| ||
Nasz nowy rząd… N I E C H N A M P A N B Ó G W Ł A D A Naród, rozumiany w sensie moralnym, zobowiązuje do odpowiedzialności za wzajemne więzi jego członków (por. R. Dmowski). Powinnością rządu polskiego jest strzec wartości narodowych. Trudno powiedzieć, by przez dotychczasowe lata tak zwanej demokracji „pookrągłostołowej” takie pojęcia jak Naród, Ojczyzna, patriotyzm odgrywały istotną rolę w decyzjach ustawowych. Mamy nadzieję, że dzięki obecnemu rządowi to się zmieni. Bez Narodu nie ma współodpowiedzialności za Ojczyznę, nie ma patriotyzmu, a więc, w konsekwencji, nie ma Ojczyzny. A bez Ojczyzny nie ma troski o Obywatela. Pozwalając wcześniej rządzić ludziom nieodpowiedzialnym, a do tego przenoszącym ster władzy gdzieś, poza granice naszego kraju (do czego znaczne gremia Unii Europejskiej wciąż zmierzają), tym samym skazywaliśmy się stale na bylejakość w rozwiązywaniu naszych polskich problemów, a nawet na walkę z polskością. Dziś trzeba odzyskać to, co bezmyślnie poprzednie władze oddały w obce ręce. Musimy walczyć o wolną i niezależną Polskę. Tracąc całkiem poczucie patriotyzmu, łatwo możemy stać się tłumem bezmyślnych konsumentów, nie potrafiących trzeźwo myśleć o wspólnych potrzebach Narodu. Ogromne oczekiwania Narastają wciąż nowe problemy wewnętrzne i zewnętrzne. Obserwujemy sposób ich rozwiązywania przez nowy rząd RP. Spójrzmy chociażby na kwestię budżetu Unii Europejskiej na kolejne lata. Trwa nieustanna walka o wpływy w europejskiej wspólnocie państw. Tu nie ma miejsca na komunistyczne załatwianie „na lewo” czy liberalną politykę osobistych korzyści dla samych tylko polityków i grup nacisków, zwłaszcza finansowych. Potrzebna jest twarda, zdecydowana polityka rządu. A taką może zaoferować właśnie obecna władza z braćmi Kaczyńskimi oraz PiS-em na czele, z odwagą stawania w obronie prawdy, której wierni są prawdziwi Katolicy, zasiadający w parlamencie – obok PiS-u, zwłaszcza w LPR. Ci ostatni, choć nie uzyskali najwyższego poparcia społecznego, rokują dziś największe nadzieje, zwłaszcza w kwestii wewnętrznej weryfikacji partii rządzącej. Potrzeba nam obecnie silnej władzy, która zlikwiduje demoralizację i będzie bezwzględna dla przestępców (ale bez morderstw dokonywanych pod nazwą kary śmierci, potępionej w Kościele Katolickim). Nowy rząd dopiero rozpoczyna kadencję. Trudno więc mówić o osiągnięciach. Ale jeśli chodzi o oczekiwania, to stanowi on jedno z najlepszych rozstrzygnięć, w obecnej sytuacji, dla Rzeczypospolitej. Negatywne strony demokracji System demokratyczny ze swej istoty nie jest najlepszym systemem. Trudno znaleźć lepszy, to prawda, ale przynajmniej trzeba działać na arenie politycznej na tyle roztropnie, by ustrzec się negatywnych stron demokracji. Do tego potrzebni są ludzie uczciwi, wolni od politycznych powiązań, moralni oraz profesjonalnie wykonujący powierzone im zadania. Temu mogą podołać tylko ludzie odporni na względy, na pokusę władzy i bogactwa. Takimi ludźmi są z pewnością gorliwi Katolicy – oni potrafią sprawić, by Pan Bóg władał w kraju. I bardzo dobrze się stało, że właśnie partie o rodowodzie katolickim wygrały te ostatnie wybory parlamentarne (choć jest jeszcze dość dużo liberałów, pseudokatolików i garstka komunistów). Z pewnością i tu znajdą się „czarne owce”, ale jest szansa, że łatwiej będzie umożliwić wejście do sfer rządzących gorliwym Katolikom, którzy będą odporni na pokusy cywilizacji śmierci - a więc będą także i negowani przez media służące szatanowi, z czym też trzeba się liczyć (a nie tylko biernie odbierać podawaną nam wybuchową „papkę” medialną), gdyż w tamtych kręgach tylko ci, którzy zostali złapani „na haczyk” i mówią, jakby pod wpływem prania mózgu, brednie, które im wmawia jedynie słuszny „idol” – diabeł – mają rację bytu. I tak oto mamy hasła parad osób uprawiających homoseksualizm, którzy nie tylko nie wstydzą się swej wstydliwej choroby, nie próbują się z niej dyskretnie leczyć, ale wręcz twierdzą, że są normalni i nie widzą nic dziwnego w swym chorym ukierunkowaniu seksualnym – co przecież już dawno stwierdzili lekarze i naukowcy, zaliczając homoseksualizm do jednej z chorób natury psychicznej, a dokładniej dotyczącej sfery błędnego ukierunkowania popędu płciowego. To trochę tak, jakby pilot miał lecieć samolotem osobowym z Krakowa do Londynu, a leciał do Brukseli i jeszcze twierdził, że to pasażerowie pomylili samolot, bo on wie, że jest zdrowy na umyśle i dla niego Londyn to jest to samo co Bruksela. Albo jakby pacjent chory na grypę twierdził, że to lekarze, którzy go badali, po wzajemnej konsultacji, mylili się, a on ma rację i choć mocno kaszle oraz zdradza inne objawy tej choroby, to jest całkiem zdrowy - no cóż, takiego chyba tylko przedwczesna śmierć może „wyleczyć” z choroby; lecz gorzej, gdy to będzie również śmierć wieczna. Kolejnym powodem do „wielkiej obrazy majestatu” – oczywiście diabła – była wystawa pt.: „Życie i dzieci w Europie”, przedstawiona w Strasburgu 15 listopada 2005 w europarlamencie, pod patronatem LPR, poświęcona obronie życia dzieci od momentu poczęcia. Parlament Europejski, tak chwalący się swą tolerancyjnością, miał w tej kwestii całkiem nietolerancyjne zdanie. Sprawdziły się obawy rozsądnych Polaków, że decydując się na włączenie do składu UE wchodzimy tak naprawdę do „kłębowiska żmij”, do prawdziwego przedsionka piekła, gdzie stosunek ludzi uczciwych do opętanych diabolicznymi teoriami jest średnio chyba jak jeden do stu, a może i gorszy. Bo jak inaczej rozumieć fakt, iż ze sprzeciwem posłów organizatorów ekspozycji wobec nakazu usunięcia niektórych zdjęć (uznanych przez kręgi bliskie diabłu za „kontrowersyjne”), nikt w Parlamencie się nie liczył: „Czy po to walczyliśmy z komunizmem o wolną Polskę, żeby piętnaście lat później dostać się w niewolę innego reżimu, obłudnie nazywanego demokracją?” – pyta, odnośnie powyższej wystawy Ks. Arkadiusz Roszak, pełniący posługę kapłańską i służący pomocą duszpasterską w Parlamencie Europejskim w Brukseli i w Strasburgu, dodając na koniec: „Jako Polak i Europejczyk boję się takiej Unii Europejskiej” („Niedziela”, nr 49/2005). Dziś słowo „tolerancja” jest najczęściej tożsame ze słowem „nietolerancja”. Ludzie opętani demonicznymi wizjami świata bez Boga i bez moralności uważają, że tolerancyjne jest tylko to, co przez ludzi normalnych uważane jest zazwyczaj za złe i szkodliwe społecznie (i tak np. uważają, że człowiek dający pieniądze na tzw. wielką orkiestrę świątecznej pomocy pana Owsiaka - cel główny słuszny - powinien „przynajmniej” tolerować ekscesy i demoralizację na organizowanych również za te pieniądze przystankach woodstock; a czy nie ma innych zbiórek pieniężnych na dobre cele, bez wkładu w demoralizację młodzieży?, czy nie lepiej te pieniądze dać na Caritas czy na bezrobotnych?). Tolerancja bez wartości, podobnie jak demokracja bez wartości, staje się jawnym lub zakamuflowanym totalitaryzmem (myślę, że ponadczasowe słowa Ojca Świętego Jana Pawła II o demokracji, które tu mniej więcej przytaczam, najlepiej to dowodzą). Cywilizacja „tolerancyzmu”, dotycząca różnych sfer życia, ogarnia coraz większe szeregi osób religijnie zagubionych. Liberałowie wmawiają im, że trzeba być tolerancyjnym dla każdego człowieka, mieszając tolerancję dla godności człowieka (odrzucaną niejednokrotnie) z tolerancją dla zła, które ten człowiek czyni, a które, nie potępione, będzie się rozrastać i ze stosunkowo małego problemu, powstaną nawet konflikty międzynarodowe. Przykładowo, dawniej erotyzm w mediach nie stanowił dużego procentu, dziś brak ochrony przed erotyzacją życia społecznego doprowadził do wzrostu prezentowania erotyki (np. w reklamach) i pornografii w mediach oraz, co z tego bezpośrednio wynika, do wzrostu przestępczości w kraju (fakt, że nie tylko pornografia wpływa na wzrost przestępczości nie zmienia sytuacji, że to właśnie przestępcy najczęściej nie widzą nic złego w pornografii, która wzbudza ich do używania przemocy – a wśród owych „oglądaczy” są też często przyszli przestępcy). Do negatywnych stron demokracji trzeba zaliczyć też błędy w polityce gospodarczej dotychczasowych rządów. Zwłaszcza od osób wywodzących się z kręgów solidarnościowych powinno się wymagać zdrowego podejścia do sfery gospodarczej. Dlatego Polacy tak łatwo z początku zaufali Balcerowiczowi, popieranemu przez Wałęsę. Dziś wiemy, że to był „pic na wodę”. Następcami tych ludzi jest obecnie PO, partia dla bogaczy i biznesmenów, lekceważąca potrzeby ludzi uboższych. Tacy ludzie jak oni w bogatych państwach wolą wyrzucić pożywienie, niż dać ubogim, dzięki czemu się wzbogacą, sprzedając drożej. Im zależy tylko na pieniądzach, a nie na człowieku. Woleliby już dać ludziom pieniądze do jedzenia, niż oddać żywność za darmo. Odwrotnie PiS i pobliskie partie, zwłaszcza LPR. Tu dba się o to, by Polak miał co jeść, każdy Polak, także ten ubogi. Po stronie Pana Boga Demokracja to system niestabilny. Dziś rządzą ludzie uczciwi, a wystarczy, że większości wyborców „odechce się” tej uczciwości, wiele często polityków kosztującej, i okaże się, że znów do więzień będą wsadzani uczciwi ludzie, a przestępcy powrócą na swoje strategiczne pozycje, zdobędą władzę i pieniądze, i będą się śmiali w nos tym uczciwym – a może, co gorsza, poprzez układy mafijne zechcą ich zupełnie wyeliminować z politycznej gry (oby nie z życia!). Zobacz, szanowny, drogi Polaku, Polko, jak wiele zależy od Twojego głosu wyborczego. Możesz skazywać przestępców lub ich uwalniać. Wszystko zależy od tego, kogo poparłaś, poparłeś w wyborach. To są życiowe decyzje każdego z nas. Wybierając niemoralnie grzeszymy i stajemy po stronie szatana i cywilizacji śmierci. Wybierając moralnie czynimy dobro i stajemy po stronie Pana Boga i Jego cywilizacji Miłości. Z pewnością na ostatnie wybory większości Polaków miało wpływ odejście w tym roku do Domu Ojca Sługi Bożego Jana Pawła II. Prośmy go, niech wyprasza u Chrystusa Króla władzom Rzeczypospolitej Łaskę umiejętnego sprawowania rządów w Ojczyźnie i obrony jej przed próbami uzależnienia od innych państw. Tak nam dopomóż Bóg! Maryjo, Królowo Polski, co z Jasnogórskiego Sanktuarium roztaczasz Swą opiekę nad całą naszą Ojczyzną, wyproś nam u Syna Twego szczególne Łaski dla Polski, dla rządzących nią, i dla całego Narodu, niech wzrasta na tej Ziemi Piastów, Jagiellonów… Kaczyńskich, wiara i wierność Bogu i Jego Prawdzie; niech miłość kieruje relacjami społecznymi i niech je przemienia tak, by zwieńczeniem kroków naszych po tym świecie stało się Zbawienie. Ks. Franciszek Blachnicki napisał swoiste dziesięć przykazań życia politycznego, program, który ratuje Polskę. W wielkim skrócie są to: 1. Odwaga prawdy, zdrowy osąd moralny. 2. Wezwanie do pokuty w prawdzie. 3. Modlitwa o zwycięstwo Boga i 4. o nawrócenie grzeszników. 5. Walka bez nienawiści i z gotowością przebaczenia. 6. Świadczenie w Prawdzie, która wyzwala. 7. Posłuszeństwo wobec sumienia, co czyni nas wolnymi. 8. Krzyż i przezwyciężanie lęku. 9. Solidarność z innymi. 10. Zjednoczenie się z Niepokalaną, Jasnogórską Panią (punkty na podst.: Ks. F. Blachnicki, „Postsovieticum, czyli nie wolno ci być niewolnikiem”). Tomasz Wilczyński Dodano dnia 10 Jan 2006 przez Tomek | ||
Tel. Kancelaria: (0-32) 643-15-20; fax (0-32) 647-81-57 Tel. Ks. Proboszcz:(0-32) 643-08-91 e-mail Parafii: bazylika@bazylika.pl All rights reserved. Copyright © by Bazylika Olkusz 2003. |