XV Sosnowiecka Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę


W DUCHU ŚLUBÓW JASNOGÓRSKICH



8 i 9 sierpnia 2006 wyruszyła po raz piętnasty, a więc Jubileuszowy, Piesza Pielgrzymka Diecezji Sosnowieckiej na Jasną Górę. 8-go z Sosnowca i Jaworzna, a 9-go sierpnia z Olkusza. Jednym ze szczególnych wydarzeń tej Pielgrzymki było krótkie spotkanie z Ks. Kard. Stanisławem Dziwiszem z Pielgrzymki Krakowskiej, który pierwszego dnia pątniczej drogi, w czasie postoju w Kluczach, odwiedził pielgrzymów Sosnowieckiej Pielgrzymki. Noclegi w kolejne dni miały miejsce, kolejno, w Podzamczu koło Ogrodzieńca, Mirowie, Złotym Potoku i w okolicy Olsztyna. Pielgrzymi uczestniczyli też w Nabożeństwie Pokutnym w Trzebniowie. Podobnie jak w ubiegłe lata, Ks. Prałat Jan Szkoc rozdawał pątnikom w czasie drogi lody i inne słodycze. 13 sierpnia ok. godz. 15.00 pielgrzymi stanęli przed szczytem Jasnej Góry, by następnie pokłonić się Matce Bożej Częstochowskiej i wieczorem o godz. 20.00 wziąć udział we Mszy Św. na jasnogórskich wałach, razem z Pielgrzymkami Diecezji: Radomskiej, Kieleckiej i Włocławskiej. Powróćmy zatem myślą do tamtych chwil, które przypominają o naszej pielgrzymce przez życie.



W związku z obchodzonymi w roku 2006 Jubileuszami 50-lecia uroczystego odczytania „Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego” Prymasa Polski Ks. Kard. Stefana Wyszyńskiego (26 sierpnia) i 350 Rocznicą Ślubów Króla Jana Kazimierza (1 kwietnia /Śluby Narodu Polskiego złożono w 300-lecie Ślubów Królewskich/), hasłem Pielgrzymki były słowa: „Królowo Polski Ślubujemy”. Z tej okazji wielokrotnie śpiewano, podczas pątniczego trudu, wykonywaną od dawna, piękną pieśń pielgrzymkową – z lat 80-tych XX wieku - pt.: „Śluby Jasnogórskie” (ma ona długą tradycję wykonywania jej podczas pielgrzymek), z której właśnie zapożyczone zostało pielgrzymkowe hasło. Treść tej pieśni wprowadzała w atmosferę tej Pielgrzymki - treść zawarta również w Śpiewnikach pielgrzymkowych (str. 86-87), w której znalazły się m.in. słowa:
„Królowo Polski przed Twym tronem
Odnowić śluby nasze chcemy.
By jak przed laty znów powiedzieć,
Że przyrzekamy, ślubujemy…”.

Droga do zjednoczenia z Synem Bożym
W olkuskiej Bazylice pw. Św. Andrzeja Ap., 9 sierpnia, Pielgrzymka rozpoczęła się uroczystą Mszą Św. o godz. 8.30 pod przewodnictwem Ks. Bpa Adama Śmigielskiego, który wygłosił również homilię. Obecni byli też podczas Najświętszej Ofiary m.in.: Ks. Dziekan Stefan Rogula, Prepozyt Kapituły Olkusko-Pilickiej; Ks. Paweł Brańka, Dyrektor Wydziału Duszpasterstwa Młodzieżowego Diecezji Sosnowieckiej oraz Ks. Kan. Henryk Januchta, Proboszcz Parafii pw. Dobrego Pasterza w Olkuszu – Główny Kierownik Pielgrzymki, jak też księża proboszczowie, księża przewodnicy poszczególnych grup pielgrzymkowych, inni kapłani i pątnicy.
Słowo wstępne w czasie Eucharystii w Bazylice wygłosił jej Proboszcz, Ks. Dziekan Stefan Rogula. Następnie zabrał głos Ks. Bp A. Śmigielski, mówiąc, iż modli się w intencji wyruszającej na pątniczy szlak młodzieży i wszystkich pielgrzymów: „ażeby ta droga na Jasną Górę doprowadziła Was do pełnego zjednoczenia z Jezusem Chrystusem, bo to jest cel pielgrzymki; to jest rola Matki Najświętszej, bo Ona daje nam Chrystusa. O to modlę się, ażeby każdy uczestnik Pielgrzymki spotkał się z Jej Synem Jednorodzonym”.

Pójść za Chrystusem i znaleźć Prawdę
Słowa z Ewangelii Św. Mateusza, mówiące o tym, by wziąć Krzyż swój i naśladować Chrystusa, odczytał Ks. Kan. H. Januchta. Fragment przeznaczonych w Liturgii Słowa na ten dzień wersów z Ewangelii przytoczył również Ksiądz Biskup na początku homilii: „Jeśli kto chce pójść za Mną i Mnie naśladować, niech weźmie swój Krzyż, niech zaprze samego siebie i postępuje za Mną. Ten kto chce ocalić swoje życie, zatraci je. A kto traci swoje życie z Mego powodu, ocali je”. Te słowa Jezusa do Apostołów są również: „skierowane do każdego z nas. One są zawsze aktualne, są ponadczasowe, stosują się do każdego człowieka, bez względu na wiek, na wykształcenie, na rodzaj służby. Każdy winien, w sposób sobie właściwy, te słowa wziąć, jako program do swojego życia.
Wspaniałą ilustracją do tych słów Jezusa jest życie Edyty Stein, Siostry Benedykty od Krzyża. Jej życie było bardzo bogate i zarazem tragiczne. Z punktu widzenia czysto ludzkiego, przegrane. Urodziła się we Wrocławiu, na ulicy Nowowiejskiej, w 1891 roku, w rodzinie głęboko zakorzenionej w tradycję, wiarę Mojżeszową. Była stuprocentową członkinią Narodu Wybranego. W swoim dzieciństwie żyła tradycjami przekazywanymi jej przez ojca i matkę. Chwaliła Boga Psalmami, hymnami w języku hebrajskim. W pewnym jednak momencie utraciła wiarę, żyła w ciemności. Jej gorącym pragnieniem było odszukanie Prawdy. To był program jej życia – ażeby znaleźć Prawdę, Prawdę Absolutną, Prawdę wieczną, Prawdę, która by była silnym fundamentem jej życia. I szukała tej Prawdy studiując filozofię, wczytując się w głębokie dzieła (…); na drodze swojego codziennego życia. Wreszcie nadszedł moment dla niej decydujący, niezwykły, najważniejszy w życiu każdego” kto „chce przynależeć do Chrystusa: moment Chrztu Świętego”. Św. Teresa Benedykta: „przecięła nić łączącą ją z tradycją Starego Testamentu, jeżeli chodzi o tradycje religijne, wyniesione z domu rodzinnego”. Przy czym: „Nie podeptała żadnej wartości” wcześniejszej, „ale to, co było dawniej, uzupełniła najwyższą wartością dla niej, jaką w roku 1922 stał się Jezus Chrystus; kiedy mając prawie 31 lat, (…) przyjęła Chrzest Święty. Od tego momentu była wpatrzona w Chrystusa, szła tą drogą, którą Jezus wyznaczył swoim uczniom. Drogą ludzi odważnych, wspaniałych, ludzi o szerokich horyzontach, tych, którzy nie lękali się trudności, (…) którzy przyjmują słowa Prawdy i wprowadzają w swoje życie”.

Naśladowała Chrystusa aż do śmierci
Ta Święta: „Jedenaście lat (…) szła, wpatrując się w naukę Jezusa Chrystusa (…), wczytując się w Ewangelię (…). Przeżywała Chrystusa w swoim wnętrzu, analizowała wszelkie problemy, związane z jej (…) dawnym” życiem; „jednocześnie pragnęła się oddać całkowicie Jemu (…). Kiedy w Niemczech dokonywały się potężne zmiany, kiedy rysował się szowinizm, faszyzm, kiedy tępiono wszelkie objawy tego wszystkiego, co prowadziło do Prawdy, ona wstępuje do Zakonu Karmelitanek, przyjmuje imię Teresy Benedykty od Krzyża – mówił Ksiądz Biskup. – Zrobiła to w sposób jak najbardziej świadomy (…). Ponieważ sama całkowicie oddała się Chrystusowi, wiedziała, że nie ma innej drogi dla chrześcijanina – dla tego, który opowiedział się za Chrystusem - jak droga Krzyża (…), która nie prowadzi na unicestwienie, ale prowadzi do pełni życia, dlatego, że droga Krzyża to nie jest droga pusta, to nie jest droga dla ludzi kompletnie nie myślących – to jest droga, która prowadzi do pełnego poznania Jezusa Chrystusa, pełnego przyjęcia Jego Miłości, opowiedzenia się za Nim i wprowadzenia” w to (życie) „tej wspaniałej rzeczywistości, jaką jest On królujący w Niebie. Ta droga Krzyża doprowadziła ją (…) sześćdziesiąt cztery lata temu (9 sierpnia – przyp.) do pełnego unicestwienia egzystencji ziemskiej. To, co Św. Paweł mówi wspaniale w Hymnie Chrystologicznym, w Liście do Filipian, wpatrując się w Chrystusa (…), że On nie poczytywał swojej równości z Bogiem za przywłaszczenie, ale przybrał postać Sługi i dla swojego sposobu bycia był uważany za człowieka. Opuścił samego siebie, aż do Śmierci. Był posłuszny, aż do Śmierci Krzyżowej.
Św. Teresa Benedykta od Krzyża urzeczywistniła to w swoim życiu. I wiedziała o tym: jeżeli ona chce to życie ocalić, musi zatracić. Ona pogrzebała w swoim istnieniu grzech (…), pogrzebała (…) wszystko to, co oddalało ją od Chrystusa, szła drogą, która prowadziła do poznania pełnej Prawdy. Nie mamy jej relikwii. Została zagazowana w piecu spalona (…), prochy jej zostały rozsypane po ziemi. Sądzono, że nikt nie będzie o niej pamiętał, nie wspomni jej imienia, nie pójdzie jej śladami. I wbrew tym, którzy byli piewcami śmierci i mordowali wszystkich tych, którzy nie opowiadali się za nimi, ona staje się Patronką Europy. Tej Europy, która dzisiaj odżegnuje się od Krzyża. Od Boga. Która przekreśla Jego Prawo, która nie chce mieć w konstytucji ani wzmianki o imieniu Boga. Ona staje się Patronką. Jakby chciała powiedzieć tym wszystkim, którzy należą do tej wspaniałej Rodziny Narodów Europejskich, że nie można tworzyć życia bez Boga, nie można realizować swojej egzystencji bez Krzyża, nie można zatracić tego, co stało” u podwalin „Europy, która tworzyła się od tysiąca lat; że trzeba zachować te wartości, które będą decydowały o przyszłości Europy (…).
Święta Teresa Benedykta (…) została” sponiewierana, „podeptana w swojej ludzkiej egzystencji. Ale jest przykładem dla każdego z nas, każdego, kto opowie się za Chrystusem i ma pragnienie Prawdy. Ona tej Prawdy szukała w naukach filozoficznych. Odnalazła ją w Jezusie Chrystusie”.

Droga Krzyża – przez Śluby do Chrystusa
„Idziecie na Jasną Górę – kontynuował Ksiądz Biskup - w Pięćdziesiątą Rocznicę Ślubów, jakie zostały złożone tam (…) przez Episkopat Polski”, gdy „Prymas (…) Wyszyński – Sługa Boży – Kardynał, był uwięziony”, gdy biskupi i kapłani siedzieli w więzieniach, gdy „wiara była prześladowana. Tam zostały złożone Śluby Jasnogórskie, ażeby uprosić Matkę Najświętszą, by Chrystus miał właściwe miejsce w naszym Narodzie.
Idziecie w pielgrzymce (…), która doprowadzi Was do Jezusa. W takiej pielgrzymce szła Edyta Stein, gdy ją zaaresztowano, w Holandii, w Echt, i doprowadzono (…) do obozu koncentracyjnego, utworzonego nie przez Polaków – jak dzisiaj się chce lansować tę ideę” - utworzonego „przez tych, którzy nienawidzili Boga, deptali Krzyż i te wszystkie wartości, które są z tym związane. Ona szła drogą Krzyża, która doprowadziła (…) do pełnego zwycięstwa. Jest ona bohaterką nie tylko z punktu widzenia czysto ludzkiego - jest ona Świętą. I nic dziwnego, że Jan Paweł II (…) był zachwycony jej osobowością. Nie jej głębokim umysłem filozoficznym. Ale jej osobą, jako tej, która opowiedziała się za Prawdą. On ogłosił ją Świętą i Patronką Europy”. Ksiądz Biskup zachęcał, by pielgrzymi „wpatrzeni w jej przykład, w jej postać” szli na Jasną Górę, „ażeby tam dojść do Tego”, który napełni ich „pełnią Prawdy”.

Pielgrzymka w roku Jubileuszu Ślubów Jasnogórskich
Oprawą Liturgii Mszy Św. oraz śpiewem i grą na instrumentach muzycznych w olkuskiej Bazylice zajmowała się grupa Biało-czerwona, z towarzyszeniem - w ramach upiększenia strony muzycznej Eucharystii - osób z innych grup pielgrzymkowych.
Na zakończenie Eucharystii głos zabrał Główny Przewodnik Pielgrzymki Ks. Kan. Henryk Januchta, dziękując Księdzu Biskupowi, Dyrektorowi Duszpasterstwa Młodzieży Diecezji Sosnowieckiej Ks. Pawłowi Brańce, Gospodarzowi miejsca Ks. Dziekanowi Stefanowi Roguli – Proboszczowi Parafii przy Bazylice olkuskiej, wszystkim kapłanom służącym wówczas w Sakramencie Pokuty i towarzyszącym wyjściu Pielgrzymki, wszystkim, którzy przyszli się modlić wspólnie z pielgrzymami (tych zachęcał również do modlitwy za pielgrzymów w dniach pątniczego trudu) i wszystkim obecnym kapłanom – podziękowanie to zostało wyrażone także w imieniu pielgrzymów.
Z Olkusza wyruszały grupy (w kolejności wyjścia): Fioletowa z Dekanatu Sławkowskiego z przewodnikiem Ks. Dawidem Kuczkiem; Biało-niebieska, gdzie szli pielgrzymi z dwóch olkuskich Parafii pw. Św. Maksymiliana M. Kolbego i Dobrego Pasterza oraz Parafii w Osieku, pod przewodnictwem Ks. Jacka Michalaka; Złota z Jaworzna – głównie z Dekanatu Św. Wojciecha, której nowym (choć w ogóle z bardzo dużym stażem pielgrzymkowym) przewodnikiem był Ks. Wiesław Żmija; Biało-żółta również z Jaworzna – Dekanat Matki Bożej Nieustającej Pomocy - z przewodnikiem Ks. Wojciechem Koryto; Srebrna z dwóch Dekanatów Wolbromia i przewodnik Ks. Piotr Niedziela; Żółto-niebieska, grupa Rodzin, i jej przewodnik Ks. Andrzej Żuławiński – Ojciec Duchowny Sosnowieckiego Seminarium Duchownego – w tej grupie szedł też Wiceburmistrz, a po wyborach samorządowych, z listopada 2006, Burmistrz Olkusza Pan Dariusz Rzepka; Biało-czerwona (której tradycja pielgrzymowania sięga roku 1981), w tym roku szli w tej grupie pielgrzymi z Parafii Św. Andrzeja Ap. w Olkuszu, Św. Barbary – Olkusz-Pomorzany i z Braciejówki, pod przewodnictwem Ks. Piotra Pilśniaka; Biało-zielona z Dekanatu Jaroszowiec, której przewodnikiem był Brat Michał Machowski; Błękitna z Dekanatu Sułoszowskiego i jej przewodnik Ks. Mariusz Wróbel.
Nad porządkiem pielgrzymki czuwali porządkowi, którym po raz kolejny szefował Ks. Krzysztof Bujak (z pomocnikiem Ks. Piotrem Janiczko). Nad zdrowiem czuwała pielgrzymkowa Służba Zdrowia pod kierunkiem nowego szefa Pana Jacka Osucha – Ordynatora Oddziału Ortopedii olkuskiego Szpitala Powiatowego.
W słowie przed błogosławieństwem końcowym Ks. Bp A. Śmigielski prosił pielgrzymów o modlitwę w intencji beatyfikacji i kanonizacji Sługi Bożego Jana Pawła II, odmawiając również właściwą tej intencji modlitwę. Kolejna prośba dotyczyła modlitwy pątników za prowadzącego Kościół Chrystusowy Papieża Benedykta XVI, który w czerwcu 2006 był w Polsce. Ksiądz Biskup przy tej okazji zauważył: „Pamiętam (…), w sobotę na Błoniach Krakowskich” Benedykt XVI apelował „do Was, ażebyście budowali dom na Skale, a tą Skałą jest Jezus Chrystus”. Pasterz Diecezji Sosnowieckiej prosił również o modlitwę w intencji chorych kapłanów, tych, którzy potrzebują naszej szczególnej opieki modlitewnej, tych, którzy znajdują się w domach księży emerytów – czy to u nas w Diecezji (w Będzinie), czy w Kielcach, czy w Częstochowie. Prosił też, by pielgrzymi modlili się w intencji naszej Ojczyzny: „Ażeby Polacy i Polki byli na tyle mądrzy, by opowiadali się za Chrystusem, za Jego” Prawdą. „By w parlamencie nie uchwalano takich ustaw, które będą przeciwne Prawu Bożemu, Rodzinie ludzkiej i życiu każdego człowieka”. Pod koniec Eucharystii Pasterz Diecezji dokonał uroczystego poświęcenia wodą święconą. Po Mszy Św. księża udali się na krótkie spotkanie na Plebanię, przed wyruszeniem na szlak.
Spod olkuskiej Bazyliki Pielgrzymkę wyprowadził Ks. Bp Adam Śmigielski oraz zebrani księża: Ks. Dziekan Olkuski Stefan Rogula; Ks. Dziekan Wolbromski Tadeusz Maj – Proboszcz Parafii pw. Podwyższenia Krzyża; Ks. Paweł Brańka, Dyrektor Duszpasterstwa Młodzieży; Ks. Wicedziekan Olkuski Stanisław Parkita, Proboszcz Parafii pw. Św. Barbary w Olkuszu; Ks. Prob. Henryk Chmieła z Braciejówki i Przewodnik Pielgrzymki Ks. Kan. Henryk Januchta, a także Ks. Kan. Stanisław Gajewski, Proboszcz olkuskiej Parafii pw. Św. Maksymiliana.
Na pątniczym szlaku, w mokrej od deszczu drodze, odbijały się tego dnia, niemal jak w lustrze, postacie idących pielgrzymów. Pogoda była zmienna. Raz podało, a za chwilę można było nieco obeschnąć.
W czasie pielgrzymiej drogi, na pierwszym postoju – w Kluczach – odwiedził pątników Pielgrzymki Sosnowieckiej Ks. Kard. Stanisław Dziwisz z sąsiedniej Pielgrzymki Krakowskiej. To niespodziewane spotkanie było miłym zaskoczeniem. Po wymianie zdań i rozstaniu z Księdzem Kardynałem, pielgrzymi ruszyli dalej.

Królowo Polski, Przyrzekamy
Pod koniec pierwszego dnia Pielgrzymki Apel wieczorny w miejscu noclegu, w Podzamczu, o godz. 20.00, prowadziła grupa Biało-żółta. Przypomniano w nim Śluby Jasnogórskie Prymasa Polski Ks. Kard. Stefana Wyszyńskiego – Prymasa Tysiąclecia. Zachęcano do ich rozważania, do modlitwy o to, byśmy potrafili je wypełnić.
Przypomniano słowa Ślubów - skierowane do Maryi, Królowej Polski, m.in.: „Przyrzekamy uczynić wszystko, co leży w naszej mocy, aby Polska była rzeczywistym Królestwem Twoim i Twojego Syna. Przyrzekamy Ci strzec w każdej duszy polskiej daru Łaski, jako Źródła Bożego życia. Pragniemy, aby każdy z nas żył w Łasce Uświęcającej i był Świątynią Boga, aby cały Naród żył bez grzechu ciężkiego (…). Przyrzekamy Ci (…), że odtąd wszyscy staniemy na straży budzącego się życia, walczyć będziemy w obronie każdego dziecka (…). Gotowi jesteśmy raczej śmierć ponieść, aniżeli zadać śmierć bezbronnym. Dar życia uważać będziemy za największą Łaskę Ojca wszelkiego życia i za najcenniejszy skarb Narodu (…). Przyrzekamy stoczyć pod Twoim Sztandarem najświętszy i najcięższy bój z naszymi wadami narodowymi. Przyrzekamy wypowiedzieć walkę lenistwu i lekkomyślności, marnotrawstwu, pijaństwu, rozwiązłości. Przyrzekamy zdobywać cnoty wierności i sumienności, pracowitości i oszczędności, wyrzeczenia się siebie i wzajemnego poszanowania, miłości i sprawiedliwości społecznej”.
Cytowano także „Zapiski więzienne” Prymasa Wyszyńskiego, który został aresztowany 25 września 1953 roku, ok. godz. 22.00. Jednym z pierwszych miejsc pobytu był Stoczek Warmiński. „8 maja 1956 roku – pisał Kardynał – nazwano mnie Prymasem Maryjnym. Gorąco pragnę życiem swoim usprawiedliwić tę nazwę. Mogę to uczynić w doskonały sposób tylko wtedy, gdy upodobnię się do Ciebie, Królowo mego życia. Stałaś się Służebnicą Pańską. Wesprzyj mnie, bym nareszcie był jedynie sługą Twego Syna (…). Jeśli męka mojego Narodu przyniosła Ci chwałę, to może więcej chwały przyniesie Ci niewola jednego syna tego Narodu, niż jego wolność”. „26-go sierpnia 1956 roku, czas Ślubów Narodu na Jasnej Górze. Teraz wiem prawdziwie, że jestem Twoim, Królowo Świata i Królowo Polski, niewolnikiem. Bo (…) w dniu wielkiego święta Narodu Katolickiego, każdy, kto tylko zapragnie, może stanąć pod Jasną Górą. A ja mam pełne do tego prawo. Mam święty obowiązek. I któż tego goręcej pragnie niż ja. A jednak, mając tak potężną i dobrą Panią, mam zostać w Komańczy. Przecież to z Twojej woli. Nikt takiej potędze oprzeć się nie zdoła. Tylko my dwoje, Matko, możemy chcieć jednego. W tej chwili cała Polska modli się o moją obecność na Jasnej Górze. Tylko my dwoje wiemy, że jeszcze nie przyszedł czas, że ma się stać wola Twoja. W tym jest Twoja wielka moc, której ja ulegle się poddaję, jako całkowity niewolnik najpotężniejszej Królowej. Bądź uwielbiona w tej mocy, którą mi dajesz, bym w pełni uznał, że największa moc i miłość jest w Twej uległości. To jest Twoje królowanie nade mną. Uczyniłem, co mogłem dla Twojej chwały. Przygotowałem w dniu 16-go maja tekst Ślubowania, napisałem adoracje stanowe dla kapłanów, dla młodzieży, dla mężów i matek. Te słowa będą mówiły za mnie do ludzi. A ja będę mówić tylko do Ciebie za nich. Modliłem się o największą chwałę Twoją na dziś. Chciałem ją zdobyć za cenę mej nieobecności. Ufam, że Królowa Niebios i Polski dozna dziś wielkiej chwały na Jasnej Górze. Jestem już w pełni spokojny. Dokonało się dziś wielkie dzieło. Spadł kamień z serca. Oby stał się chlebem dla Narodu”.

Eucharystia w Sanktuarium
10 sierpnia pątnicy wyruszyli z Podzamcza, po Mszy Św. której przewodniczył i głosił homilię Ks. Prałat dr Jerzy Pawlik – Delegat Episkopatu Polski do spraw Koordynacji Ruchu Pielgrzymkowego. Eucharystia - stanowiąca Centralny Punkt każdego dnia pątniczej drogi - w Podzamczu rozpoczęła się ok. godz. 8.00.
Pielgrzymi przeszli więc z miejsca noclegu obok zamku, do Sanktuarium Matki Bożej Skałkowej. Ks. Kan. Henryk Januchta, Główny Przewodnik Pielgrzymki, na początku Przenajświętszej Ofiary, poprosił Księdza Prałata, wizytującego kolejne Pielgrzymki, by pozdrowił je od Pielgrzymki Sosnowieckiej.

Sto lat Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego
W słowie wstępnym Ks. Prałat J. Pawlik powiedział: Chciałem pogratulować Wam: „Bo jesteście, kochani Pielgrzymi, w miejscu urodzin – urodzin dosłownych” – „i to setnych urodzin” – „Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego”. „Tutaj, te ruiny zamku natchnęły Janowskiego Aleksandra do utworzenia (tego Towarzystwa – przyp.) 1906 roku” – „myślę, że jeszcze wtedy wszyscy „w stawie między żabami pływali”, prawda, aż ich „bocian powyciągał””. W tamtych czasach (Towarzystwo to – przyp.), w słowie i w nazwie Polskie, oznaczało integrację. „Znaczek Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego”, miał w sobie koło, jako najważniejszy element. „Koło łączące zabór rosyjski, zabór austriacki i zabór pruski – czyli herby trzech miast: Warszawy, Krakowa i Poznania.
I tutaj, miesiąc temu dokładnie, również sprawowałem Mszę Świętą. Bośmy sobie powiedzieli – nie w murowanym kościele przez ludzi, ale przez naturę utworzonych skałkach (…). I chcieliśmy uczcić właśnie stuletnie urodziny (…). Mnóstwo było sztandarów z całej Polski” i „wszelkiego gatunku” ważnych ludzi, „łącznie z VIP-ami” (very important person – bardzo ważna osobistość /z j. ang./ - przyp. /wyj. za „Nowym słownikiem ortograficznym PWN”, wyd. 1999/).
Samą nazwę Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego „zatwierdziły jeszcze wtedy, niestety, gubernialne, carskie urzędy”. I ta integracja dokonała się właśnie tutaj, „w tym miejscu”. Tam, gdzie są ruiny zamku. „To jest to miejsce urodzin.
Przypomniałem to, żeby sobie uświadomić, że nie w byle jakim miejscu stoimy; że stoimy tam, gdzie próbowano integrować, przezwyciężać bariery. I to się stało potem”, kiedy Rzeczpospolita odzyskała swoją niepodległość w 1917 r. „I (…) bądźmy świadomi tego, że jesteśmy w takim bardzo, bardzo wyjątkowym miejscu. I Bóg zapłać Księdzu Kierownikowi (Pielgrzymki – przyp.), że przeznaczył to miejsce również na dzisiejszą Liturgię”.

Boży dar możliwości pielgrzymowania
W homilii Ks. Prałat Jerzy Pawlik powiedział do zgromadzonych pątników: „Chwała (…) i cześć Panu Bogu za to, że nam daje możliwość pielgrzymowania. To jest naprawdę Boży dar.
Ten Boży dar możliwości pielgrzymowania nie zawsze funkcjonował tak, jak to się dzieje obecnie. Moi Kochani, jest nas prawie ćwierć miliona; ludzi, którzy umieją z tego Bożego daru korzystać i uczestniczą w pielgrzymkach. Kiedy tu do Was jechałem, spotkałem dwie kolumny Archidiecezji Krakowskiej, które też ku Jasnej Górze wędrują (wówczas – przyp. TW). I ten Boży dar rozrasta się na naszych oczach”.

Dar dany i zadany
„Kiedy sześćdziesiąt lat temu prowadziłem pierwszą Pielgrzymkę młodzieżową na Jasną Górę, to babcie podnosiły wnuki i powiadały: - Patrz, oni wyszli z domu i chcą wielbić Pana Boga w czasie Pielgrzymki. - Już nie powiem, że te ówczesne wnuki to dzisiaj też już babcie. Prawda? Ale dokonało się na naszych oczach, dokonało się w naszej obecności coś, co podziwiamy. Nie tylko w naszej Konferencji Episkopatu. Ale podziwiamy w samym sercu religijnego życia, w Watykanie. Zresztą, Ksiądz Januchta niech mi to odpuści, ma takie książki, w których są zestawienia statystyk naszych Pielgrzymek.
Otóż dziękujemy Panu Bogu za tą możliwość, że możemy pielgrzymować. A wdzięczni też jesteśmy Panu Bogu, że my tej Łaski doznajemy. To jest naprawdę Boży dar – ta możliwość pielgrzymowania, ta możliwość wychodzenia ze swoim religijnym życiem z zakamarków; obojętnie czy to jest z zakrystii kościelnej czy komórki w rodzinnym domu. Idziemy”. Podnosimy „wartości Boże na zewnątrz. I to jest to”, co się dokonuje „na naszych oczach. Jest nam dane, ale, Kochani, to, co jest dane, jest również zadane (…). I to jest ważne, że my umiemy dostrzegać Boże zamiary, że my umiemy odczytywać Boże plany i my to realizujemy”.

Budujemy nową przestrzeń społeczną
„To jest to, czego nas” uczono. „Ci, którzy chodzili do szkoły i uczyli się matematyki dobrze wiedzą, że dwie są funkcje współrzędne, pozioma i pionowa – kontynuował Ksiądz Prałat. - A dopiero funkcja naszego życia między tymi dwoma współrzędnymi się dokonywuje.
Pozioma współrzędna: doznajemy tego w czasie pielgrzymowania, bo ludzie nie tylko na nas patrzą - ja jeszcze pamiętam te dawne czasy, kiedy pierwsze pielgrzymki wychodziły, to z balkonu wieszano kilimy, a w oknach zapalano świece: - Bo skoro oni wyszli, to my też chcemy. - Otóż, Kochani moi, my dajemy świadectwo, ale równocześnie wyzwalamy świadectwo (…). Gdybyśmy nie wyszli na zewnątrz i byśmy nie uczestniczyli w pielgrzymowaniu, to by świadectw nie było. Już nie powiem, że innego rodzaju świadectwa to są te kanapki, które nam wykładają nieraz po drodze, i napoje, kompoty czy herbaty, z których my też korzystamy. My dajemy świadectwo i wyzwalamy świadectwo. I to jest” cenne, to się dokonuje właśnie dzięki naszemu pielgrzymowaniu. „A równocześnie my rośniemy duchowo. Każdy z nas w tej Pielgrzymce uczestniczący, obojętnie czy ileś tam lat wcześniej, czy już podjąwszy decyzję na przyszły rok”, że „też pójdziemy – my rośniemy duchowo. Człowiek nie tylko rośnie wzwyż, czasem niektórzy to rosną wszerz, a my rośniemy w głąb. I to jest Boży dar, który sprawia, że my uczestnicząc i dając świadectwo, wyzwalamy świadectwo, ale stajemy się równocześnie b u d o w n i c z y m i. My, Kochani, my budujemy nową przestrzeń społeczną. Nową.” Bo kiedy ten zamek (obok Ogrodzieńca – przyp.), którego my dziś ruiny podziwiamy, Bonerowie wznosili, „to też inaczej było w naszym życiu: i narodowym, i w życiu społecznym, i w życiu religijnym. I my dzisiaj budujemy nową przestrzeń społeczną (…).
Przypomnijmy sobie jak wyglądały pielgrzymki Karola Wojtyły, który później, jak „robił” w Rzymie, to się nazywał Jan Paweł II. Pamiętam, ile tam było wyzwolonej energii. Pamiętam tę pierwszą Pielgrzymkę – 1979 rok – chyba połowa jeszcze „w stawie między żabami wtedy pływała”, prawda, aż ich „bocian powyciągał”. Moi Kochani, szli ludzie spod Siedlec, żeby stać w szpalerze w Warszawie, kiedy Papież przejeżdżał z lotniska na centralny plac. To wyzwalanie wielkiej energii i tworzenie nowej przestrzeni społecznej dokonywało się na naszych oczach. Wy jesteście, Kochani Pielgrzymi, świadkami tego, co się dzieje w naszym społeczeństwie.
Aha, padło słowo: społeczeństwo. Proszę łaskawie zauważyć, że w słowie: społeczny, mamy przeciwstawienie do egoizmu, do” sobkostwa - „ku sobie. A raptem – od siebie, wychodzimy”.

Pielgrzymując, wskazujemy na Pana Boga
„Ja Was podziwiam, Kochani Pielgrzymi. A robię to już kilkadziesiąt lat, patrząc na to wszystko, co się dzieje – że umieją się ludzie „wykluć” z tego „pierza domowego” i wychodzą na pielgrzymkę, ryzykując nawet czy będą spali pod dachem, pod namiotem czy pod gołym niebem.
Bo my budujemy nową przestrzeń społeczną. Bo nam nie tylko zależy na tej współrzędnej poziomej – ku drugim ludziom, ale przez to, że idziemy, Godzinki śpiewamy, wskazujemy na współrzędną pionową – na Pana Boga” kierunkującą „i do Pana Boga prowadzącą. Godzinki „idą” w naszym kraju”.

Przenieśli Godzinki przez granicę
Bardzo wymowna jest Pielgrzymka „naszych Rodaków z Zaolzia. Oni mieszkają w innym kraju” niż my. „Ludzie jeździli do Cieszyna, żeby potem – to się „mrówki” nazywało – przenosić piwo i „insze” alkoholowe napoje, prawda, przez granicę.
A teraz ci Rodacy, tam z Jabłonkowa i z wszystkich innych miejscowości się zdecydowali,” i „poprosili komendanta policji: dwa radiowozy – jeden z przodu – widzą – na niebiesko, drugi z tyłu – też widzą. I przeprowadzał Pielgrzymkę. A cieszyniacy się łapali za głowy i mówili: (…) - To z tych Czech można przenosić nie tylko piwo i inne napoje, ale również Godzinki i Maryjne pieśni”.

Przestrzeń Bożych wartości
„Budujemy nową przestrzeń społeczną. To nie jest przestrzeń ciszy. To nie jest przestrzeń świeżego powietrza. Ale to jest przestrzeń wartości Bożych. Tej pionowej współrzędnej – jak nas na matematyce uczyli. Wartości Boże, wartości religijne wynosimy na zewnątrz.
I w pewnym momencie cała społeczność przyjmuje to do wiadomości. Niektórzy uprawiają „taniec” wokół „złotego cielca” (…). A my idziemy z pielgrzymką i powiadamy: - Nie tylko istnieją, ale również przez nas respektowane są Boże wartości – te które Ewangelię (Dobrą Nowinę – przyp.) głoszą, te które nam Chrystus Pan przypomniał i w ciągu pieśni pielgrzymkowych też sobie uprzytomniamy i uświadamiamy.
I to jest ten Boży dar. Boży dar nam dany i zadany”.

Trzy fale pielgrzymek
„Ja nie będę wymieniał” wszystkich pielgrzymek, „które już zdołałem odwiedzić i” tych, „które jeszcze będę odwiedzał. Bo jak, Kochani, dobrze wiecie, w czasie wakacyjnych miesięcy mamy trzy duże fale pielgrzymek: pierwsze” idą „na Matkę Bożą Szkaplerzną – nie tylko na Jasną Górę: do Kalwarii Zebrzydowskiej, do Kalwarii Pacławskiej, do Kalwarii Wejherowskiej też. Potem mamy drugą falę pielgrzymek, które właśnie Wy realizujecie, na święto Wniebowzięcia Matki Bożej. I trzecią falę pielgrzymek, która idzie na Matkę Bożą Częstochowską – i jeszcze 25 sierpnia będę towarzyszyć Pielgrzymce Tarnowskiej (…).
I życzę Wam wszystkim na dalsze kilometry: Szczęść Boże! Amen”. Pielgrzymi odpowiedzieli głośno: „Bóg zapłać!”

* * *

Przed modlitwą wiernych Ksiądz Prałat dodał: „Prosimy Pana Boga, żeby również te nasze prośby, te wezwania, te intencje, które my dokładamy do Ofiary Eucharystycznej Jezusa Chrystusa, ubogaciły nasze życie wartościami Bożymi”.

Historyczne miejsce
Na zakończenie Eucharystii w Podzamczu, Słowo do Pielgrzymów skierował Kustosz Sanktuarium Matki Bożej Skałkowej, Proboszcz Parafii Ogrodzieniec, Ks. Kan. Józef Podkowa. Powitał on zebranych, a szczególnie „Stałego Bywalca” w Sanktuarium – „z racji różnych zgromadzeń,” w nim, „Eucharystycznych czy pielgrzymek, Księdza Prałata”. A także księży współuczestników tej Pielgrzymki, na czele z Ks. Kan. Henrykiem Januchtą - „Waszym Kierownikiem Pielgrzymki i Przewodnikiem Duchowym”.
„Znajdujemy się (…) w Sanktuarium Matki Bożej Skałkowej – mówił Ksiądz Kustosz. - To miejsce jest historyczne, to miejsce jest kultowe”. Bo od prawie trzystu lat Matka Najświętsza odbiera w nim szczególną cześć. „Tę skałę ofiarowali Matce Najświętszej nasi przodkowie, którzy tutaj się gromadzili, by czcić (…) Boga, (…) oddawać cześć Matce Najświętszej.
Zgromadzenia były liczne. Już dwieście lat temu (…) tutaj było zgromadzenie” (w którym modliło się – przyp.) „blisko dwa tysiące osób. Było nawet więcej niż Was. To było w 1817 roku. Jest dokument, który stwierdza, że dwa tysiące osób gromadziło się na Eucharystii w niedziele czy też (…) w święta. Tak tu rozpoczął się w przeszłości kult Matki Bożej. On trwał (…). Matce Bożej tutaj w różnych okolicznościach życia naszego państwowego zawierzali Ojczyznę, wydarzenia różne, (…) nasi przodkowie. Mamy zapiski, że w czasie Powstania Listopadowego, w czasie Powstania Styczniowego tutaj przychodzili walczący o wolność Ojczyzny. Tu zawierzali tę wolność i walkę swoją (…) Matce Najświętszej”.

Obraz Matki Bożej na skale
„Charakterystyczną datą jest rok 1862, kiedy ostatni dziedzic zamku, dziedzic Podzamcza, Ludwik Kozłowski, ofiaruje” w to miejsce, na tę skałę „obraz Matki Bożej”, będący kopią obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Przybywają z zamku tutaj w uroczystej procesji „i zawieszają na skale” (obraz), w miejscu, gdzie we wnęce skały umieszczony jest dziś anioł. „I właśnie sądzę, że wtedy rozpoczął się taki przemarsz tutaj pielgrzymów idących na Jasną Górę - właśnie do Matki Bożej Częstochowskiej. Bo mamy zapiski, że tutaj przechodziły różne grupy pielgrzymkowe. Właśnie tutaj bazowały. Tu się zatrzymywały na modlitwę i stąd dalej szły na Jasną Górę. Wy jesteście – mówił Ksiądz Kustosz – jak gdyby dziedzicami tej (…) pielgrzymkowej przeszłości. Od tej pory szczególny kult Matki Bożej, już przez tyle, tyle lat tu trwa. I tak to było. I tak to jest do dnia dzisiejszego.
Cieszymy się, że w ostatnich latach wybudowaliśmy (…) kaplicę, którą (…) nasz Ordynariusz Ksiądz Biskup Adam Śmigielski poświęcił i (…) nadał tytuł Sanktuarium Matki Bożej Skałkowej. Również koronował obraz – ten, o którym mówiłem”. „Koronował koronami biskupimi”. „Obraz jest teraz wewnątrz kaplicy (…). Cieszymy się tym miejscem. Jesteśmy dziedzicami naszych przodków, którzy swoją wiarą (…) ożywiali to miejsce i w tej wierze zawierzali codzienne swoje życie”.

Życzenia i podziękowania
„Życzę Wam właśnie, żeby ten początek, tutaj, Pielgrzymki, u stóp Matki Bożej Skałkowej był dobrym początkiem – powiedział Ksiądz Kustosz. - A jeśli jest dobry początek, to połowa sukcesu. Życzę Wam, żeby ta Matka Boża prowadziła Was do Swego Syna, naszego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Bo Ona zawsze jest ze Swoim Synem, Ona zawsze nas doprowadzi do Boga: - Róbcie wszystko cokolwiek Mój Syn wam powie (słowa Matki Bożej z Ewangelii, por. J 2, 5 – przyp. TW). - Życzę Wam, żeby ta Pielgrzymka była dla wszystkich Was dniami zdrowia, radości i wielkich, wielkich przeżyć, w tym zbliżeniu do Boga i w zastanowieniu się nad swoim życiem, nad powołaniem w tym życiu” i oby z Bogiem, (była) realizacją powołania. „Wszystkim Wam, na ręce naszego czcigodnego Gościa, Księdza Prałata i Księdza Henryka, wszystkim (składam) moje najlepsze życzenia. Szczęść Wam Boże!”.
Na koniec słowo podziękowania i życzeń wyraził Ks. Kan. Henryk Januchta. W Podzamczu do Pielgrzymki dołączyły pozostałe grupy pątnicze, a więc: grupa Zielono-czarna pod przewodnictwem Ks. Krzysztofa Miśty (Będzin, Czeladź, Dąbrowa Górnicza); grupa Zielona z przewodnikiem Ks. Tomaszem Folgą (Sosnowiec); grupa Biała, gospodarze tego miejsca, pod przewodnictwem Ks. Wiesława Wróbla. Oprawę Liturgiczną Eucharystii przygotowała grupa Biała i Żółto-niebieska (od strony muzycznej – razem z osobami z innych grup).

* * *

W czasie drogi Ks. Prałat Jan Szkoc – Proboszcz Parafii pw. Św. Tomasza Ap. w Sosnowcu Pogoni rozdawał pątnikom słodkie bułki z dżemem.
Po zakończeniu tego odcinka pątniczego szlaku - wiodącego przez Kiełkowice, Skarżyce, Włodowice (Włodowską Górę) - wieczorny Apel w Mirowie, miejscu noclegu, o godz. 20.00, pod ruinami zamku, poprowadziła grupa Biało-niebieska.
Zespół grupy prowadzącej Apel wykonywał wiele pieśni, np. „Nie lękajcie się” (z Pielgrzymki Ojca Świętego Benedykta XVI do Polski w maju 2006 roku), „Jak ożywczy deszcz” i inne utwory religijne.

Święty Maksymilian, Patron Środków Przekazu
W czasie Apelu powiedziano m.in.: „Panie Jezu, Święty Maksymilian jest Patronem Środków Przekazu (w 2006 r. obchodziliśmy 65 Rocznicę odejścia do Nieba tego Świętego – przyp. TW). On docenił te środki, on traktował je jako nieodzowny element duszpasterski. Tak było w Niepokalanowie, gdzie drukował „Rycerza Niepokalanej” (a przypomnijmy, że ta gazeta katolicka, obchodząca w 2007 r. 85-lecie swego istnienia - ukazuje się bowiem od 1922 roku - jest głęboko związana z samym Rycerstwem Niepokalanej, które zostało oficjalnie zatwierdzone przez Kościół również w 1922 r., a powstało w 1917 – przyp. TW na podst.: Źródło 7/2002; „Żywoty Świętych Pańskich”, O. H. Hoever SOCist; „Rycerstwo Niepokalanej…”, Giuseppe Simbula OFMConv). I tak było także w dalekiej Japonii (przypomnijmy choćby wydawanego tam „Rycerza Niepokalanej” – przyp. TW).
Święci pomagają nam w rozpoznaniu znaków czasu. Pewnie wielu ludzi Kościoła w Polsce rozumie, tak jak rozumiał Ojciec Kolbe, znaczenie środków przekazu. Ci, którzy pracują w nich, najczęściej naśladują świeckie instytucje. Nam chodzi o świętych, bo tylko ich nie podporządkują sobie wielkie mechanizmy środków masowego przekazu. Tylko święty potrafi ocalić swoje pisma, książki, rozgłośnie i programy od nacisków dezinformacji. To zmaganie jest równie trudne, jak zachowanie wolności w obozie koncentracyjnym. Tak bardzo potrzeba nam świętych redaktorów i dziennikarzy, reporterów, pracowników drukarni, radia, TV. Daj nam Panie takich ludzi. Naucz nas krytycznie odbierać to, czym karmi nas świat przez prasę, fale radia, ekran telewizji, internetu. Naucz nas, Panie, bo bez Twojej Łaski zginiemy w świecie kłamstwa i dezinformacji”.

Droga zbawienia, istota Kościoła
Powiedziano wówczas także: „Panie, wspominając Świętego Maksymiliana trudno nie wołać do Ciebie o zbawienie wszystkich, którzy zginęli w paszczy owej apokaliptycznej bestii, w paszczy hitleryzmu i w paszczy komunizmu. Obozy zagłady, łagry, groby po masowych egzekucjach. Straszne „spichlerze” pełne wartościowych ludzi. Udziel Łaski zbawienia tym niewinnym ludziom. Tylko ta Łaska jest w stanie wynagrodzić ich ofiarę, często składaną wbrew ich woli. Byli jak owce prowadzone na rzeź. Niech Maksymilian, jako jeden z nich, prowadzi ich do Nieba. Policz im, Panie, czas cierpienia i śmierci, jako czas czyśćca i nie dozwól, by ci, którzy przeszli przez piekło na ziemi, byli nim zagrożeni w wieczności”. „Pomnij, Panie na oprawców. Niech Twoje Miłosierdzie zatriumfuje (…). Razem ze Świętym Maksymilianem i naszymi braćmi, którzy zginęli w obozach zagłady, powtarzamy słowa, jakich nas nauczyłeś: Ojcze, odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”.
Zauważono również, przytaczając słowa Jezusa Chrystusa: „Gdzie dwaj albo trzej gromadzą się w imię Moje, tam Ja jestem pośród nich” (por. Mt 18, 20), że: „W tych krótkich słowach Chrystus streścił istotę Kościoła (…). W tej wspólnocie jest miejsce dla każdego z nas. W tej wspólnocie było również miejsce dla Świętego Maksymiliana. W tej wspólnocie jest miejsce dla wszystkich, którzy noszą imię Chrześcijan. Naznaczeni Łaską Chrztu Świętego, razem z Apostołami, razem z Maryją, chcemy (…) w sposób szczególny błagać o dar pokoju, o dar tak bardzo ulotny, tak bardzo kruchy, tak bardzo niestały we współczesnym świecie”.

W Godzinie Apelu
„Maryjo, Królowo Polski, jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam. Niech się zawrze w tym wołaniu wszystko to, co na dzień dzisiejszy takie istotne, takie ważne dla każdego z nas osobiście i dla Kościoła w całym świecie, i dla całej społeczności ludzkiej; by człowiek, gdziekolwiek się nie znajduje, nie zatracił oblicza człowieka. Wobec przeróżnych licznych zagrożeń, które czyhają na współczesnego człowieka, w tym świecie, w którym przychodzi nam żyć, błagajmy usilnie o dar pokoju (…) – powiedziano podczas rozważania. - Niech Maryja”, której imię przywołujemy „w Apelu Jasnogórskim, wspiera nas, jak wspierała Apostołów zebranych w Wieczerniku”.
Następnie odśpiewano Apel Jasnogórski i rozważono Różańcową Tajemnicę Zesłania Ducha Świętego. Później, po błogosławieństwie, Główny Przewodnik Pielgrzymki Ks. Kan. H. Januchta, wraz z pielgrzymami, odśpiewał pieśń pt. „Śluby Jasnogórskie”, będącą główną pieśnią tej Pielgrzymki. Po zagraniu przez zespół jeszcze kilku utworów religijnych pątnicy udali się na spoczynek. Porządkowi, jak co noc podczas Pielgrzymki, pilnowali, by wszystko odbywało się jak należy.
Wypadki picia piwa, palenia papierosów na Pielgrzymce, nie mówiąc już o zabójczych narkotykach (choć takie osoby zapewne już są zbyt spętane przez nałóg i diabła, by myśleć o pielgrzymce), czy przypadki łamania innych obowiązujących zakazów i przepisów czy norm moralnych, są grzechem, a jest to niebezpieczne zwłaszcza wtedy, gdy łamią te zakazy, normy osoby młode, które w ten sposób mogą wypaczyć zupełnie swe sumienia i niszczą zdrowie oraz, w konsekwencji, życie. Nie wystarczy też przecież powiedzieć sobie, że najpierw zgrzeszę a później się wyspowiadam, gdyż „zuchwale grzeszyć w nadziei miłosierdzia Bożego” jest pierwszym z grzechów przeciwko Duchowi Świętemu, a tych grzechów nie można, z ich natury, odpuścić, chyba że grzesznik zmieni swą całą postawę życiową, wobec takich sytuacji (a więc nie będzie „usprawiedliwiał” przed samym sobą popełnienia grzechu tym, że się później z niego wyspowiada) – w przeciwnym wypadku Spowiedź będzie świętokradzka (inne grzechy przeciw Duchowi Świętemu to: „rozpaczać o zbawieniu”, „sprzeciwiać się uznanej prawdzie chrześcijańskiej”, „zazdrościć bliźniemu łaski Bożej”, „zamykać serce na zbawienne napomnienia” i „odkładać pokutę aż do śmierci” (por. „Modlitewnik Rycerza Niepokalanej”, 2006).
Pozdrowienia od częstochowskiego Arcypasterza
11-go sierpnia 2006 pątnicy wyruszyli rano z Mirowa po Eucharystii, której przewodniczył Dziekan Olkuski Ks. Kan. Stefan Rogula, a kazanie głosił Ks. Kan. Stanisław Gajewski, Proboszcz Parafii pw. Św. Maksymiliana Marii Kolbego w Olkuszu.
Na początku tego spotkania modlitewnego w Mirowie Ks. Kan. Henryk Januchta, Główny Przewodnik Pielgrzymki, przekazał serdeczne i gorące pozdrowienia dla wszystkich od Ks. Abpa Stanisława Nowaka, Metropolity (kierującego Archidiecezją Częstochowską, której częścią jest Diecezja Sosnowiecka). Ksiądz Arcybiskup zwykle bywał z pielgrzymami na tym miejscu drogi pątniczej Pielgrzymki Sosnowieckiej. Tego dnia jednak uczestniczył w pogrzebie Ks. Bpa Smoleńskiego – Pomocniczego Biskupa Diecezji Krakowskiej - który wówczas odszedł do Pana. Stąd nieobecność Pasterza z Częstochowy. Ale Ksiądz Arcybiskup Metropolita zapewniał, że jest duchowo obecny ze wszystkimi zgromadzonymi na tej Mszy Św. w Mirowie, w ich intencji się modlił, wszystkich serdecznie pozdrawiał i im błogosławił.
Wstępne Słowo wygłosił Ks. Dziekan Stefan Rogula, Proboszcz Parafii przy Bazylice pw. Św. Andrzeja Ap. w Olkuszu, a zarazem Prepozyt Kapituły Olkusko-Pilickiej. Prosił w nim pielgrzymów m.in., by modlili się w intencji wszystkich parafian, którzy pozostali w domach.

Polski sierpień
Kazanie do pielgrzymów wygłosił Ks. Kan. Stanisław Gajewski. Wypowiedział słowa zachwytu wobec piękna tego miejsca, w którym odprawiana była Przenajświętsza Eucharystia – wobec wzgórza mirowskiego i ruin zamku, wśród bujnej zieleni przyrody: - To miejsce, tak piękne, zobowiązuje i mnie i Was. Lato w pełni – powiedział następnie Ksiądz Proboszcz. – Trwają wakacje. Miesiąc sierpień. Sierpień uderza nas ogromem treści, wspomnień, symboli i znaczeń. Bo jakoś tak się ułożyła ta nasza polska historia, że właśnie wtedy, w gorących dniach sierpnia, działo się u nas tyle ważnych spraw, gorących spraw. Stąd może ta historia nasza jest tak gorąca - bo sierpniowa.
Każdy polski sierpień przypomina o naszych polskich sprawach, o których rzeczywiście zapomnieć nie wolno! Bo przecież nie wolno zapomnieć dnia 4-go sierpnia1864 roku, kiedy o godzinie ósmej rano Romuald Traugutt ze swymi współtowarzyszami oddaje życie na stokach Cytadeli Warszawskiej. Nie wolno zapomnieć 15 sierpnia 1920 roku. I o innym sierpniu trzeba pamiętać – poprzedzającym wybuch drugiej wojny światowej. Odważny Kamil Baczyński w pięknej swojej poezji utrwalał także historię pamiętnego sierpnia Powstania Warszawskiego. Nie wolno zapomnieć o sierpniowych dniach największej polskiej solidarności. Czego byśmy nie myśleli o ludziach z tamtych lat i o ich późniejszych decyzjach, jedno jest pewne: obudziliśmy się wtedy, jako Naród, z długiego, ciężkiego snu.
Tyle dat, faktów, o których nie da się myśleć bez wzruszenia, nie powinno się myśleć bez wzruszenia. I symboli tyle; tak bliskich sercu. Mojemu sercu także. Gorące sierpniowe dni krzyczą do nas co roku, krzyczą i proszą, byśmy nie zapomnieli o jednej ważnej prawdzie. Tej oto, że Bóg, nasz Stwórca i nasz Ojciec, „posadził” nas na ziemi właśnie tu, a nie gdzie indziej – tu, w Polsce – tu, między Bałtykiem i Tatrami.

Polska jest moją Ojczyzną
- I ten, tak zwany, Orli Szlak, w tym uroczym miejscu, jakim jest Mirów, i z tymi obok ruinami, to nasza Polska. Sierpień i nasz pobyt tutaj o tym nam przypomina. Trzeba się ciągle uczyć, patrzeć po polsku, nawet na ruiny dawnych polskich zamków. Tu, w kraju, gdzie w ciągu ostatniego wieku wyginęła większość elity Narodu i gdzie w każdym nieomal mieście i miasteczku zostały ślady po polskich Żydach, którzy przez całe wieki żyli tutaj w gościnie, jak w swoim domu, bo domem gościnnym im Polska była. A potem wymordowali ich ci Niemcy, którzy zatracili sumienie. Tu, gdzie tak trudno się żyje. Choć zdawało się, że wreszcie żyć się będzie „trochę lepiej”. Tu - stąd wyjeżdżać musi tyle dzieci tej ziemi, z bólem serca, by znaleźć, hen, nierzadko poza morzami, pracę, znaleźć u innych, których historia nie tak gorącą była, pracę, pozwalającą, jak to niektórzy powiadają, godniej i spokojniej żyć. A przecież, chciałoby się rzec – i myślę, że trzeba rzec: mimo to Polska jest moją Ojczyzną. I tak już pozostanie.
I nikomu innemu, tylko Polakowi tak mocno może zabić serce, gdy idzie ulicami Warszawy i stanie przed pomnikiem małego Powstańca albo zatrzyma się na powązkowskim cmentarzu przy grobach harcerzy z szarych szeregów, którzy w imię miłości do Ojczyzny polegli w obronie tegoż miasta. Polakowi tylko tak ciepło może się zrobić na duszy, gdy wzniesie wzrok ku niebu tam, gdzie trzy gdańskie Krzyże stoją splecione ramionami, na pamiątkę wielkich dni „Solidarności”. I nikomu innemu, tylko Polakowi wzruszenie ściśnie głos, gdy w skwarze włoskiego słońca stanie wśród grobów wojskowego cmentarza na Monte Cassino albo gdy w Katyńskim lesie szukać będzie w pamięci wspomnień o ojcu, stryju, dziadku, których ciała przykryła ta niegościnna ziemia lub gdy usiądzie w cieniu łuku triumfalnego na lwowskim cmentarzu Orląt, patrząc na równe, jakby w szeregu wojskowym stały, rzędy grobów tych, którzy będąc jeszcze dziećmi, na progu dorosłości, w imię Ojczyzny swojej polegli w obronie miasta lwa.
To właśnie teraz, w sierpniu, na pielgrzymim szlaku, trzeba, wypada, powinno się zadumać nad tym, żeśmy Polakami. Mało! Żeśmy Chrześcijanami. A to coś bardzo ważnego, zasadniczego wręcz. Z tego faktu wynika: jestem Polakiem, ale jestem także Chrześcijaninem. A to zobowiązuje! Trzeba w ten czas sierpniowy, w czasie tego pielgrzymiego trudu do Matki Bożej, danej nam ku obronie, powiedzieć sobie choć raz: jestem Polakiem - choć przez długie lata nie czułem się w swoim domu całkiem u siebie; jestem Polakiem, choć moja Ojczyzna nie jest miejscem, w którym żyje się lekko i łatwo; jestem Polakiem i z tym właśnie miejscem na ziemi, a nie innym, jestem związany cienką, niewidzialną nicią. Ten kawałek świata kazał mi przemieniać mój Stwórca, skoro tu, a nie gdzie indziej „zasadził” mnie przed laty.

Porzucić dawnego człowieka, być dzieckiem Polski
- Kiedyś Święty Paweł Apostoł powiedział do Efezjan: „Co się tyczy poprzedniego sposobu życia - trzeba porzucić dawnego człowieka, który ulega zepsuciu na skutek zwodniczych żądz, odnawiać się duchem w waszym myśleniu i przyoblec człowieka nowego, stworzonego według Boga, w sprawiedliwości i prawdziwej świętości” (Ef 4, 22-24).
Pewnie, że Święty Paweł pisał to w odniesieniu do problemów Efezjan z życiem według Bożych praw. Ale czyż nie jest tak, że wszelkie kłopoty, jakie mamy z naszą polskością, że trudności, jakie mamy w Ojczyźnie naszej, mają swe źródło w braku konsekwencji prawdziwej naszej wiary? Słowa Pawłowe jakże mocno współbrzmią z wołaniem wielkich sierpniowych naszych dni. Bo one do mnie krzyczą, wołają o to, bym umiał być wiernym dzieckiem Ojczyzny mojej – jak lwowskie Orlęta, jak żołnierze spod Radzymina, jak obrońcy Helu, Powstańcy Warszawscy, jak ci, którzy szczerze i prawdziwie zapragnęli oddychać wolnością ostatniego ze wspomnianych dzisiaj sierpni.
A co to znaczy dokładnie: być dzieckiem Polski? Może to, że trzeba mi wreszcie uwierzyć, że ode mnie też tutaj dużo zależy. Gdyby każdy z nas w ten sposób zaczął myśleć, lepszy byłby jednak ten świat, coś byśmy tu jednak w naszej Ojczyźnie zmienili. Popatrzmy ilu tu nas jest. Gdyby każdy z nas przemyślał do końca słowa Świętego Pawła, myślę, że każdy coś zmieniłby w swojej małej Ojczyźnie. Nie może być inaczej. Obym nigdy nie zapomniał o mojej historii. Historia Polski, historia polskich sierpni jest przecież moją, twoją i każdego z nas – czy ci się to podoba, czy ci się nie podoba – historią.
Historia Mirowa, historia tego zamku, która rozpoczęła się w połowie XIV wieku, a podobno historia wsi Mirowa już w XIII wieku, jest także moją i twoją historią.
Co ważniejsze! - obym chciał i potrafił w codziennym życiu myśleć o tym, że tę historię tworzę i ja. Obym nie zostawił dzieciom, wnukom jedynie śmieci i ruiny po Polsce. Bo brak miłości do Ojczyzny, do Ojczyzny swojej, to przecież grzech – i to grzech jeden z tych najcięższych.

Piękne serce i czyste ręce
- Drogie Siostry i drodzy Bracia, idziecie do Matki. Przytulcie się do Jej Serca. Pokażcie Jej swoje ręce pełne zmęczenia, ręce pełne trudu. Może i będą to ręce brudne. Ona przytuli Was do Swego Serca. Ona oczyści te ręce, umyje, tak, jak to czyniła twoja mama. Pamiętasz – kiedy byłeś dzieckiem? Ja pamiętam. Mama tuliła do siebie, a potem umywała ręce. Jakże człowiek się cieszył…, kiedy wybiegał z powrotem z rękami czystymi, umytymi przez mamę. Ja myślę, że wszystkim nam jest potrzebne umycie naszych rąk. Bo zapamiętajcie: jakie serce, takie ręce. Słyszysz? Jakie masz serce, takie masz ręce. Aby serce było prawdziwe, potrzebuje przytulenia do Matki. A mając serce piękne, czyste, będziesz miał i ręce piękne, czyste, otwarte, czyniące dobro i wyrażające w praktyce miłość względem drugiego człowieka. I już będzie lepiej wśród nas, mając serce czyste i ręce czyste. Jakie serce, takie ręce.
Ona wskaże ci Jezusa i powie ci: - Zrób wszystko, słyszysz? – mówi Matka. – Zrób wszystko, co ci powie Mój Syn Jezus. – A Jezus powie ci: - Napełnij wodą swoje stągwie. – A każdy z nas ma własne stągwie. – Zatrzymaj się.
Ja myślę, że ta pielgrzymka, ten trud, jest okazją, by przemyśleć, jakie ja mam stągwie? Czy moje stągwie są napełnione tym, czym powinny być napełnione: „wodą czystą”? Pielgrzymka jest okazją, by przemyśleć, jakie jest moje serce? Tak naprawdę. A potem, od czasu do czasu, popatrzeć na swoje ręce. I myślę, że może usłyszymy takie pytanie: czy pielgrzym nie powinien czynić postępów, czy nie powinien stawać się coraz bardziej zwycięski? Idziecie po to, żeby wrócić bardziej odważni, bardziej zwycięscy i siebie zwyciężający, i pielęgnujący swoje serce. Czy czasem, wracając od Matki na Jasnej Górze, nie trzeba się postarać, aby swoje serce oprawić w monstrancję swoich codziennych czynów, swojej pracy? I tak jak kapłan w monstrancji, w pięknej monstrancji, niesie z ogromną powagą, to, co najważniejsze – Jezusa pod postacią Chleba, tak każdy z nas, w monstrancji własnego życia musi nieść własne serce, poważnie nieść to swoje serce. A wtedy będziesz mógł być spokojny o swoje ręce.
Prowadź Matko, weź mnie za rękę, bo droga nierówna i trudna. A trudno jest iść ścieżką, nierzadko pod górę. Podtrzymuj mnie. Boję się przecież. Weź mnie za rękę, jak dziecko, Matko.

* * *

Oprawę liturgiczną Mszy Św. 11 sierpnia przygotowały grupy Srebrna i Biało-niebieska (zespół muzyczny).

Nabożeństwo uzdrowienia duszy
Tego też dnia, przemierzając kolejne kilometry drogi, pielgrzymi zatrzymali się m.in. na postój w Trzebniowie, gdzie po chwili odpoczynku odbyło się – w tym właśnie miejscu, tyle, że nieco dalej, pod skałami - ok. godz. 13.50, Nabożeństwo Pokutne, podczas którego przeczytano Słowo Boże, wspólnie się modlono i wygłoszono rozważania. Nabożeństwo prowadziła grupa Zielona – przewodniczył mu Ks. Tomasz Folga - przewodnik tej grupy. Powiedział on m.in.: „Na każdych rekolekcjach przychodzi czas na najważniejszy dzień - dzień pojednania. Również i dla nas, na tych rekolekcjach w drodze przyszedł taki dzień”. Bardziej pokutną atmosferę nadała temu Nabożeństwu pogoda, z rzęsistym deszczem i burzą: „Kochani, to nie my jesteśmy reżyserami tego wszystkiego, co się wokół nas dzieje – powiedział Ks. T. Folga. – To nie było zaplanowane ani przewidziane. Ale myślę, że może to być dla nas pewnego rodzaju obrazem, który chce nam przekazać Dobry i Miłosierny Ojciec”.
Ks. T. Folga zauważył też, mówiąc o potrzebie przystępowania do Sakramentu Pokuty w celu oczyszczenia się z grzechów, że Pan Jezus wysłużył i w pewien sposób zagwarantował nam już życie nadprzyrodzone w pełni, ale człowiek teraz po to życie musi sam wyciągnąć rękę, odpowiadając na zaproszenie Boże, na Jego wezwanie. „Nie pozwólmy dobremu Bogu czekać. Odpowiedzmy na Jego Miłość, naszą miłością, taką zwyczajną i prostą, w której powiemy Mu o tym wszystkim, co jest naszym brudem i co jest naszą słabością. O tym wszystkim, co wyzuwa nas z naszego człowieczeństwa, z naszego chrześcijaństwa, co osłabia naszą wspólnotę, jaką tworzymy (…). Niech więc z naszych serc popłynie ufna nadzieja w to, że Pan Bóg jest w stanie nas uleczyć i uzdrowić”. Odnośnie pogody, Ks. Tomasz Folga dodał jeszcze: „Tak jak ten deszcz pada na tę suchą i spragnioną wody ziemię, tak samo i nasze dusze czekają na ten ogrom Bożej Łaski, który do nas teraz dociera. Pozwólmy Dobremu Bogu działać.” Następnie zrobiono wspólnie rachunek sumienia - według odczytanych pytań (do rachunku sumienia). W czasie wykonywania utworów muzycznych, wzbogacających Nabożeństwo, była możliwość przystąpienia do Sakramentu Pokuty (można było przystąpić też podczas drogi lub na Jasnej Górze, ale tu jednak był na to specjalnie przygotowany czas).
Tego dnia, podczas drogi pielgrzymiej, konferencje głosili przedstawiciele Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Wieczorem pątnicy doszli na nocleg do Złotego Potoku, gdzie o godz. 20.00, na scenie przy placu namiotowym, odbył się Apel Jasnogórski, prowadzony przez grupę Biało-zieloną (z jej przewodnikiem Bratem Michałem Machowskim z Zakonu Trynitarzy – w grupie tej pielgrzymowali też jego współbracia zakonni i Siostry Brygidki); słowo rozważań podczas Apelu skoncentrowane było wokół tematu prawdziwej miłości. Powiedziano m.in., że: „Kochać, to chcieć uczynić drugiego wolnym, a nie uwodzić go. To chcieć ze wszystkich sił dobra drugiej osoby”, to ofiarować jej siebie, „to wreszcie przebaczyć (…). Nie bójcie się żyć dla miłości”. Apel wzbogacił muzycznie zespół. Po odśpiewaniu hymnu, wykonanego przez osoby zakonne (m.in. Braci Trynitarzy), słowa wdzięczności i informacje pielgrzymkowe przekazał Ks. Kan. Henryk Januchta – Główny Przewodnik, kończąc Apel błogosławieństwem kapłańskim.

Zaufaj Bogu, On cię ocali
12 sierpnia 2006 o godz. 7.30, przed wyruszeniem w dalszą drogę, w Złotym Potoku - na tej samej scenie, na której poprzedniego wieczoru odbywał się Apel - przygotowano ołtarz i rozpoczęła się Msza Św., której przewodniczył, głosząc również homilię, Rektor Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Sosnowieckiej Ks. Włodzimierz Skoczny.
„Kochani, rozpocznijmy od (…) pewnej przypowieści – powiedział w homilii Ksiądz Rektor. – Był pewien człowiek, który wędrował górskimi ścieżkami. Szedł samotnie po tych ścieżkach, ale na nich spotykał ludzi, innych wędrowców, patrzył na piękno krajobrazu, zastanawiał się ile to spraw czeka na niego w domu – ile spraw do załatwienia, myślał o tym jak je pozałatwiać. I kiedy tak szedł drogą, nagle – stało się; nie wiadomo co było tego przyczyną, może śliska ścieżka, może po prostu źle stanął, a może się zagapił – tak czy inaczej, poślizgnął się i zaczął spadać w przepaść. Odruchowo i rozpaczliwie łapał się jakichś krzaczków, traw, gałęzi. Uchwycił coś i zawisł nad przepaścią. Nie miał czasu na analizowanie jak silne jest jego oparcie. Próbował wesprzeć się nogami, by odciążyć słabnące ręce, ale nie udawało się to. Wisi nad przepaścią. Jak długo tak może wisieć? Zależy od tego, jak wytrzymają jego ręce – póki nie omdleją – albo zależy od tej kruchej gałązki – jak długo wytrzyma jego ciężar. No to zaczyna krzyczeć. Może tam ktoś na górze, na tej ścieżce, na klifie, (…) przechodzi i może poda pomocną dłoń: - Hej! jest tam kto na górze? Potrzebuję pomocy! – Ale nikt nie odpowiada. No to nasz podróżnik krzyczy jeszcze głośniej: - Hej!! Tam na górze! Jest tam kto?! Niech mi pomoże! – Znowu nic. Nagle słyszy przy swoim uchu głos: - Nie martw się, jestem przy tobie. Zawsze byłem i jestem. Pomogę ci. – Kto Ty jesteś? – pyta podróżnik. – Jak to kto. To Ja, twój Bóg. – I możesz mi pomóc? (…) – Tak, mogę ci pomóc. Tylko najpierw puść się tej gałązki, którą trzymasz. – Co? Puścić się tej gałązki, którą trzymam? He. Nie ma głupich. Hej, hej!, jest tam kto, kto by mi pomógł?!… .
Kłopot polega na tym, Kochani, że nie ma tam nikogo innego, kto by nam pomógł. Nasze samozadowolenie, nasze trzymanie się kurczowe świata, pogarsza tylko naszą sytuację.
Coś z tego mamy opisane w dzisiejszej Ewangelii. Pan Jezus zarzuca Apostołom, swoim Uczniom – a więc i nam – brak wiary. Wiara bowiem, to nie recytowanie jakichś teologicznych stwierdzeń; ale wiara to ta Łaska, ten dar od Boga, wobec którego towarzyszy nam tylko jeden warunek: - Ocalę cię, tylko puść się tej gałązki. Jak mogę cię ocalić, jeśli ty ciągle Mi nie ufasz. Zaufaj. Zawierz. - Tymczasem my ciągle wierzymy raczej w swoje siły, wierzymy w potęgę naszej młodości, w silne ręce, silne zdrowie, możliwości pracy. Wierzymy w układy – mamy dobre układy, staramy się, żeby były jeszcze lepsze. - Puść się tej gałązki”.

Wypuszczanie w rąk
„Jest taka niesamowita książka, napisana przez nieżyjącego już Kardynała Chicago Josepha Bernardina. Książka nosi tytuł „Dar pokoju”. Ksiądz Kardynał Bernardin opisuje w niej ostatnie dni swojego żywota – był chory na raka, wiedział, że zbliża się śmierć – i z perspektywy tych ostatnich dni, kiedy ocenia swoje życie - ma za co (…) dziękować i ma za co (…) przepraszać - pisze tam o tym, że dopiero teraz dostrzega wyraźnie, teraz, kiedy jego ręce już nie potrafią utrzymać talerza, widelca, filiżanki, kiedy wszystko jakby wymyka się z rąk, kiedy wszystko wypada, (…) że przez całe (…) życie towarzyszyła mu, jako taki cichy Boży głos, jedna myśl. I on tą myśl, w związku ze swoją sytuacją życiową, nazywa: wypuszczaniem z rąk. Pisze o tym tak: przez wypuszczanie z rąk rozumiem zdolność uwolnienia się z ucisku” „trzymania się tych” „wszystkich rzeczy, które przeszkadzają mi rozwijać serdeczną więź z Panem Jezusem.
I to jest proces na całe życie. To jest proces, który nigdy nie jest łatwy. To jest proces, który staje wobec każdego z nas. Uczyć się wypuszczania z rąk wszystkiego tego, co przeszkadza nam w utrzymywaniu serdecznej więzi z Panem Jezusem”.

Oddać się na przepadłe
„A Ksiądz Jan Twardowski napisze to trochę inaczej: Jeszcze się trzymasz własnego szczęścia za włosy, odkładasz sobie w byle garnuszku, piszesz pamiętnik, to znaczy – stawiasz sobie pomnik. Nie umiesz oddać siebie. Jakże możesz dostać wszystko?
Zobaczmy to jeszcze inaczej: w dziewięćdziesiątym drugim roku Ojciec Święty Jan Paweł II beatyfikował siostrę zakonną Serafitkę Siostrę Sancję Szymkowiak. I kiedy przedstawiał ją (…) w swojej homilii (…), powiedział tylko, w zasadzie, jedno zdanie z jej życia (…): Kluczem do jej życia” – tej „trzydziestodwuletniej siostry zakonnej, absolwentki filologii romańskiej, która oddała życie Panu Bogu w czterdziestym drugim roku – (…) było jedno zdanie: Jak się oddać Bogu, to oddać się na przepadłe, (…) na całego.
- O, jakie to trudne, jak nie dla mnie – powie ktoś. - Jestem młodym człowiekiem i jeszcze mam czas wypuszczać z rąk. – Nie jesteś sędziwym Kardynałem, któremu wszystko z rąk wypada. - Mam młode, silne ręce, stworzone do tego, by chwytać, by trzymać, by pilnować tego, co mam. A tu Ksiądz mówi o wypuszczaniu z rąk. A tu Chrystus mówi o wypuszczaniu z rąk. A ja chcę trzymać.
O plemię niewierne i przewrotne! Dopóki jeszcze mam być z wami; dopóki jeszcze mam was cierpieć? (Mt 17, 17).
Kiedyż zrozumiemy, że tą największą górą do przesunięcia”, jest „góra mojego egoizmu, to góra zbudowana z mojej iluzorycznej samowystarczalności, to góra, w której nie ma ufności, nie ma zawierzenia Temu, który jedyny jest w stanie ocalić moje życie.
Hej! jest tam kto, kto by mi pomógł?!”

* * *

W czasie Mszy Świętej złożono deklaracje Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, jako: „mały ślad naszej osobistej modlitwy w intencji wszystkich tych, którzy pogrążeni są w nałogach, zwłaszcza w nałogu alkoholizmu – jest to mały znak tego, co tak bardzo potrzebne, może w Twojej rodzinie, może w Twoim domu, może u sąsiadów” – podkreślił Ksiądz Rektor (deklaracje podjęcia Krucjaty wrzucano do pojemnika przed ołtarzem i śpiewano pieśń: „Serce wielkie nam daj…”). Ks. Rektor W. Skoczny powiedział także o inicjatywie kleryków Seminarium Sosnowieckiego pomocy dla młodej dziewczyny – 21-letniej Alicji ze Szreniawy, chorej na stwardnienie rozsiane – przy postępującej chorobie, bardzo drogich lekach – prosząc pielgrzymów o datek na leki dla niej. Następnie złożono na ołtarzu wszystkie dary ofiarne (te widzialne i te duchowe).
Po czasie Komunii Świętej, osoby, które złożyły deklaracje Krucjaty – by dotrzymać zobowiązań – a także wszyscy, którzy chcieli się włączyć, pod przewodnictwem Księdza Rektora, odmówili następującą modlitwę:
Niepokalana Matko Kościoła, wpatrując się w Ciebie, jako wzór człowieka w pełni odkupionego i wyzwolonego i dlatego przez miłość bezgranicznie oddanego w Duchu Świętym Chrystusowi, uświadamiamy sobie wieloraką niewolę, w której są uwikłane nasze serca. Pragnąc w pełni wyzwolić siebie i podać rękę naszym braciom, oczekującym objawienia się w nich wolności synów Bożych, zbliżamy się do Ciebie i oddajemy się Tobie, aby wraz z Tobą, mocą tego samego Ducha, który bez przeszkód działa w Tobie, pełniej zrealizować swą wolność w oddaniu się Chrystusowi, a przez Niego Ojcu. W Twoje ręce składamy przyrzeczenie abstynencji od alkoholu i postanowienie całkowitego uniezależnienia się od niego, abyśmy mogli swoją wolnością wyzwalać naszych braci, którzy nie mogą już wyzwolić się o własnych siłach. Pragniemy przez ten czyn miłości podać rękę i służyć naszym bliźnim tak, jak Chrystus, który z miłością ku nam uniżył samego siebie, przyjąwszy postać Sługi.
Oddajemy Ci całe dziedzictwo Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, pragnąc, aby było ono Twoim dziełem i narzędziem w Twoim ręku dla wyzwolenia Narodu. Chcemy, wraz z Tobą i z oddanym Ci całkowicie Papieżem Janem Pawłem II, stanąć pod Krzyżem Chrystusa, wyznając, iż tylko zjednoczenie z Nim w miłości, której wyrazem jest ofiara, może wyzwolić życiodajną, macierzyńską moc, dla ratowania tych, którzy stali się niewolnikami dlatego, że utracili zdolność miłowania, czyli posiadania siebie w dawaniu siebie.
Święty Stanisławie, Biskupie i Męczenniku – Patronie Krucjaty Wyzwolenia Człowieka – natchnij nas odwagą w dawaniu świadectwa i męstwem w obliczu trudności i prześladowań, abyśmy bez lęku pracowali nad odbudową ładu moralnego w naszej Ojczyźnie. Święty Maksymilianie Kolbe, naucz nas miłować braci kosztem ofiary z siebie. Amen.
Na koniec słowo wdzięczności Księdzu Rektorowi wyraził w imieniu wszystkich Ks. Kan. H. Januchta. Przekazał także wyrazy wdzięczności dla Panów Pawła i Jacka Piasnych, którzy (później) przed szczytem Jasnej Góry obdarowali pielgrzymów wszystkich grup kwiatami. Oprawą liturgiczną Eucharystii zajęły się grupy Zielono-czarna i Zielona.

Pan Bóg przygotował nam miejsce
W czasie drogi, jedną z konferencji głosiły Siostry Kanoniczki. Opowiedziały m.in. historię o dwóch kamyczkach, które marzyły: jeden, by być w koronie króla, a drugi w pierścionku królowej. Nagle ktoś je wziął i włożył do lepkiej mazi, w której zastygały. Nie wiedziały co to jest i poprosiły, by je wypłukała, przepływająca obok, strużka wody. Ona je wypłukała i zobaczyły piękną mozaikę w kościele – Chrystusa Zbawiciela, a one były źrenicami oczu Chrystusa. Wtedy zrobiło im się smutno. „Tak jest właśnie z powołaniem – powiedziała jedna z Sióstr – (…) Pan Bóg dla każdego z nas przygotował miejsce (…), zadanie; nasze życie jest potrzebne Panu Bogu (…), tak jak te źrenice w oku Chrystusa (…). Naszym zadaniem jest odkryć to miejsce, aby być szczęśliwym. I nie wiercić się, nie prosić „stróżki”, żeby nas „wypłukała”, tylko przyjąć tę Bożą wolę, ten plan, który Pan Bóg dla nas ma, bo ten plan jest naprawdę z miłości (…). Trzeba iść do przodu”.
Przed zejściem na kolejny pielgrzymi postój Ks. Prałat Jan Szkoc, Proboszcz Parafii pw. Św. Tomasza Ap. w Sosnowcu Pogoni, rozdawał pątnikom lody, za co pielgrzymi byli Księdzu Prałatowi bardzo wdzięczni i śpiewali mu specjalne dedykacje.

Królowo Polski…
Wieczorem pielgrzymi doszli na miejsce noclegu w okolicy Olsztyna. Apel Jasnogórski prowadziła grupa Błękitna. Powiedziano wówczas m.in.: „Maryjo, Królowo Polski (…), uciekamy się do Ciebie, bo w Tobie widzimy źródło naszej mocy i natchnienie. Droga Matko, to już ostatni Apel Jasnogórski na szlaku pielgrzymkowym przed Jasną Górą. Nadszedł czas podziękowania wszystkim uczestnikom, Braciom i Siostrom naszej Pielgrzymki. Naszemu” Księdzu „Kierownikowi, Księżom Przewodnikom, Spowiednikom, wszystkim Kapłanom, Siostrom Zakonnym, wszystkim Służbom (Pielgrzymkowym). Polecamy ich wszystkich Twojej matczynej opiece”.
Później Ks. Kan. Henryk Januchta wygłosił słowo, zapowiadając, iż ze względu na niekorzystną wówczas pogodę, kolejnego dnia, z wałów Jasnej Góry, ogarnie wdzięcznością wszystkie kolejno służby pielgrzymkowe i grupy pątnicze (co też uczynił). Po tych słowach Główny Przewodnik Pielgrzymki udzielił wszystkim błogosławieństwa kapłańskiego. Następnie odbyła się prezentacja muzyczna grup pielgrzymkowych, w czasie której grupy dziękowały swoim Księżom Przewodnikom, dedykując im wykonywane piosenki.

Przed obliczem Matki
13 sierpnia 2006 Pielgrzymka wyruszyła z miejsca noclegu, w okolicy Olsztyna, o godz. 7.00. Po drodze był jeden postój, już na terenie Częstochowy (ul. Hektarowa), następnie, rozśpiewane, jak co roku, przejście Alejami Najświętszej Maryi Panny i ok. godz. 15.00 pątnicy Pielgrzymki Sosnowieckiej (w liczbie 1700 osób), przy słonecznej pogodzie, doszli do jasnogórskiego szczytu.
Najpierw klęknęli przed wałami Jasnej Góry, na których przygotowane zostało - podobnie jak w latach wcześniejszych - specjalne miejsce z ołtarzem (gdzie później sprawowana była Eucharystia); Ks. Kan. Henryk Januchta, stojąc za tym ołtarzem, przedstawiał poszczególne grupy pątnicze, kapłanów, osoby zakonne oraz służby pielgrzymkowe i dziękował wszystkim. Następnie pątnicy przechodzili do Sanktuarium przed Obraz Matki Bożej Częstochowskiej, by uklęknąć i choć przez chwilę się pomodlić, podziękować, oddając Jej cały pielgrzymi trud. Później była możliwość dłuższej modlitwy indywidualnej, aby przedstawić Matce Bożej wszystkie prośby i błagania, wszystkie intencje pielgrzymkowe.

Bądźcie ludźmi nadziei
Po czasie na odpoczynek, o godz. 20.00, na wałach Jasnej Góry rozpoczęła się Msza Święta. W imieniu Ojców Paulinów, Stróżów częstochowskiego Sanktuarium, powitał i pozdrowił pielgrzymów Podprzeor Jasnej Góry Ojciec Sebastian Matecki. Obecni byli, w czasie tej Eucharystii, pątnicy z: XXVIII Pielgrzymki Radomskiej; XXV – Jubileuszowej – Pielgrzymki Kieleckiej; XVIII Włocławskiej Pielgrzymki; XV – również Jubileuszowej – Sosnowieckiej Pielgrzymki (niektórzy pątnicy tej Pielgrzymki zaczynali pielgrzymować jeszcze nawet 25 lat temu w Diecezji Kieleckiej). Ojciec Podprzeor pozdrowił też Pasterzy tych Diecezji: Ks. Bpa Kazimierza Ryczana, Ordynariusza Diecezji Kieleckiej, przewodniczącego tej Przenajświętszej Eucharystii; Ks. Bpa Zygmunta Zimowskiego, Pasterza Diecezji Radomskiej; Ks. Bpa Wiesława Meringa, Ordynariusza Diecezji Włocławskiej; Ks. Bpa Adama Śmigielskiego, Pasterza Diecezji Sosnowieckiej, głoszącego homilię; Pielgrzyma - Ks. Bpa Kazimierza Gurdę z Kielc; Ks. Bpa z Radomia - Nominata (do Diec. Zamojsko-Lubaczowskiej) Wacława Depo (mianowanego przez Ojca Świętego Benedykta XVI 5 sierpnia 2006).
Ojciec Podprzeor powiedział ponadto m.in., zwracając się do pielgrzymów: „Bądźcie ludźmi nadziei. Tymi, którzy przywracają światu nadzieję. A tę nadzieję zaczerpnęliście i jeszcze będziecie czerpać tu, na Jasnej Górze”, od Chrystusa i Maryi. „Jasna Góra i cały Kościół w Polsce w tym roku obchodzi Jubileusz 50-ciu lat od złożenia wielkich Ślubów Narodu, napisanych przez Kardynała Stefana Wyszyńskiego – Sługę Bożego. Milionowa rzesza Polaków tu, pod przewodnictwem Biskupów złożyła w 1956 roku Ślubowania. One nie wygasły. Ale w tym roku chcemy je ponowić. Śluby, które niegdyś były drogą ewangelicznej odnowy Narodu i dziś są nam bardzo potrzebne. Dlatego pragnę, na ręce Księży Biskupów, przekazać do Kościołów Katedralnych tekst Ślubów Jasnogórskich Narodu, by w niedługim czasie, w Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej, Jasnogórskiej Matki, 26 sierpnia, kiedy tu, z całym Narodem, będziemy ponawiać te Śluby, byście i Wy, w Waszych Kościołach lokalnych mogli na nowo powierzyć się Maryi i iść tą drogą Maryi. Szczęść Wam Boże!” (tak też się stało: Jasnogórskie Śluby Narodu zostały odnowione 26 sierpnia 2006).
Liturgię Słowa podczas Eucharystii na wałach Jasnej Góry przygotowała Pielgrzymka Sosnowiecka; wśród osób zaangażowanych w to przygotowanie byli m.in. Wieceburmistrz Olkusza – a później, po wyborach samorządowych 2006 r., Burmistrz - Pan Dariusz Rzepka i Pan Robert Kocjan.

By ciemność nie zagłuszyła…
- Słowo Boże jest światłem. Poznane i przyjęte Słowo Boże nie powinno zostawać nigdy w ukryciu, w ciemności – powiedział w homilii Ks. Bp Adam Śmigielski. - Kto przyjął Słowo, stawia się na świeczniku. Musi innym świecić. Pan Jezus powiedział do nas: Wy jesteście światłem świata… .
Ukochani, we wrześniu 1953, grupa cywilnych funkcjonariuszy urzędu bezpieczeństwa wtargnęła do domu biskupów warszawskich, aresztując Prymasa Polski Ks. Kard. Stefana Wyszyńskiego.
„Pięćdziesiąt lat temu, nasz kraj ogarnęły ciemności. Nasz Prymas Tysiąclecia, obecny Sługa Boży Kardynał Wyszyński był w więzieniu. Tam – w więzieniu – napisał Śluby Jasnogórskie”.

Szczególna pielgrzymka Prymasa Wyszyńskiego
„Droga Młodzieży, przebyliście wiele kilometrów. Czy to z Radomia, czy z Włocławka, czy z Kielc, czy z Sosnowca. To była Wasza pielgrzymka, ubogacona Słowem Bożym, światłością Chrystusa, ale również i obfitym deszczem – chociażby i dzisiaj.
Ksiądz Prymas Sługa Boży Stefan Wyszyński odbył szczególną pielgrzymkę – wlekli go po więzieniach”; najpierw w Rywałdzie, następnie w Stoczku koło Lidzbarka Warmińskiego, w Prudniku śląskim (k. Nysy – przyp.) i wreszcie w Komańczy. Tam 16 maja ukończył tekst Ślubów Jasnogórskich, które w 1956 r. – 50 lat temu – w obecności ówczesnego Episkopatu Polski i tłumów wiernych (ponad milionowych), otaczających Jasną Górę - te Śluby - zostały wygłoszone, a na fotelu Prymasa był bukiet biało-czerwonych róż.

Być światłością dla Narodu i świata
Ksiądz Biskup przytoczył też słowa Prymasa Tysiąclecia: „Pomóżcie mi dźwignąć dom nasz „Pochodnią” Bożą i umieścić na wysokim miejscu, aby świeciła wszystkim. To było naczelnym zadaniem Sługi Bożego (…): być światłością dla naszego Narodu”. On apeluje do sumienia narodowego, że doniosłe znaczenie ma nasz stosunek do dóbr odziedziczonych przez nas, które wypracowały pokolenia żyjące przed nami. Ziemię tę uprawia się nie tylko przez nawóz, ale i przez miłość, „przez wielką miłość do Ziemi Ojczystej” i przez wszystko, co ją stanowi. Przytaczając dalej słowa Ks. Kard. Wyszyńskiego, Ksiądz Biskup mówił, że w Narodzie Polskim „każdy człowiek musi być ukochany - i to nie tylko uczuciowo i nastrojowo, ale czynnie w służbie gotowości niesienia mu pomocy”.
Ks. Bp A. Śmigielski powiedział, że dziś mamy wrogów wewnątrz Narodu, na skutek nieuczciwości, nieobowiązkowości, łatwizny życiowej, protekcjonalizmu. Każdy ubiega się o to, aby być pierwszym, aby siedzieć wyżej, aby jak najwięcej korzystać i nie myśleć już o obowiązkach… . Prawo Boże, to droga do mądrości.
Droga Młodzieży – mówił Ksiądz Biskup podczas homilii - Wy jesteście spadkobiercami tego, czego nauczał ten wielki Sługa Boży Prymas Tysiąclecia. „Bo Wy jesteście światłością świata. I tak niech świeci światłość Wasza przed ludźmi, aby widzieli dobre czyny Wasze i chwalili Ojca, który jest w Niebie”.
Po homilii rozległy się gromkie oklaski.

Przyrzekamy umacniać rodziny
Po Mszy Św. odśpiewano Apel Jasnogórski. W słowie apelowym podkreślono znaczenie Ślubów Jasnogórskich, zwłaszcza w kontekście rodziny - domowego ogniska. „Przeżywamy 50-tą Rocznicę Jasnogórskich Ślubów Narodu Sługi Bożego Księdza Kardynała Stefana Wyszyńskiego. To on, w tych Ślubach, przypomniał, że Ty, Maryjo byłaś zawsze z naszym Narodem. Dlatego w czasie tego Apelu zapytajmy jeszcze raz, spoglądając w oczy Dobrej Matki, czym były te Śluby? Były, moi Drodzy, obraniem Matki Bożej jeszcze raz, w ciężkich czasach naszej Ojczyzny, za Królową i Panią Polskiego Narodu. Były (…) ogromną troską Episkopatu Polski - na czele z Prymasem Tysiąclecia - o Naród Polski, o Ojczyznę naszą i każdą rodzinę w naszym Narodzie. Dlatego w tej godzinie Apelu Jasnogórskiego – można powiedzieć Apelu pielgrzymkowego – pragnę przypomnieć słowa Prymasa Wyszyńskiego, które odnoszą się do spraw rodzin w naszym polskim Narodzie. Wołał pięćdziesiąt lat temu (…): Matko Chrystusowa i Domie Złoty, przyrzekamy Ci umacniać w rodzinach królowanie Syna Twojego Jezusa Chrystusa, bronić czci imienia Bożego, wszczepiać w umysły i serca dzieci i młodzieży ducha Ewangelii i miłości ku Tobie, strzec prawa Bożego, obyczajów chrześcijańskich i ojczystych.
Spójrz Matko na zebranych przy Tobie (…) pielgrzymów (…) z Diecezji Włocławskiej, Kieleckiej, Sosnowieckiej i Radomskiej. Przyszli oni tutaj ze swoimi Pasterzami (…). Maryjo, jesteśmy przy Tobie , aby jeszcze raz wtulić się – i nasze rodziny – w Twoje matczyne ramiona, by nasze rodziny, jak chciał tego Prymas Tysiąclecia, były Bogiem silne. I dlatego my dzisiaj dziękujemy mu za to, że Sługa Boży walczył w obronie życia, wraz z biskupami tamtego okresu, kapłanami i całym polskim Narodem. Dziękujemy dzisiaj za to, że Jan Paweł II, nasz ukochany Papież, tak bardzo troszczył się w czasie swojego Pontyfikatu o to, aby polska rodzina, rodzina w jego Ojczyźnie, była Bogiem silna. Moi Drodzy, tak wołał do Matki Najświętszej, gdy przybył po raz pierwszy, jako Papież, na to miejsce: Życie całych społeczeństw, narodów, państw, Kościołów, zależy od tego, czy rodzina jest pośród nich prawdziwym środowiskiem życia i środowiskiem miłości. O jakże bardzo pragnę, ja, który życie, wiarę i język zawdzięczam polskiej rodzinie, aby ta rodzina nie przestawała być Bogiem silna, ażeby przezwyciężała wszystko, co ją osłabia i rozbija – kontynuował – wszystko, co nie pozwala jej być prawdziwym środowiskiem życia i miłości. Modlę się gorąco o to, tutaj, na tym miejscu i nadal modlić się przyrzekam w Watykanie…” (Ks. Bp Z. Zimowski).
Później pielgrzymi powrócili z Jasnej Góry do swych miejscowości (być może niektórzy zostali prywatnie do 15 sierpnia), powrócili do swoich domów, zajęć, do obowiązków, umocnieni duchowo i bardziej świadomi potrzeby ciągłej pracy nad sobą, nad pogłębianiem swego wnętrza i dzięki temu coraz bardziej uświęcający swe życie w drodze do Domu Ojca w Niebie - który czeka na nas, by nas przyjąć, na końcu ziemskiej wędrówki, do Swojego Królestwa. Jezus Chrystus przygotował nam już miejsce. Teraz wszystko zależy od nas. Koniec pielgrzymki niech nam uświadamia, że tak jak wielką radością jest dojście pielgrzymim szlakiem do Matki Bożej Częstochowskiej, tak u kresu naszej wędrówki przez życie, jeśli na wzór Pielgrzymki będzie to rzeczywiście DROGA DO SYNA BOŻEGO PRZEZ JEGO MATKĘ MARYJĘ, taką radością – a nawet większą - stanie się zaliczenie nas w poczet Świętych, którzy cieszą się oglądaniem Pana Boga twarzą w twarz. Wprowadzajmy więc w swoje życie słowa apelowej modlitwy: Maryjo, Królowo Polski, jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam.
Tomasz Wilczyński

Dodano dnia 28 Aug 2007 przez Tomek

32-300 Olkusz, ul. Szpitalna 1.
Tel. Kancelaria: (0-32) 643-15-20; fax (0-32) 647-81-57 Tel. Ks. Proboszcz:(0-32) 643-08-91
e-mail Parafii: bazylika@bazylika.pl
All rights reserved. Copyright © by Bazylika Olkusz 2003.
Graphics by kordian, HTML & PHP by bartm