| 5
Dziś idziemy dalej. Niektórzy już zapewne spotkali się z Ojcem Świętym w Niebie. A pozostali wędrują ku temu celowi, który czeka wszystkich zbawionych. To zrozumiałe. Lecz pozostaje pytanie otwarte: co dalej?, gdzie nas zaprowadzi nasze sumienie po przejściu do życia czysto duchowego? Prosimy i modlimy się za wstawiennictwem Sługi Bożego Jana Pawła II, by nas Pan Bóg raczył przyjąć po ziemskiej wędrówce do Swego Królestwa. Ale czy oprócz próśb i modlitw żyjemy tak, by zasłużyć na ten wielki dar, który Stwórca przygotował dla każdego i każdej z nas, czekając z drżeniem Ojcowskiego serca, byśmy nie zgubili drogi powrotnej do Domu?
Prawdę Chrystusa uczynił swoją Obecnie osłabły już nieco wielkie uczucia smutku, wypływające z nagłego szoku, choć szoku możliwego do przewidzenia, bo każdy kiedyś umiera. Ale ta śmierć nie była spodziewana, bo przecież chcieliśmy, by Ojciec Święty Jan Paweł II był z nami jak najdłużej. Lecz z wolą Bożą zawsze trzeba się pogodzić. Zwłaszcza, gdy chodzi o powołanie do świętości. W 1994 roku, w książce „Przekroczyć próg nadziei”, Jan Paweł II pisał, że święci, to są: „ci, którzy uczynili prawdę Chrystusa swoją własną prawdą, którzy poszli tą drogą, którą jest On sam, którzy żyli życiem, jakie z Niego płynie w Duchu Świętym”. A dziś przyrównujemy te słowa do jego życia, dostrzegając, że przecież to są cechy odzwierciedlające świadectwo życia i nauczanie tego właśnie Papieża.
Jakość życia i wierność Bogu Przyzwyczailiśmy się do tego, że starzy ludzie umierają, odchodzą do życia wiecznego i to przyzwyczajenie wiąże się też z naszą wiedzą o życiu przyszłym. Ale, gdy to się dzieje, dotyka naszych bliskich, pytamy: dlaczego właśnie teraz. A przecież nikt na tym świecie nie żyje wiecznie. Jeden dłużej, drugi krócej. To nie jest najważniejsze ile lat kto żyje, ale jak się te lata przeżywa. Nie ilość lecz jakość życia świadczy przed Panem Bogiem o człowieku. Jak przeżyliśmy tę ziemską próbę życia? Spoglądając na drogę zakończonej już, doczesnej pielgrzymki Sługi Bożego Jana Pawła II, zauważamy, że było to z pewnością życie wysokiej próby moralnej. Próby jakościowej i próby życiowej, próby wobec zła tego świata. Pierwszych prób doświadczał, gdy wcześnie zmarła mu matka, a później ojciec, jak też i rodzony brat. Pan Bóg zabrał mu ich do siebie, żeby przekonać go z całą mocą, że go kocha, choć to trudna miłość, miłość wybranych, i wskazać mu kierunek do Siebie, do Swego Królestwa. Te ciężkie doświadczenia można nazwać próbami wierności Bogu. Kolejne próby doświadczyły jego zaufanie do Pana Boga oraz wiarę w człowieka – by z jednej strony nie przerzucać winy za zło dokonywane przez ludzi na Stwórcę, Boga Miłości, a z drugiej strony, by widzieć godność człowieka, jako osoby, istoty stworzonej na obraz i podobieństwo Boże, godność obecną nawet w bardzo zszarganym człowieczeństwie.
Wypróbowane człowieczeństwo Karol Wojtyła przeżył, jako młody człowiek, piekło drugiej wojny światowej, gdzie naziści podnieśli rękę na porządek rzeczy ustanowiony ręką Boga. Następnie, Ksiądz Karol Wojtyła – później Biskup i Kardynał, poznał tragedię komunizmu, systemu próbującego totalnie zniszczyć moralność człowieka, zagłuszyć jego sumienie. Ale to go tylko umacniało. Komunistom wydał się początkowo niegroźny, lecz nie mogli zrozumieć, że ich bunt przeciw Panu Bogu i przeciw człowiekowi – jak wcześniej bunt hitlerowców – tylko wzmacniał w tym młodym Kapłanie siłę oporu przeciwko złu, którego doświadczał sam czy też doświadczali jego bliscy, jego przyjaciele, znajomi, a nawet zupełnie obcy mu ludzie, których także kochał szczerą miłością bliźniego. Ów Kapłan chciał bowiem za wszelką cenę ocalić człowieczeństwo każdej osoby ludzkiej. I oto, gdy ten tak bardzo doświadczony życiowo człowiek, zasiadł na tronie następców Św. Piotra w Rzymie, ujawnił swoją wielkość, swoje wielokrotnie i dogłębnie wypróbowane człowieczeństwo. Duch Święty dodał mu mocy do wypełnienia powierzonego zadania. I dziś możemy stwierdzić, wierząc w to głęboko, że Kolegium Kardynalskie wybrało Świętego Papieża. Jego Pontyfikat zmienił papiestwo, zmienił Kościół i zmienił – można napisać – w jakimś stopniu, cały świat. Zmienił na lepsze. Jeszcze nie było papieża, który by potrafił w tak dalece doskonały sposób połączyć wierność Prawdzie i Miłości Chrystusowej z medialnością (odniesieniem do środków społecznego przekazu i swoim zdecydowanym, uformowanym wizerunkiem w nich), z popularnością i otwarciem na współczesny świat – świat bardzo zagubiony, potrzebujący przewodnika, autorytetu. I właśnie nim stał się Jan Paweł II Wielki. Papież wypalony w ogniu doświadczeń. A już jako Głowa Państwa Watykańskiego przeszyty głębokim cierpieniem - kulą z pistoletu zamachowca; któremu od razu przebaczył. Jak „Mąż boleści, doświadczony w cierpieniu”, wzruszył w swych posadach świat i zatrząsł nim, jakby budząc z nocy zagubienia, zeświecczenia, z nihilizmu i egocentrycznego nastawienia. Oto, czego może dokonać świętość, gdy zostanie upubliczniona i głoszona światu.
Głos upragnionej Świętości Jakże często dziś próbuje się zamknąć świętość w sferze życia prywatnego. Gdy np. masoński prezydent Francji Jaques Chirac celuje w niszczeniu oznak świętości. Walczy ze wszystkim, co mówi o godności człowieka, o godności jego wiary. Świeckość i antyświętość – to współczesna moda i sposób na życie coraz większych rzesz mieszkańców ziemi. I coraz więcej państw szerzy tę niebezpieczną sieć szatańsko-lucyferycznych poglądów. Unia Europejska staje się siedliskiem węży i żmij, kąsających każdego, kto odważy się otwarcie przyznać do wartości i głosić prawdę. I jak tu można mówić o równości? Jeśli jest równość, to tylko w umożliwianiu grzeszenia, bo w tej równości niewiele już zostało z prawdy, niewiele z rozumienia prawdziwej równości - dostrzegającej potrzebę świętości i ludzką różnorodność. A przecież ziemskie życie ludzkie nie trwa wiecznie i kiedyś każdy będzie musiał rozliczyć się ze swych przewinień moralnych. Dlaczego niektórzy, a jest ich w dzisiejszych czasach wielu, nie słuchają głosu rozsądku, głosu, którym w sposób szczególnie mocny i wyrazisty mówił Sługa Boży Jan Paweł II. Gdy odszedł do Królestwa Niebieskiego, moc jego głosu ujawniła się i popłynęła z mnóstwa gardeł zebranych na Placu Św. Piotra w Rzymie i skandujących, w trakcie jego pogrzebu: Santo Subito – Święty od zaraz, Święty natychmiast. To był znak. Znak świętości, a także znak, że ta świętość jest głęboko zrozumiana i zakorzeniona w ogólnospołecznym odbiorze; że ta świętość jest upragniona przez Lud Boży – właśnie ze względu na moc przekazywanej prawdy i świadectwo jej wierności w życiu - co Jan Paweł Wielki nam wszystkim przekazał. Świętość wyczekiwana, wciąż wyczekiwana - choć w sercach naszych już stuprocentowo pewna - by łączyła nas z nim na zawsze w Liturgicznie obwieszczonym światu Świętych Obcowaniu.
Lekcja umierania Całe życie tego przepełnionego świętością Papieża było dla nas szczególnym Testamentem, ale wyjątkowego wymiaru nabiera przez cierpienie oraz przez lekcję umierania, którą nam pozostawił, jako wzór na drodze do świętości. Strach przed śmiercią powstaje, gdy nie rozumiemy jej sensu. Kiedy uświadamiamy sobie, iż jest to po prostu przejście ze świata materii do świata duchowego, śmierć traci swój „oścień” i tragizm, gdyż zaczynamy rozumieć potrzebę życia moralnego, życia w miłości i miłosierdziu, nawet po cierpienie, które dzięki głębokiemu przekonaniu o sensie życia, przekraczającego granice ludzkiego rozumu, staje się wewnętrznie zrozumiałe, a nawet przyjmowane z duchową radością.
Testament Duchowy - zadaniem Tak więc Ojciec Święty Jan Paweł II pozostawił nam Duchowy Testament – swoje nauczanie i świadectwo życia. Teraz pyta nas, czy potrafimy iść wąską drogą do Królestwa Bożego? A może jeszcze musimy tę drogę lepiej rozpoznać w swoim życiu. Niech za wzór posłuży nam Testament Duchowy Papieża „z dalekiego kraju”. Ale przecież nie z dalekiego, lecz z kraju nad Wisłą. Jako przed spadkobiercami tego Następcy Św. Piotra, wywodzącego się z naszej Ojczyzny, Polski, stoi przed nami szczególne zadanie – wciąż realizowane i wciąż wymagające tak bardzo dalszej realizacji. Zadanie budowania świata po Bożemu, zgodnie z Jego świętą wolą i pokazywania światu, że tak da się żyć. Czyż to nie znak od Pana Boga – ale i od naszego Ojca Świętego z Nieba – że w Polsce pierwszy raz po odzyskaniu wolności do władzy doszli Katolicy? W wirze przemian w końcu nastąpił moment przełamania dyktatu postkomunistów i liberałów - którzy wprawdzie często przyznają się do przynależności do Kościoła Katolickiego, ale wyznając niestety zasadę fałszywej tolerancji, przez co pozwalają jednocześnie, by wartości moralne tegoż Kościoła były wielokrotnie lekceważone na arenie życia publicznego – w polityce, w największych mediach, w handlu, różnych działaniach na polu społecznym, gospodarczym itp., a ich zasada „równości” dokładnie przypomina masońską ideę równości, nie liczącą się z przynależnościami religijnymi, z niezmiennymi dogmatami wiary, nazywając wolnością przyzwolenie na demoralizację społeczeństwa i swobodną swawolę, prowadzącą do coraz większego upadku pojmowania granic uczciwości społecznej i tego co prawem dozwolone (czyli prawo, w miarę upadku moralnego społeczeństwa, dopuszcza, jako zgodne z prawem, coraz większe bezprawie i demoralizację). Panie Jezu Chryste, prosimy Cię, spraw, by zmarły przed rokiem Ojciec Święty Jan Paweł II został rychło wyniesiony na Ołtarze, by doznając czci na ziemi, stał się znakiem i drogą do Królestwa Bożego dla wszystkich mieszkańców świata. „Przyjdź, Panie Jezu. Amen”. I Ty, Matko Niepokalana, skieruj Swój wzrok na Twego Sługę Jana Pawła II, wypraszając mu u Boga w Trójcy Świętej jedynego Łaski beatyfikacji i kanonizacji, a nam wszystkim gorliwe wypełnianie Testamentu Duchowego Ojca Świętego, który nam pozostawił. „Módl się za nami Święta Boża Rodzicielko, abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych”.
* * *
2 kwietnia 2006 – Pierwsza Rocznica Śmierci Sługi Bożego Ojca Świętego Jana Pawła II, który powrócił do Domu Ojca w Niebie o godz. 21.37 - rok temu. Nasza Parafia, jak większość wiernych w Ojczyźnie, włączyła się w nurt rocznicowych modlitw. Tego dnia, podczas każdej Mszy Świętej, modliliśmy się o rychłą beatyfikację Papieża Polaka. Wieczorem o godz. 20.15 była sprawowana specjalna Msza Św. w tej intencji, której przewodniczył i głosił homilię Ks. Tomasz Zmarzły – prowadzący również w tych dniach Wielkopostne Rekolekcje Parafialne. W homilii zauważył m.in.: „Papież dzisiaj jeszcze raz chce do nas powiedzieć, w słowach Ewangelii: żeby wywyższyć Chrystusa, trzeba obumrzeć”. Liturgię wzbogacił zespół muzyczny w składzie: Robert Kocjan – śpiew, gitara; Piotr Wilczyński – gitara basowa; Monika Dudek – śpiew; Elżbieta Pałka – skrzypce; Tomasz Pałka – nagłośnienie. Po Eucharystii, około godz. 21.00, odśpiewany został Apel Jasnogórski, a po nim było specjalne nabożeństwo, zakończone o pamiętnej godzinie 21.37. Wówczas, z zapalonymi zniczami, wszyscy zebrani, wraz z Ks. Dziekanem Stefanem Rogulą, Księdzem Rekolekcjonistą i Księżmi Wikariuszami, wyszli na Rynek Olkuski i tutaj, modląc się, odmawiając Różaniec oraz śpiewając pieśni religijne, m.in. „Barkę” wraz z dwoma Muzykami grającymi na trąbkach, ułożono z płonących zniczy Serce. Specjalne lampiony, przygotowane na tę okazję, można było nabywać tego dnia po Mszach św. Tomasz Wilczyński &archive="> |
|