w drugi grzech ciężki, nieprzyjaciel zazwyczaj ukazuje pozorne przyjemności, sprawia, że sobie wyobrażają radości i przyjemności zmysłowe, żeby ich bardziej utrwalić i umocnić w ich wadach i grzechach. W tych samych osobach duch dobry działa w przeciwny sposób, kłując i gryząc ich sumienie zgodnie z naturalną zdolnością ich rozumu do poprawnego sądu”. Stąd zapewne wśród zatwardziałych grzeszników taki pęd ku samozagładzie duchowej. Kierują się bowiem tylko tym, co wydaje się im przyjemne – jak np. radość skierowana ku temu, co tylko doczesne, bez moralności, pogańskie świętowanie, szukanie sztucznego dobra w tym, co nie stanowi Prawdy Objawionej. I czynią tak w każdym wymiarze życia. A ponieważ sumienie ich gryzie, a to nie należy do przyjemności, więc po jakimś czasie zaczynają walczyć z wyrzutami sumienia, by je całkiem zagłuszyć. Ten stan można by nazwać w przybliżeniu stanem śmierci wiecznej za życia - jakkolwiek zawsze w tym życiu jest szansa poprawy. W 2-giej regule (ĆD 315) mamy sytuację przeciwną: „U osób, które usilnie zmierzają do oczyszczenia się ze swoich grzechów i do coraz większej służby Bogu, naszemu Panu, dzieje się odwrotnie niż w pierwszej regule. Wtedy bowiem właściwością złego ducha jest dręczenie i zasmucanie i stawianie przeszkód, niepokojenie fałszywymi argumentami, byleby tylko nie postąpić naprzód. A właściwością ducha dobrego jest dodawanie odwagi i siły, pociech, łez, natchnień i spokoju, łagodzenie i usuwanie przeszkód, żeby postępować w dobrym”. Widzimy tu potrzebę czujności wobec pokus kusiciela i roztropnego postępowania za głosem Tego, który głosi Prawdę. Zarówno radości jak i szczere łzy, które przeżywamy w prawdzie naszego stanu duchowego (cieszymy się z pociech duchowych, płaczemy nad grzechami itd. wg ĆD 316), daje nam dobry duch, dla naszego rozwoju i zbliżania się do całkowitej realizacji Słowa pochodzącego od Pana Boga. A znów dalej czytamy w Ćwiczeniach (335): „W tych, którzy postępują od dobrego ku lepszemu, dobry anioł działa słodko, lekko i łagodnie jak kropla wody, która spływa na gąbkę, zły – gwałtownie, z hałasem i niepokojem, jak kropla wody padająca na kamień. Na tych natomiast, którzy przechodzą ze złego w gorsze, wspomniane duchy oddziaływują w sposób odwrotny. Przyczyną tego jest usposobienie duszy przeciwne lub podobne aniołom, o których wyżej była mowa. Kiedy bowiem jest przeciwne, wchodzą one z hałasem, wyraźnie i dostrzegalnie, kiedy natomiast usposobienie duszy jest podobne, wchodzą w milczeniu jak do własnego domu z otwartymi drzwiami”. Czytając tu o usposobieniu duszy, musimy jednocześnie pamiętać, iż dusza jest pierwiastkiem Bożym w człowieku. Nie może więc ona stanąć z własnej woli w szeregach upadłych aniołów w walce z człowiekiem, a jest w stanie jedynie przez zabrudzenie jej utonąć niejako w grzechu osoby jeszcze żyjącej na tym świecie, przez co staje się nieaktywna i nieczuła na Boże wezwania (śmierć w takim stanie spowodowałaby potępienie wieczne). I trzeba tu dodać, że Anioł Stróż czy inna pomoc nadchodząca od Stwórcy – muszą się mocno natrudzić, żeby cokolwiek dotarło do takiej osoby. Czasem jest to nieszczęście osobiste czy np. śmierć kogoś bliskiego, zgodna z wolą Bożą, czasem pewne życiowe sytuacje, osoby postawione takiemu grzesznikowi na drodze życia itp. (jakkolwiek nikt nie może twierdzić, że nie grzesząc – jeśliby potrafił, bo przecież wszyscy jesteśmy grzeszni - uniknie wszelkiego zła na świecie, gdyż chodzi tu o intencję a nie fakt zaistnienia czegoś, zresztą problemu zła w świecie nie da się streścić w paru słowach, przecież i święci cierpieli i dziękowali za to Bogu, ofiarowując się za grzeszników). Nie należy się jednocześnie obawiać złego ducha, gdy postępujemy w dobrym. On tak naprawdę tylko nas może kusić lub straszyć. Zazwyczaj kusi tych, co są słabej wiary, a częstsze straszenie diabelskie odczuwają ci, co bardziej postępują w wierze. Może dlatego, w jakiejś części, osoby słabej wiary, stając w obronie swych pokus, życia „łatwego i przyjemnego”, są bardziej skłonne do cynizmu, jak też ośmieszania prawdy, nieraz bezpardonowo, w całości, i ośmieszania osób ją prezentujących, a zwłaszcza robiących to bardzo wyraziście (choć czasem niestety z przesadą, bo człowiek nie jest doskonały), a osoby bardziej postępujące w rozwoju duchowym, a straszone przez diabła, bez rzetelnego dążenia do świętości lub z powodu jakichś braków w tym dążeniu, bywają niejednokrotnie narażone na problemy z systemem nerwowym (choć te skłonności nie zawsze są nabyte w ten sposób), dlatego są czasami, owe osoby, skłonne z kolei do ostrej, czasem nawet zbyt ostrej, krytyki, co nie przeszkadza im jednak zazwyczaj w dalszym doskonaleniu w wierze oraz przeżywaniu prawdziwej radości duchowej, wynikającej właśnie z pogłębionej duchowości, a czego brak osobom słabo wierzącym, odczuwającym wszystko dużo bardziej emocjonalnie niż duchowo, mylących nieraz prawdziwą radość z płytką przyjemnością). To jednak - te kuszenia i straszenia - nikogo nie powinno zniechęcać do walki duchowej. Odstępstwo od postępu duchowego jest bowiem działaniem na korzyść diabła. Nie mamy więc innej drogi. Jedynym Celem i ochroną przed złem jest nasz Stwórca (kierując się ku Niemu, ku zbawieniu, musimy dążyć do wyważenia swego uczuciowego nastawienia wobec prawdy). Tak już ten świat jest urządzony, iż albo upadamy, albo się wznosimy, nie da się zatrzymać w miejscu (uważając, że się zatrzymaliśmy w rozwoju, tak naprawdę spadamy w dół). I zawsze komuś to się nie spodoba. Albo będziemy wierni naszej świętej duszy i pójdziemy za aniołem Pana Boga, albo damy się zwodzić złym duchom, co nigdy dobrze się nie kończy, bo i logicznie inaczej być nie może – ten kto sam nazywa siebie kłamcom, szatan - ta osoba upadłego anioła - czyste osobowe zło (co wiemy, jako Katolicy), nawet jeśli w następnym zdaniu obieca tym, co za nim pójdą „złote góry”, to… patrz punkt pierwszy – kłamie. Nazywa się to danymi wzajemnie ze sobą sprzecznymi i nauka Logika jasno określa taki przypadek, jako zaprzeczenie samemu sobie. Pamiętajmy tu też o tym, że wszystkie istoty świata nadprzyrodzonego, a więc i diabeł, żyją poza czasem i przestrzenią. Nie mają więc możliwości, by w jednym momencie być złym kłamcom dla jednych, a w następnym momencie dobrym dla innych ludzi. To jest po prostu w świecie nadprzyrodzonym NIEWYKONALNE! Albo któraś z istot duchowych zawsze nienawidzi wszystkich ludzi (upadli aniołowie) albo wszystkich ludzi kocha (Pan Bóg, Jego aniołowie i święci w Niebie oraz w pewien sposób ci, co są już zbawieni lecz jeszcze nienależycie się przygotowali na spotkanie ze Stwórcą i muszą przejść przez czyściec, ale już wiedzą, do czego dążą, już poznali tę Miłość, bez której nie potrafią żyć – jakkolwiek czyściec, jak się można by domyślać, łączy w sobie elementy świata duchowego z materialnym, gdyż jest to jeszcze, jakby nie patrzeć, okres, „czas” (nie ziemski) zbliżania się do wiecznego TERAZ, do życia w pełni poza czasem i materią, do życia w świecie ostatecznie zdeterminowanym obranym celem: dobrym - Niebo lub złym – piekło; przy pewności osiągnięcia kiedyś przez dusze czyśćcowe zbawiania). Ile jest jednak osób, i to wierzących w Boga, które w zabobonnych praktykach próbują „przebłagać” złe duchy. Tymczasem, to jest, tak jak powyższe, po prostu NIEWYKONALNE! Jest próbom służenia dwóm panom, co, jak wskazuje Pismo Święte, nie jest możliwe do realizacji. A jak często Katolicy idą za diabłem zupełnie nieświadomi tego, jaką wybierają drogę. Idą za obietnicą „złotych gór”, zapominając bądź nie zagłębiając się w zrozumienie, kto tę obietnicę im składa. Pocieszenia duchowe W regule 3 Św. Ignacego, o pociesze duchowej, czytamy (ĆD 316): „Przez pociechę rozumiem [doświadczenie], kiedy w duszy powstaje pewne poruszenie wewnętrzne, które sprawia, że się ona zapala do miłowania swego Stworzyciela i Pana, i – co za tym idzie – kiedy nie może ona miłować żadnej rzeczy stworzonej na powierzchni ziemi, jak tylko w Stwórcy wszystkich rzeczy. Podobnie, kiedy wylewa łzy skłaniające ją do miłości swego Pana, z powodu żalu za swoje grzechy, czy męki Chrystusa, naszego Pana, czy też z powodu innych rzeczy bezpośrednio ukierunkowanych ku Jego służbie i chwale. Wreszcie przez pociechę rozumiem każdy wzrost nadziei, wiary i miłości i każdą wewnętrzną radość, która wzywa i pociąga do rzeczy niebiańskich i do zbawienia własnej duszy, uspokajając ją i kojąc w jej Stwórcy i Panu”. Należy tu pamiętać, by nie utożsamiać pocieszeń duchowych ze stanami emocjonalnego podniecenia i radości czy raczej wesołości odczuwanej jedynie uczuciami. Pocieszenie duchowe objawia się pokojem panującym w duszy człowieka. A zatem jego odkrycie w sobie zależy od stopnia rozwoju duchowego danej osoby. Dalej o pocieszeniu czytamy w regule 10 (ĆD 323): „Ten, kogo ogarnęła pociecha duchowa, powinien myśleć nad tym, jak się będzie zachowywał w strapieniu, które później nadejdzie i niech nabiera nowych sił na taki czas”. I reguła 11 (ĆD 324): „Kto trwa w pocieszeniu, niech się stara upokorzyć i uniżyć ile tylko może i niech na to zważa, jak mało może w czasie strapienia bez łaski lub bez pocieszenia”. I: „Przeciwnie, kto trwa w strapieniu niech myśli, jak wiele może z łaską wystarczającą, by oprzeć się wszystkim wrogom, czerpiąc siły w Stwórcy i Panu swoim”. Strapienia duchowe O strapieniu duchowym czytamy w regule 4 (ĆD 317): „Przez strapienie rozumiem wszystko, co jest przeciwieństwem reguły trzeciej (o pocieszeniu – przyp. TW), na przykład ciemności duszy, powstające w niej zamieszanie, poruszenie w kierunku rzeczy niskich i ziemskich, niepokój powodowany przez różne podniety i pokusy, co prowadzi do nieufności pozbawionej nadziei i miłości. [Człowiek] doświadcza wtedy, że jest leniwy, letni, smutny i jakby oddzielony od swego Stwórcy i Pana. Ponieważ jak pociecha jest przeciwna strapieniu, tak myśli, których źródłem jest pociecha, są przeciwne myślom, których źródłem jest strapienie” I w następnej regule 5-tej (ĆD 318), czytamy dalej: „Podczas strapienia nie wprowadzać żadnych zmian, lecz trwać w postanowieniach i decyzjach podjętych w dniu poprzedzającym takie strapienie albo w decyzjach, które podjęto podczas poprzedniej pociechy. Podczas pociechy bowiem bardziej prowadzi nas dobry duch i przez rady swoje nami kieruje, a podczas strapienia zły [duch]. Słuchając jego rad nie możemy obrać słusznej drogi”. Następna reguła (ĆD 319) podaje: „Zakładając, że podczas strapienia nie powinniśmy dokonywać zmian w pierwotnych postanowieniach, to będzie rzeczą pożyteczną odpowiednio zmienić własne postępowanie [nastawiając się] przeciw samemu strapieniu, na przykład przykładając się bardziej do modlitwy, rozmyślania, dokładniej przeprowadzać rachunek sumienia (zazwyczaj proponuje się codzienny wieczorny rachunek sumienia; Św. Ignacy zachęca do częstych rachunków sumienia, robionych trzy razy dziennie – przyp. TW) i poszerzyć w jakiś sposób praktyki pokutne”. I dalej, w 7 regule (ĆD 320) Św. Ignacy pisze: „Ten, kogo ogarnęło strapienie, powinien sobie uświadomić, że Pan go zostawił na próbę o własnych siłach, by się opierał różnym poruszeniom i pokusom nieprzyjaciela. Może się im bowiem oprzeć z pomocą Bożą, która go zawsze wspiera, chociaż tego wyraźnie nie odczuwa. Bo Pan umniejszył mu jego duży zapał, wielką miłość i obfitość łaski, pozostawił mu jednak łaskę wystarczającą do zbawienia wiecznego”. Kolejna reguła (ĆD 321) wskazuje, by człowiek, którego ogarnęło strapienie trwał: „w cierpliwości, która jest przeciwna udrękom, jakie na niego przyszły i niech myśli, że wkrótce go ogarnie pociecha. Trzeba dołożyć wszelkich starań przeciw takiemu strapieniu, jak to powiedziano w regule szóstej”. „Są trzy główne przyczyny, z powodu których ogarnia nas strapienie” – czytamy w regule 9 (ĆD 322). – „Pierwsza jest ta, że jesteśmy opieszali, leniwi lub niedbali w odprawianiu ćwiczeń – i dlatego z powodu naszych błędów oddala się od nas pociecha duchowna. Druga jest ta, że [Pan] chce nas wypróbować, na ile nas stać i w jakim stopniu postępować będziemy w Jego służbie i oddawaniu Mu chwały bez tak wielkiego obdarowania pociechami i bez [tak] wielkich łask. Trzecia zaś, że [Bóg] daje nam poznanie i uświadomienie sobie, żebyśmy mogli wewnętrznie odczuć, że sami ze siebie nie możemy ani uzyskać, ani zatrzymać wielkiej pobożności, mocnej miłości, łez ani żadnej innej pociechy duchowej, ale że to wszystko jest darem i łaską Boga, naszego Pana. [Chodzi o to], żebyśmy nie panoszyli się w cudzym gnieździe i nie doprowadzali naszego umysłu do jakiejś pychy lub próżnej sławy, przypisując sobie samym pobożność lub innego rodzaju pocieszenia duchowe”. Zwróćmy m.in. uwagę na to, by pierwszą z wymienionych przyczyn strapienia duchowego odnieść do niedbałości oraz braków i płytkości w całym naszym życiu duchowym, tak liturgicznym, modlitewnym, medytacyjnym, kontemplacyjnym, jak też moralnym itp. Zastanówmy się, jak nie ulegać kuszeniom diabelskim? Co roku obchodzimy Uroczystość Wszystkich Świętych Pańskich. Radosne święto wszystkich, którzy osiągnęli już szczęście wieczne w Królestwie Bożym. Ale my wciąż tam podążamy. A po drodze napotykamy wiele przeszkód. Jedną w nich jest obchodzone przez pogan, 31 października, pseudoświęto Halloween. Z jego obchodów próbuje się robić polską tradycję. A tymczasem nikt nie wspomina o pogańskim, celtyckim pochodzeniu Halloween. Owej pogańskiej tradycji patronuje pogański bóg śmierci, a więc, jako Katolicy wiemy, że to nie kto inny, jak tylko upadły anioł. Stąd konieczność namysłu, połączonego z modlitwą i medytacją, z pogłębieniem duchowym, by oddzielić drogę do dobra od drogi do zła. Temu służą m.in. reguły rozeznania duchowego Św. Ignacego Loyoli, podane w jego „Ćwiczeniach duchownych”. Reguły te pomocne są w odczuwaniu i poznaniu, w pewnej mierze, różnych poruszeń, jakie występują w duszy: „dobrych po to, żeby je przyjąć, a złych, żeby je odrzucić” („Ćwiczenia duchowne”, Św. I. Loyola – ĆD 313). Przyjrzyjmy się więc kolejnym regułom, podanym przez Św. Ignacego. Jak zachowuje się nieprzyjaciel? W regule 12 (ĆD 325) czytamy: „Nieprzyjaciel zachowuje się jak kobieta, która ma słabe siły, ale mocne chęci. Właściwością kobiety jest, że kiedy podczas kłótni z jakimś mężczyzną ten się okaże być silnym, traci ducha i ratuje się ucieczką, a kiedy jest przeciwnie i mężczyzna traci ducha i ucieka, ogromnie wzrasta gniew, mściwość i gwałtowność kobiety (gdy ta pójdzie w stronę zła, zamiast pielęgnować głęboki rozwój w stronę dobra – przyp. TW). Tak też nieprzyjaciel słabnie i traci ducha i ucieka ze swymi pokusami, jeżeli osoba ćwicząca się w sprawach duchownych nieustraszenie się opiera pokusom nieprzyjaciela, postępując w całkiem odwrotny sposób. A jeżeli przeciwnie: człowiek odprawiający ćwiczenia zaczyna odczuwać trwogę i tracić ducha, kiedy cierpi pokusy, nie ma tak dzikiego zwierzęcia na powierzchni ziemi jak nieprzyjaciel ludzkiej natury, kiedy realizuje swoje przewrotne zamiary z tak wielką złośliwością”. Należy tu zwrócić uwagę, iż chodzi w tej regule, w obu wymienionych przypadkach, o osoby ćwiczące się w sprawach duchowych, a więc idące ku Panu Bogu w rozwoju duchowym. Tych, którzy są w szponach diabła i godzą się na to Św. Ignacy tu nie opisuje, gdyż o nich pisze w regule 1-szej (ĆD 314 itp.). Przyjrzyjmy się także bliżej kwestii pokus. Święty pisze o osobie podejmującej się pogłębiania duchowego, a mimo to takiej, która „cierpi pokusy”. Oczywiście pokusy zawsze są cierpieniem dla osoby pobożnej, ale tu należy też zwrócić uwagę na przeciwieństwo tego słowa w innym kontekście. Przeciwieństwem słowa „cierpi” jest „nie cierpi”. A więc chodzi tu o postawę osoby wierzącej, która nie tylko przyjmuje z cierpieniem ogarniające ją pokusy i stara się im nie ulegać, ale która tych pokus po prostu nie znosi, uważa je za coś złego i stara się trzymać z daleka od wszystkiego, co by je mogło przybliżyć. Wszak cóż złego by było w samym cierpieniu z powodu nachodzących nas, bez naszej winy, pokus i w walce z nimi. To tylko świadczy o właściwym do nich podejściu. Ale nie wystarczy cierpieć, nie ulegając im, gdy one nadejdą. Musimy zawsze i wszędzie nie cierpieć pokus, odrzucać je i walczyć z nimi ze wszystkich swych sił. Kto może ścierpieć nachodzące go pokusy, ten naraża się na wielką złośliwość upadłych aniołów i oczywiście na wzrost tych pokus. W kolejnej, trzynastej regule (ĆD 326) Autor podaje: „[Nieprzyjaciel] zachowuje się podobnie jak uwodziciel, który chce być ukryty i nie ujawniony. Człowiek przewrotny, który słowami wypowiadanymi w złym celu przyciąga do siebie córkę jakiegoś dobrego ojca albo żonę jakiegoś dobrego męża, pragnie, by jego słowa i namowy pozostały w ukryciu, i przeciwnie: bardzo mu się nie podoba, jeżeli córka ojcu, a żona mężowi swemu ujawni jego puste słowa i przewrotny zamiar, łatwo bowiem zrozumie, że nie będzie mógł doprowadzić do końca tego, co zaczął. Podobnie [postępuje] nieprzyjaciel natury ludzkiej, bo kiedy podsuwa duszy ludzkiej swoje chytre namowy, chce i pragnie, by je w tajemnicy przyjęto i zachowano. Kiedy jednak [człowiek] wyjawi je swemu dobremu spowiednikowi albo innej osobie duchownej, która umie rozpoznać jego podstępy i złośliwości, bardzo mu się to nie podoba, uświadamia sobie bowiem, że nie będzie mógł doprowadzić do końca złośliwości rozpoczętej, ponieważ jego oczywiste podstępy odkryto”. Kolejne porównanie mamy w regule 14 (ĆD 327): „[Nieprzyjaciel] zachowuje się podobnie jak dowódca, który chce zwyciężyć i zebrać łup. Dowódca bowiem i wódz wojska zakłada obóz i po zbadaniu sił i położenia zamku atakuje go od najsłabszej strony. W podobny sposób [postępuje] nieprzyjaciel natury ludzkiej: krąży, bada ze wszystkich stron wszystkie nasze cnoty teologalne, główne i moralne i atakuje nas oraz próbuje zwyciężyć tam, gdzie nas znajdzie słabszymi i gdzie nam więcej brakuje do zbawienia wiecznego”. Dlatego trzeba szczególnie obstawić te miejsca, które w nas są najsłabsze. Umacniać się w tym, z czym mamy największe trudności, gdzie najczęściej upadamy. Które pocieszenia są prawdziwe? Dla większego i lepszego rozeznania duchów Św. Ignacy proponuje kolejne reguły (osobno numerowane). I tak czytamy (ĆD 329): „Jest właściwością Boga i Jego Aniołów, że w poruszeniach swoich [w duszy] dają prawdziwą radość i wesele, a usuwają wszelki smutek i zamieszanie, które wprowadza nieprzyjaciel. Jego właściwością natomiast jest walka przeciw takiej radości i pociesze duchowej przez podsuwanie pozornych racji, zawiłości i nieustannych podstępów”. W kolejnej regule Św. Ignacy odnosi się do kwestii przyczyn powstawania pocieszeń duchowych (ĆD 330): „Tylko Bóg, nasz Pan, daje pociechę bez uprzedniej przyczyny. Właściwością Stwórcy bowiem jest to, że wchodzi w duszę, wychodzi z niej i powoduje w niej poruszenia, pociągając ją całą do miłości swego Boskiego Majestatu. Mówię, że bez żadnej przyczyny, czyli bez żadnego uprzedniego odczucia lub poznania jakiegokolwiek przedmiotu, dzięki któremu taka pociecha mogłaby nadejść [do duszy] za pośrednictwem oddziaływania rozumu i woli”. Następna reguła mówi o różnych autorach pocieszeń duchowych (ĆD 331): „Za pomocą jakiejś przyczyny, może pocieszać duszę zarówno anioł dobry, jak zły, ale dla przeciwnych celów: anioł dobry – dla postępu duszy, ażeby wzrastała i postępowała z dobrego ku lepszemu; anioł zły dla czegoś przeciwnego, mianowicie żeby ją pociągnąć do swoich przewrotnych zamiarów i złości”. Gdy przeżywamy prawdziwe pocieszenie, bez przyczyny (w którym nie ma podstępu), a więc takie, które pochodzi od Pana Boga, musimy zwracać uwagę także na to, jak długo ono trwa: „człowiek duchowy, któremu Bóg daje takie pocieszenie, powinien z ogromną czujnością i uwagą rozważyć i odróżnić właściwy czas takiego aktualnie trwającego pocieszenia od następnego czasu, w którym dusza jest jeszcze rozpalona i jest obdarzona dobrem i resztkami minionego pocieszenia. Często bowiem w tym drugim etapie człowiek przez swoje własne rozważania płynące ze związków i wniosków między pojęciami i sądami lub też pod wpływem dobrego lub złego ducha, formułuje postanowienia i opinie, które nie pochodzą bezpośrednio od Boga, naszego Pana. Toteż trzeba się nad nimi bardzo dobrze zastanowić, zanim się na nie przyzwoli i zanim się je wprowadzi w życie” (ĆD 336). Pokusa: od dobra do zła „Właściwością anioła złego jest to, że się przemienia w anioła światłości, idzie razem z duszą pobożną, a potem stawia na swoim, to znaczy podsuwa myśli dobre i święte dla takiej duszy sprawiedliwej, a potem krok po kroku stara się dojść do swego celu i wciąga duszę w swoje zakryte sidła i przewrotne zamysły” (ĆD 332). Ta reguła jest bardzo ważna. Muszą o niej pamiętać wszyscy wierzący w Pana Boga, wszystkie dusze sprawiedliwe, ludzie, którzy chodzą do kościoła i czynnie uczestniczą w życiu całego Kościoła Świętego. Bardzo łatwo mogą oni, przy braku wystarczającej uwagi, brać pokusy diabelskie za Słowo Boże, skierowane do nich; uważać je za głos swego sumienia. To właśnie ten sposób działania wykorzystują upadli aniołowie, by dzielić Katolików między sobą, by niszczyć jedność Kościoła Chrystusowego. Ale nie tylko tu, bo ten przewrotny sposób działania nieprzyjaciela ludzkiej natury odnosi się do całego życia chrześcijan na tym świecie. Aby nie dać się zwieść kusicielowi trzeba być czujnym. Św. Ignacy Loyola daje taką radę (ĆD 333): „Musimy zwracać baczną uwagę na przebieg myśli. Jeżeli ich początek, środek i zakończenie jest dobre i jeżeli się ku dobru skłaniają, jest to znak dobrego anioła. Jeżeli jednak z przebiegu myśli, które się nasuwają, wynika ostatecznie jakieś zło, rozproszenie lub mniejsze dobro niż to, którego dusza przedtem zamierzała dokonać, albo jeśli to osłabia lub niepokoi duszę albo wprowadza w nią zamieszanie, a pozbawia” ją „pokoju ciszy i odpocznienia – jest to wyraźny znak, że pochodzi ona (ta myśl – przyp. TW) od anioła złego, nieprzyjaciela naszego postępu i zbawienia wiecznego”. Następna reguła (ĆD 334) pogłębia tę kwestię: „Kiedy nieprzyjaciel natury ludzkiej zostanie odkryty i rozpoznany po swoim wężowym ogonie i złym celu, do którego zmierza, będzie korzystną rzeczą dla osoby, którą ogarnęły pokusy, jeżeli się natychmiast zastanowi nad przebiegiem dobrych myśli, jakie jej podsuwa [zły anioł], i nad ich początkiem, a także nad tym, jak się on stopniowo starał, by spowodować jej odejście od słodyczy i radości duchowej, w której trwała, aż do tego, by ją pociągnąć do swojego przewrotnego zamiaru. Chodzi o to, żeby poznawszy i zapamiętawszy to doświadczenie, strzegła się (dusza – przyp. TW) w przyszłości jego zwyczajnych podstępów”. Kierownicy duchowi radzą nieraz, by w celu lepszego zapamiętania podstępów diabła (zapamiętania służącego konsekwentnej i owocnej walce duchowej), zapisywać sobie przebieg takiego zwodzenia, gdyż kuszenie przez upadłego anioła może polegać także na wymazywaniu (przy użyciu swej diabelskiej, lepszej niż ludzka, psychologii) z naszej pamięci i świadomości sposobu jego zwodzenia duszy, zwłaszcza, gdy zadaje sobie on tyle trudu, by nas kusić od dobrego do złego, ponieważ nie na rękę mu wtedy zaczynać zwodzenie wciąż od nowa i to bez wizji powodzenia. I jeszcze przyjrzyjmy się jednej zasadzie, która dotyczy całego życia ludzkiego (341): „Wyobrażę sobie, iż nastał dzień sądu, i pomyślę, jakbym się chciał wtedy zachować (…)”. Zasady „których chciałbym się wtedy trzymać, stosował będę teraz”. Wejdźmy w klimat rozważań duchowych, skoncentrowanych na rozeznaniu duchów dobrych od złych oraz naszych postaw moralnych, powiązanych z ich działaniami, jak też z naszymi osobistymi decyzjami idącymi, bądź nie idącymi za głosem czystego sumienia. Proponowane tu, w trzeciej już części cyklu, rozważania o regułach rozeznania duchowego według „Ćwiczeń duchownych” Św. Ignacego Loyoli, podjęte zostały w związku z niebezpieczeństwem wpływów diabelskich, powiązanym z obchodami pogańskiej tradycji Halloween (31 października). Pamiętajmy, by nie ulegać pogańskiej propagandzie, istniejącej w wielu środkach społecznego przekazu i szkołach. Katolik nie może świętować Halloween, gdyż jest to sprzeczne z wyznawaną przez niego wiarą. Nikt też nie może mu narzucać tej pogańskiej tradycji w żaden sposób, choćby podświadomie. Aby lepiej przygotować się do rozeznawania, jakie moce duchowe mają na nas wpływ, dobrze będzie, właśnie w związku z tym pogańskim świętem bożka śmierci, a więc złego ducha, lepiej ugruntować swoją postawę moralną w oparciu o znajomość sił nadprzyrodzonych, wywierających na nas wpływ pozytywny lub negatywny, w zależności od źródła ich pochodzenia. Taką znajomość dają nam właśnie zasady Św. Ignacego. Reguły te pomocne są w odczuwaniu i poznaniu, w pewnej mierze, różnych poruszeń, jakie występują w duszy: „dobrych po to, żeby je przyjąć, a złych, żeby je odrzucić” („Ćwiczenia duchowne”, Św. I. Loyola – ĆD 313). Reguły o skrupułach Aby dobrze rozeznawać w sferze duchowej należy mieć czyste sumienie. A jeśli jest zabrudzone grzechami, trzeba przynajmniej rozeznawać te grzechy i szczerze żałując, przygotowywać się do Sakramentu Pokuty. Są dwie błędne postawy, gdy chodzi o nasze rozumienie głosu sumienia: 1 - zbyt liberalne podejście, gdy np. nie dostrzegamy grzechów, które w rzeczywistości popełniamy (lub przyzwalamy na to innym); 2 – podejście skrupulanckie. Św. Ignacy Loyola koncentruje się najpierw szczególnie na skrupułach (ĆD 346 – 348): „Uwaga 1. Pospolicie skrupułem nazywa się to, co się wywodzi z naszego własnego osądu i wolności, to znaczy kiedy ja sam dobrowolnie za grzech uważam to, co nie jest grzechem. Dzieje się to na przykład wtedy, gdy ktoś przypadkiem nadepnie krzyż utworzony ze słomek i uważa we własnym sądzie, że zgrzeszył. Jest to po prostu sąd fałszywy, a nie prawdziwy skrupuł. (…) Uwaga 2. Kiedy nadepnąłem na taki krzyż albo coś pomyślałem, powiedziałem lub uczyniłem, z zewnątrz przychodzi mi myśl, że zgrzeszyłem, z drugiej strony jednak mi się wydaje, że nie zgrzeszyłem. Odczuwam przez to niepokój, to znaczy i wątpię i nie wątpię. To właśnie jest prawdziwym skrupułem i podsuwaną przez nieprzyjaciela pokusą. (…) Uwaga 3. Pierwszy skrupuł, o którym wspomina uwaga pierwsza, trzeba całkowicie odrzucić, jest on bowiem cały błędem. Drugi skrupuł jednak, o którym jest mowa w uwadze drugiej, przez jakiś czas przynosi niemały pożytek duszy, która się oddaje ćwiczeniom duchownym. Owszem, w dużym stopniu oczyszcza i obmywa taką duszę, odsuwa ją bowiem od jakiegokolwiek pozoru grzechu według tego, co powiedział święty Grzegorz: < Dusza prostacka i delikatna Zwróćmy teraz uwagę jak nieprzyjaciel, zły duch działa, w zależności od tego, czy ma do czynienia z duszą skłonną do „duchowego liberalizowania” (mniej prawdy, więcej swawolnej wolności), „wybielania się”, duszą prostacką - jak ją nazywa Św. Ignacy, dając tym wyraz ogromnego zagrożenia duchowego dla duszy przebywającej w takim stanie – czy też upadły anioł dotyka duszy ze skłonnością do skrupułów. Czytamy w Ćwiczeniach (ĆD 349): „Nieprzyjaciel zwraca baczną uwagę na to, czy dusza jest prostacka czy delikatna. Jeżeli jest delikatna, stara się, żeby tę delikatność posunąć do krańcowości, żeby ją bardziej niepokoić i zmieszać. Na przykład, jeżeli nieprzyjaciel widzi, że się dusza nie zgadza na istnienie w sobie grzechu śmiertelnego ani powszedniego, ani nawet jakiegoś pozoru grzechu dobrowolnego, nie mogąc jej nakłonić do rzeczy, która wygląda na grzech, stara się, by [dusza] za grzech uważała to, co nie jest grzechem, na przykład w słowie lub najmniejszej myśli. Jeżeli dusza jest prostacka, nieprzyjaciel stara się o to, by się stała jeszcze bardziej prostacka. Jeżeli na przykład przedtem za nic sobie miała grzechy powszednie, starał się będzie, żeby za nic sobie miała grzechy ciężkie, a jeżeli dotąd trochę się tym przejmowała, zadba o to, by się przejmowała jeszcze mniej lub wcale”. Odnośnie duszy delikatnej – gdy uda się nieprzyjacielowi zasiać w niej niepokój, zamęt, przez podsuwanie fałszywych grzechów, może ją tak zmieszać, iż w końcu ulegnie ona prawdziwemu grzechowi. (ĆD 350) „Dusza, która chce postępować w życiu duchowym, zawsze powinna postępować w sposób przeciwny, niż postępuje nieprzyjaciel, czyli jeżeli nieprzyjaciel chce, by dusza się stawała bardziej prostacka, to [ona sama] powinna się stawać bardziej delikatna. Podobnie jeżeli nieprzyjaciel stara się, by dusza wydelikatniała aż do krańcowości, niech dusza stara się umocnić w słusznej mierze, aby się we wszystkim uspokoiła”. Zwróćmy uwagę, że Św. Ignacy nie stosuje tu zasady zwyczajnego przeciwieństwa. Dusza prostacka ma tu wydelikatnieć, ale dusza delikatna nie może nigdy stać się bardziej prostacką. Tu wychodzi jedna z fundamentalnych zasad ignacjańskich, by rzeczy stworzonych (wliczają się tu również sytuacje, myśli, zachowania, poglądy, uczucia, pragnienia, zamiary, decyzje i działania człowieka, a także wszystko, co Bóg stworzył, łącznie ze zwierzętami i bytami materialnymi) używać w takim stopniu w jakim one pomagają człowiekowi do celu, jakim jest zbawienie duszy, a pozbywać się ich, nie korzystać z nich, unikać ich w takim stopniu, w jakim do tego celu przeszkadzają (por. ĆD 23). Św. Ignacy w następnej uwadze przestrzega, by nie postępować według pokusy nieprzyjaciela (ĆD 351): „Jeżeli taka dobra dusza chce coś powiedzieć lub czynić w Kościele i według myśli naszych przełożonych (w przypadku Św. Ignacego i wspólnot zakonnych może chodzić też o przełożonych zakonów; w innym przypadku, o hierarchię Kościoła, zwłaszcza Urząd Nauczycielski Kościoła – przyp. TW), a co byłoby ku chwale Boga, naszego Pana, i jeżeli nachodzi ją myśl lub pokusa z zewnątrz, żeby tego nie powiedziała ani nie czyniła podsuwając pozorne racje o próżnej chwale lub innej rzeczy itd. – wtedy powinna wznieść umysł do swego Stwórcy i Pana i jeżeli dojdzie do wniosku, że z tego wyniknie większa Jego służba (służba Panu Bogu i poprzez Niego także ludziom – przyp. TW), a przynajmniej nic przeciw niej, powinna postępować wręcz przeciwnie w stosunku do tej pokusy, według tego, co powiedział święty Bernard: < „Święto” złych duchów w mediach i szkole Pseudoświęto Halloween promowane jest w polskojęzycznej prasie hołdującej liberalnej ideologii tolerancji dla zła i mieszania prawdy z kłamstwem, w sekciarskim stylu New Age. Do tego typu pism zalicza się np. „Przyjaciółka”, która w nrze 43/44 z 2006 roku (drukując m.in. horoskopy, reklamy jasnowidza, tarota, numerologii) próbuje zafałszować różnice między katolickim dniem Wszystkich Świętych, a pogańskim Halloween, twierdząc, iż Halloween, najbardziej rozpowszechnione w Ameryce, pomału przenika do innych kultur: „Nie zagraża w żaden sposób naszej pięknej 1-listopadowej tradycji” Wszystkich Świętych. Czyżby to tylko tradycja? Z pewnością nie. To przecież aktualne święto tych, którzy są w Niebie. I czy rzeczywiście „nie zagraża”? Z tym też nie zgodziłbym się tak łatwo. Zwłaszcza, że już sam ów artykuł, napisany w formie poradnika, nie neguje ostatecznie tego pogańskiego obrzędu, a raczej oswaja czytelnika z tą formą pseudoświętowania, robiąc z tego niby to niewinną zabawę. Tak właśnie diabeł rozpoczyna wsączanie jadu do ludzkiego serca – pod pozorami przyjemności (ten sposób kuszenia diabelskiego opisuje Św. Ignacy w jednej z reguł: ĆD 332). Jakkolwiek zauważono w artykule, że ustanawiając 1 listopada dniem Wszystkich Świętych Kościół chciał zwalczyć pogańskie tradycje: „Przedstawił je jako działalność szatana”. Czytając jednak całość ma się wrażenie, że ktoś nie bardzo rozumie, dlaczego Kościół chciał zwalczać – i nadal to robi – tę pogańską tradycję, związaną z Halloween. Wszak nie da się oddzielić współczesnego obchodzenia tradycji Halloween od tej tradycji, jaką świętowali Celtowie, wprowadzając święto ku czci boga śmierci (por. Ks. A. Posacki, znany katolicki znawca demonologii, w: „Encyklopedia < Trzeba także zauważyć, że owemu diabelskiemu sposobowi kuszenia od dobrego do złego sprzyjają niektórzy dyrektorzy i nauczyciele szkół. Problem ten jest wielopłaszczyznowy. Zbieramy dziś zgnite owoce niektórych „programów” wychowawczych, gdzie próbowano uczniów przystosowywać do życia dorosłego pozwalając im praktycznie na niemal wszystko. Mówiło się o potrzebie większej tolerancji w szkołach. Jak ksiądz uderzył po łapach zbira na lekcji religii to media oskarżały księdza, wybielając całkowicie młodego, niewychowanego człowieka, który „aspirował” na przyszłego przestępcę. Tworzono programy bezstresowego wychowania w szkołach. I mamy! Co mamy? Dziewczynę zgwałconą w gdańskiej szkole przez kolegów na sali lekcyjnej pod nieobecność nauczycieli, a następnie samobójstwo tej nastolatki. To jest tylko jeden z najdrastyczniejszych przypadków. Bandytów - jak ich nazwał Pan Minister Edukacji Roman Giertych, w programie „Warto rozmawiać” dn. 29 października 2006 - w szkołach jest wielu. Stanowią mniejszość wśród uczniów, ale wprowadzają strach i terror. I może nie przypadkowo data jest zbliżona z pogańskim świętem Halloween. Wszak zło i przemoc to są oznaki tego pseudoświęta. Tu młodzi ludzie mogą się ładować podświadomie agresją, uczestnicząc w organizowanych z tej okazji imprezach szkolnych. Wszak jest to uczczenie zła i przemocy w formie święta. Gdy w szkole organizuje się Halloween, wówczas pod autorytet przekazu wiedzy i wychowania podszywa się pogańską tradycję, zakorzenioną w celtyckiej wierze w bożka śmierci. Szkoła nie ma prawa przecież, ani nie jest taka jej rola, by krzewić pogańskie tradycje, pod pozorami zabawy; tradycje, za którymi stoi szatan ze swymi hałastrami upadłych aniołów. „Ćwiczenia duchowne” Św. Ignacego Loyoli pozwalają nam lepiej widzieć Bożą Drogę do Zbawienia. Pomagają uniknąć niebezpieczeństw, jakie szykuje nam zły duch, próbując nas wywabić z tej Drogi swymi pokusami oraz straszeniami. Nie możemy mu na to pozwolić. Trwajmy na tej Drodze, nie ulegając pokusom ani uderzeniom diabła, który zachęca nas i próbuje wymusić zmianę kierunku wędrówki. Ale jego zabiegi na nic się zdadzą, gdy będziemy stale iść do celu, gdy będziemy pod osłoną Łaski Bożej stale dowiercać się, w jednym miejscu, a nie skacząc z kwiatka na kwiatek, do Prawdy i jedności z Panem Bogiem i ludźmi. Bez zniechęcenia, ale z przekonaniem, z wiarą, nadzieją i miłością, idąc do jedynego Celu, jakim jest szczęście wieczne w Królestwie Bożym. * * * Matko Boża, Królowo Aniołów, poślij nam Zastępy Niebieskie, pod wodzą Archanioła Michała, by walczyły z upadłymi aniołami wszędzie, gdzie tylko złe duchy odwodzą ludzi od Stwórcy. I wyproś nam u Ducha Bożego Łaskę dobrego rozeznania duchów. Prosimy. Tomasz Wilczyński PS. Na koniec jeszcze optymistyczna informacja z tego roku. „Nasz Dziennik” z 31 X – 1 XI 2006 pisze, że Francuzi odwracają się od Halloween. Przybyłe z USA, mające pogańską tradycję Halloween cieszy się tam coraz mniejszą popularnością. A co ważniejsze, sposób na to znaleźli młodzi Katolicy. W Dzienniku czytamy: „Jedną z bardzo skutecznych form świętowania przeciwstawianych Halloween zaproponowali 5 lat temu młodzi katolicy z Paryża. Zamiast tego pogańskiego święta zaoferowali oni Holywins (Świętość zwycięża). Chodziło im głównie o dotarcie do młodzieży i przedstawienie jej czegoś bardziej interesującego i pogłębionego, niż przebieranie się w makabryczne kostiumy. Od 2001 r. przed zbliżającą się uroczystością Wszystkich Świętych rozdają oni darmową jednodniówkę, w której informują o sensie tego katolickiego święta i podają program jego obchodów. W tym roku zostanie (i zapewne zostało – przyp. TW) rozdanych 100 tys. egzemplarzy tej gazety. Już” 31 października „organizowane będą (i pewnie były – przyp. TW) w Paryżu specjalne koncerty muzyczne, ale też medytacje, modlitwy i spotkania z duchownymi (…). Inicjatywa katolickiej młodzieży okazała się wielkim sukcesem. Według dyrektora Centrum Badań Warunków Życia (Credoc) Roberta Rocheforta, rok 2000 był we Francji kulminacyjnym okresem „świętowania” Halloween. Według niego, od tego czasu „zaczyna ono topnieć w tak samo szybkim tempie, jak się wcześniej rozwijało, nie mając czasu, by przyjąć się jako praktyka kulturowa przekazywana z dziada pradziada”.” Może więc pora, by i w Polsce Katolicy przeciwstawili się pogańskiej tradycji Halloween i zaczęli organizować jakieś religijne, interesujące, pogłębiające duchowość katolicką inicjatywy. Pomyślmy nad tym. PS. - Tomasz Wilczyński Dodano dnia 05 Apr 2007 przez Tomek | ||
Tel. Kancelaria: (0-32) 643-15-20; fax (0-32) 647-81-57 Tel. Ks. Proboszcz:(0-32) 643-08-91 e-mail Parafii: bazylika@bazylika.pl All rights reserved. Copyright © by Bazylika Olkusz 2003. |