Jak najlepiej spędzić czas wolny?
Pan Bóg daje nam czas pracy i czas odpoczynku. Ludzie nieraz odbierają innym czas wolny, który im się, zgodnie z wolą Bożą i naturą ludzką, należy. Próbują przywłaszczać sobie czas, nad którym tylko Stwórca potrafi panować, jest jego Panem.
Jeśli jednak mamy ten czas do własnej dyspozycji, czas dla siebie i swoich najbliższych, to zastanówmy się, w jaki sposób go spożytkować? Jedni mają go więcej, inni mniej. Jedni mogą go sami sobie wyznaczać, inni są zależni od możliwości uzyskania wolnych dni czy urlopu w zakładzie pracy. Wszelkie patologie, jakie mogą tu wystąpić, trzeba, w miarę możliwości, wykorzeniać z przyjmowanych i wykonywanych praktyk w pracy oraz z własnego sposobu dysponowania czasem. Jest to zadanie dla ustawodawców i władzy wykonawczej, dla instytucji kontroli, ale również dla wszystkich odpowiedzialnych za szanowanie zasad etycznych w społeczeństwie – także więc dla każdej i każdego z nas. Jeśli już jednak mamy ten czas dla siebie, to co z nim zrobić? Jak go wykorzystać najlepiej, z pożytkiem dla swojego życia duchowego, psychicznego i fizycznego, a także z pożytkiem dla innych?

Czas ważnych decyzji
Czas wolny powinien być czasem odpoczynku od wykonywanych dotąd czynności – zwł. zawodowych, czasem namysłu nad swoim życiem w spokojnej refleksji oraz czasem nabierania sił (duchowych, psychicznych i fizycznych) do dalszego działania, do pracy. Jak to zrobić? Sposobów jest wiele. Przede wszystkim trzeba się skoncentrować na tym, żeby to był rzeczywiście odpoczynek – bo przecież niektórzy z urlopów powracają jeszcze bardziej zmęczeni niż przed nimi. Jeśli tak się już kiedyś zdarzyło, to najlepiej uświadomić sobie, co sprawiło, że urlop się nie udał. Przy czym nie poruszajmy się tu tylko po płaszczyźnie zewnętrznej, np.: że były korki na drogach, nie zawsze świeciło słońce, posprzeczaliśmy się, zgubiliśmy drogę itp. Za tym wszystkim stoją głębsze, duchowe i psychiczne problemy czy konflikty. Zastanówmy się nad sposobem naszego reagowania, zwłaszcza w trudnych sytuacjach. Czy jest to zdenerwowanie, podminowanie, może gniew, złość i wywoływanie na tym tle nowych konfliktów, łatwe popadanie w silną nerwowość itd.? A może już nic nam się nie chce? Jeśli tak reagujemy, to znaczy, że czas na głębszą refleksję i odpoczynek (zależnie od możliwości).
Należy więc uświadomić sobie, że chcemy wolny czas spożytkować na odbudowanie tego, co się zaczęło sypać w nas i wokół nas – w relacjach z naszymi najbliższymi, przyjaciółmi, kolegami, znajomymi z pracy itd. Jeśli mimo to nie wychodzi, to znaczy, że trzeba wejść głębiej. My przecież nie jesteśmy Panem Bogiem. To, co nam się wydaje szczytem naszych możliwości w celu poprawy sytuacji może być tak naprawdę dopiero pierwszym, drobnym krokiem.
A więc, jeśli już taki krok zrobiliśmy, to zastanówmy się nad następnymi. Bo najgorsza jest rezygnacja. To dotyczy też tych, którzy zamierzają zrobić swój pierwszy krok na drodze budowania pięknego człowieczeństwa i właściwych relacji z innymi. Może to jest dla nich najważniejszy krok w ich dotychczasowym życiu. Ale jeśli okaże się nieskuteczny albo niewiele wart, to nie ma sensu się zniechęcać. Trzeba robić kolejne kroki. No, może nieraz nieco inne, może całkiem inne. Ale niech one będą. A czas wolny niech stanie się dla nas właśnie takim najodpowiedniejszym czasem do podejmowania (czy przemyślenia) kolejnych kroków.

DO Pana Boga
Być może niektórzy współmałżonkowie kłócą się ze sobą, żyjąc z dnia na dzień, bez jasnej wizji dalszych perspektyw wspólnego życia. A może wystarczy wyjechać z rodziną do lasu, chodzić na spacery po spokojnych okolicach, coś wspólnie przedsięwziąć, by spędzić wyjątkowo czas wolny itp. Czasem drobne wydarzenia, jak wspólne wędrowanie, zbieranie grzybów czy jagód w lesie, rozluźniają atmosferę. Ale trzeba też odpowiednio te chwile realizować. Skoncentrować się na odpoczynku, na chwilach spokoju. Trudno o nie, gdy w domu są małe dzieci, ale jeśli i je wychowamy do radosnego i wspólnego przeżywania takich momentów, to nie będzie to udręką, ale wspólnym szczęściem. Przede wszystkim, postarajmy się nie zaniedbywać innych. Nie chodzi tu o to, by jeden robił za wszystkich, ale by nikt nie czuł się odpychany od wspólnego wypoczywania narzucanymi obowiązkami (które zawsze się w jakimś stopniu pojawiają). Czas wolny powinien pozwolić nam na wspólną spontaniczną i wesołą wymianę zdań, na odkrywanie prawdziwej mądrości, na głębsze rozmowy życiowe, ale też powinien pomóc nam w osobistej refleksji nad sobą, swoim życiem i postępowaniem, a zwłaszcza nad własnym życiem duchowym.
Szczególnie ważny jest ten ostatni aspekt spędzania wolnego czasu. Przecież każda chwila naszego życia powinna być spędzana z Panem Bogiem, który jest Miłością i pragnie naszego szczęścia. Odpoczynek z Nim staje się naprawdę pełny. Widzę, że niektórzy próbują robić sobie odpoczynek od Pana Boga. Przemykają obok kościołów, kapliczek przydrożnych, Krzyży tak jakby one im przeszkadzały. A o przeżegnaniu się przed nimi nawet nie ma mowy. Mogą rozmawiać nawet, jako katolicy O Panu Bogu, ale żeby się pomodlić, żeby zwrócić się DO Pana Boga… na to często niestety ich już nie stać. A przecież wspólnota wiary tworzy się przez wspólne świadectwo wiary. Jeśli widzę, że ktoś obok mnie modli się przed kapliczką, jeśli mnie do tego może zachęca, to powinienem czuć się tym wyróżniony, zbudowany, że jesteśmy razem i wspólnie rozmawiamy z Bogiem. Nie chodzi o to, żeby zawsze mówić to samo, ale przynajmniej w tym samym czasie, żeby sobie nawzajem nie przeszkadzać. Oczywiście nie wszyscy lubią zbyt emocjonalne podchodzenie do wiary, z patosem. Ale przecież, jakby nie patrzeć, Bóg jest naszym Panem i Miłością. A przechodzenie przed Krzyżem czy kościołem nie przeżegnawszy się nawet, jest antyświadectwem wiary. To odpycha ludzi wierzących od takiej osoby. Przyciąga tylko tzw. „letnich katolików”, którzy najlepiej by się czuli, gdyby w ogóle nic nie musieli robić dla zbawienia swej duszy. I oczywiście takie postępowanie „ściąga” duchowo w dół. A więc nie zapominajmy o Panu Bogu w czasie wolnym. I oczywiście o coniedzielnej, obowiązkowej Mszy Św., a najlepiej też o Eucharystiach w ciągu tygodnia. Wtedy naprawdę będziemy spędzać wolny czas razem z Tym, który stworzył czas: ten wolny i ten czas przeznaczony na pracę.

Wyjść na Górę Spotkania
Wiele jest możliwości budującego spędzania wolnego czasu. Jedną z nich są górskie wędrówki. Do nich zachęcał nas Ojciec Święty Jan Paweł II. Sam też lubił przemierzać górskie szlaki, medytować, modlić się, odprawiać Msze Święte pośród piękna przyrody. Zwłaszcza za czasów młodości. Ileż bowiem uroków przyrody kryją w sobie Beskidy, Tatry itd.
Zależnie od możliwości czasowych można się wybrać (gdy zdrowie na to nam pozwala) na jednodniową wycieczkę lub wielodniową wędrówkę. Przy czym głębszemu zatopieniu się w medytację oraz dostrzeganiu cudownego przenikania górskiej przyrody i sfery nadprzyrodzonej sprzyjają miejsca bardziej odludne.
Owo wychodzenie na Górę Spotkania z P. Bogiem wymaga od nas całkowitego wyciszenia, odejścia od codziennego zabiegania. Wymaga spojrzenia na wszystkie sprawy swojego życia z innej perspektywy, z szerszej perspektywy. Żeby odkryć jakąś prawdę o sobie trzeba wyjść z „kieratu” jednostajnych obowiązków i czynności. Niektórzy bowiem wpadają w taki np. schemat: praca – obiad – telewizor. Albo: szkoła – komputer. Trzeba wyjść ponad to wszystko, żeby zauważyć bezsens takiej „układanki” planu dnia. Bezmyślne wykonywanie codziennych czynności wprowadza automatyzm życia, który z pozoru wydaje się być czymś dobrym, gdyż zwalnia człowieka z potrzeby myślenia – zwłaszcza myślenia o swoim życiu, o jego kierunku: czy idę cały czas właściwą drogą?, czy nie marnuję niepotrzebnie czasu? Tego można nie zauważać żyjąc z dnia na dzień. I nawet napomnienia innych osób mogą okazać się nieraz niewystarczające. Bo przecież nie tylko o to chodzi, żeby wiedzieć, iż ktoś w dany sposób myśli o naszym zachowaniu, ale żebyśmy i my sami posiedli głębokie przekonanie o tym, że marnotrawimy bezcenny czas – bezproduktywnie i często ze szkodą dla siebie (oczywiście np. oglądając wartościowe programy czy filmy w TV możemy wzbogacić się wewnętrznie, ale wybierajmy tylko to, co jest naprawdę wartościowe).

Młodzi duchem
Wiele jest górskich ścieżek, szlaków turystycznych w polskich górach. Na jeden dzień można się wybrać np. autobusem do Suchej Beskidzkiej i stamtąd przejść do Zawoi - po czym wrócić np. mini-busem (nie zachęcam do podróżowania własnym samochodem, bo to ogranicza możliwości dłuższej wędrówki /chyba, że ktoś tak właśnie chce/). Polecam ten szlak, bo sam ostatnio tamtędy szedłem, razem z dwoma pasjonatami gór. To nie jest ciężka trasa. Rozpoczyna się czerwonym szlakiem w Suchej i wiedzie dalej, według mapy turystycznej. Polecam też – szczególnie! - szlaki Jana Pawła II, których mapa swego czasu ukazała się w Gościu Niedzielnym, ale zapewne nie tylko tam. Każdy też może sobie sam wytyczyć szlak wędrówki na podstawie mapy z zaznaczonymi szlakami turystycznymi (dobrze, gdy mapa jest dokładna i w miarę nowa, bo na starych nie wszystkie szlaki oraz schroniska są podane).
Piękna przyroda zachęca do wędrowania. Wysiłek włożony we wspinaczkę drogą pod górę zostaje nagrodzony podziwianiem wspaniałych widoków. Na szlaku mojej niedawnej wędrówki utkwiła mi szczególnie w pamięci perspektywa z Babią Górą na horyzoncie, która wyjątkowo dostojnie wyglądała w piękny, słoneczny dzień, gdy na niebie, jak gdyby obok jej szczytu, przesuwały się puszyste chmury. Podziwiajmy piękno przyrody. Uwielbiajmy jej Stwórcę. I spędzajmy czas wolny w naprawdę godny sposób, regenerując się tak duchowo, jak i psychicznie. A jeśli pojawi się wysiłek, jak podczas np. górskich wypraw, czy też przeżywanych w duchu rekolekcji pielgrzymek pieszych czy rowerowych, to pamiętajmy, że fizyczna regeneracja jest stosunkowo najmniej wymagająca (zakładając zdrowie) i jeśli nadamy przeżyciom czasu wolnego właściwy wymiar duchowy i psychiczny, to on pomoże nam również w nabieraniu sił fizycznych, gdyż młody duchem może być tak starszy jak młodszy. I przeciwnie, starcem może być też młody człowiek, jeśli nie potrafi przeżywać właściwie swojego życia. A więc życzę wszystkim, by w czasie wolnym stawali się ludźmi młodymi duchem. Szczęść Boże!
Tomasz Wilczyński