Odpust ku czci Św. Jana Kantego
Uroczystość odpustowa, przypadająca na 20 października, przeniesiona zastała na niedzielę. Podczas Mszy Św. (o g.11.30) śpiewał Chór Parafialny.
Ksiądz Profesor w homilii mówił m.in. na temat przypowieści o Celniku i Faryzeuszu. Ten pierwszy, gdy mówił, iż: „Jest biednym i nędznym grzesznikiem, to stawał przed Bogiem ze świadomością, że nie zasługuje na nic więcej, jak tylko na akt łaski i miłosierdzia ze strony Boga. A Faryzeusz był przekonany, że Bogu jakby nie pozostaje nic innego, jak mu odpłacić równo za wszystkie jego dobre czyny - które istotnie w życiu pełnił. Sprowadził Boga, jak gdyby, do roli rachmistrza, który Mu wypłacić musi ekwiwalent za dobre czyny (…).
Wszystko, co jest, mamy od Boga (…). Także nasza pobożność i nasze dobre czyny, są możliwe dlatego, że Bóg w miłości swojej pozwala nam je pełnić (…). Wszystko, co mamy tu na ziemi i Zbawienie, jeśli dane nam je będzie osiągnąć, to wyraz miłości i miłosierdzia Boga wobec nas. I z tej świadomości, z tego właśnie poczucia, ma się rodzić nasza życiowa, codzienna postawa, a przede wszystkim miłosierdzie (…), przez które rozumiemy najczęściej dobre czyny płynące z miłości, jakie pełnimy w naszym życiu ze względu na Boga”.

Przykład miłosierdzia
Ksiądz Profesor z Kielc zauważył też, że Święty: „Jan Kanty jest świetlanym przykładem miłosierdzia”. W jego życiu dokonało się „spotkanie mądrości ze świętością (…). Jeżeli musimy przyznać mu wiele zasług w dziedzinie nauki, to, że wykładał na Akademii Krakowskiej, to, że pozostawił po sobie czternaście tysięcy stronic ręcznie przepisanych skryptów, wielkich dzieł średniowiecza i starożytności, to pomimo tego w ludzkiej pamięci pozostaje jako człowiek miłosierdzia (…).
Wiele z opowiadanych o Janie Kantym historii, po części legendarnych zresztą, rozgrywa się w drodze. Na pewno taką legendą, ale jakże budującą, jest historia mówiąca o tym, że napełnił się rozbity dzban mleka służącej, która go gdzieś niosła na targ i bała się kary”. Poważnie brzmią historie o tym, że: „Jan, przechodząc ulicą, oddawał swoje buty żebrakowi albo płaszcz marznącemu z zimna. Dlatego, pomimo upływu z górą sześciu wieków od czasu, gdy Jan z Kęt był profesorem Akademii Krakowskiej i, wprawdzie krótko ale także, proboszczem” Parafii pw. Św. Andrzeja Ap. w Olkuszu, „możemy się wiele od niego nauczyć (…).
Jan Kanty jest patronem ludzi świadczących miłosierdzie, bo jego świętość wyrażała się właśnie w miłosierdziu (…). Musimy sobie uświadomić dzisiaj to, że świadczenie miłosierdzia nie jest czymś (…) prostym.

Wyobraźnia miłosierdzia…
…, o której mówi Ojciec Święty Jan Paweł II, pokazuje, że: „miłosierdzie nie ma polegać tylko na takich drobnych, życzliwych naszych gestach wobec drugiego człowieka, ale, że prawdziwe miłosierdzie jest czymś więcej, jest mianowicie próbą wejścia w autentyczną potrzebę drugiego człowieka, niekoniecznie zresztą tylko potrzebę materialną. Chodzi o to, aby umieć poszerzać te horyzonty naszego myślenia: gdzie, komu możemy miłosierdzie okazać (…).
Ksiądz Gość w homilii mówił także o potrzebie wrażliwości na potrzebę miłosierdzia - nie tylko biedni, ale i: „Ludzie bogaci dzisiaj są tak często zagubieni duchowo i emocjonalnie, że również, choć nie potrzebują pomocy materialnej, potrzebują miłosierdzia. Miłosierdzia potrzebują te umęczone dzisiaj, w niedzielę, ekspedientki w supermarketach, do których pójdą, wychodząc z kościoła, tysiące ludzi - zapominając, że muszą one tam pracować pod rygorem utraty pracy za 500 czy 600 złotych na miesiąc, w przysłowiowy <<świątek i piątek>>.
To miłosierdzie ma niezmierzone granice jeżeli włączymy w nasze zainteresowanie drugim człowiekiem także odrobinę naszego rozumu i zaczniemy sobie uświadamiać, co naprawdę jest drugiemu, akurat temu, obok, człowiekowi potrzebne (…). Nie możemy sobie też tak fałszywie wyobrażać tego, że my, każdy z nas, musi zajmować się wszystkimi ludźmi naraz (…), taka <> obłudna (…), naprawdę nie jest miłością. Prawdziwa miłość łączy się właśnie z zainteresowaniem głębszym drugim człowiekiem, z tym, że spojrzymy na niego z wyobraźnią i pójdzie za tym konsekwencja naszego dobrego czynu
Jan z Kęt, Profesor miłosierny z ulic piętnastowiecznego Krakowa mówi nam, że mądrość nie kłóci się w życiu z miłością. Pokazuje nam (…), że i dzisiaj, wcale nie mniej”, potrzebne jest ludziom miłosierdzie, „jak wtedy, kiedy spotykał na krakowskich ulicach biedaków, żebraków, <>, jak się wtedy mówiło, czy kobiety z marginesu: wszystkich – potrzebujących miłosierdzia (…).
Od Chrystusa (…) uczymy się tego, że więcej jest szczęścia w dawaniu niż w braniu. I (…) wspominając życie i czyny miłosierne Jana z Kęt, naszego Patrona, chcemy sobie dzisiaj raz jeszcze przypomnieć, że na tej ziemi nie można żyć tylko dla siebie i że nie można tutaj być szczęśliwym bez drugiego człowieka”.

* * *

W ostatnią niedzielę października odbyła się uroczystość poświęcenia kościoła parafialnego. Podczas Eucharystii zbierano ofiary na Stolicę Apostolską.
W dzień Wszystkich Świętych, 1 listopada (i 31 października), klerycy Seminarium Sosnowieckiego przeprowadzali kwestę. Złożona ofiara mogła być też pomocą dla dusz cierpiących w czyśćcu, jeśli z taką intencją przekazany został dobrowolny datek.
Oprac. T. Wilczyński