Dzień dialogu z judaizmem
Dzień judaizmu obchodzony był, z inicjatywy Episkopatu Polski po raz ósmy. Przypada on w roku 40 rocznicy soborowej deklaracji o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich „Nostra aetate” (za: „Gość Niedzielny”, 3/2005).
„Konieczne jest popieranie dialogu z judaizmem, wiemy bowiem, że ma on zasadnicze znaczenie dla chrześcijańskiej samoświadomości i dla przezwyciężenia podziałów. Każda wspólnota kościelna musi starać się prowadzić dialog i współpracę z wierzącymi religii żydowskiej” („Kalendarz liturgiczno-pastoralny Diecezji Sosnowieckiej. Rok liturgiczny 2005”).
Ani święci, ani przeklęci…
Poruszanie problematyki dialogu z judaizmem w niektórych kręgach odbiorców już samo z siebie staje się zarzewiem sporu. A jest tak, gdyż niektórzy uważają, że wszystkich Żydów trzeba albo naiwnie kochać, przejmując jakoś całą listę ich zasad i tradycji oraz w żadnym wypadku nie wchodzić im w drogę, albo nienawidzić – a to robią (według powyższych opinii) ci, którzy choćby jedno złe słowo powiedzą o Żydach, choćby skrzywią się, gdy inni wygłaszają, krzywdzącą innych lub nieprawdziwą, laudację na cześć narodu żydowskiego.
Żydzi nie są, jako cały naród wyznający swą religię, ani święci, ani przeklęci - choć sami się tego dopominali - określona ich grupa - podczas krzyżowania Chrystusa, wypowiadając znamienne słowa (będące do dziś źródłem sporów, zwłaszcza po filmie „Pasja” Mela Gibsona, który ponoć właśnie ze względu na Żydów, pominął te słowa): „Krew Jego na nas i na dzieci nasze” (Mt 27, 25b). Słowa przez które lud żydowski bierze na siebie odpowiedzialność za zbrodnię, której się domaga.
Bóg jednak w swym miłosierdziu przebacza tym, którzy o przebaczenie proszą. Poza tym nie można przecież obarczać winą za śmierć Chrystusa całego Narodu Żydowskiego (por. deklaracja „Nostra aetate”, w: „Encyklopedia <>”, tom IX).
Jak więc pisać obiektywnie o problemie, który jest wprost przeżarty nieraz różnymi subiektywizmami? Z pewnością najlepszym wyjściem będzie tu sam dialog katolicko-żydowski. Wzajemne otwarcie się na siebie. Niedościgłym wzorem do naśladowania jest tu Ojciec Święty Jan Paweł II. Niech on stanie się drogowskazem dla wszystkich, którzy wchodzą na trudną do przebycia ścieżkę tego dialogu. Nasz Rodak na Stolicy Piotrowej od początku swego pontyfikatu na różne sposoby ukazywał wagę dialogu chrześcijańsko-żydowskiego. W 1986 r. odwiedzając Wielką Synagogę w Rzymie, zwrócił uwagę, że Kościół odkrywa swój związek z judaizmem „zgłębiając własną tajemnicę”. W ten sposób wyraził prawdę, że judaizm nie jest dla Kościoła czymś „zewnętrznym”, lecz w pewien określony sposób czymś „wewnętrznym” („Encyklopedia <>”, tom IX, autor hasła: Ks. prof. Andrzej Zwoliński).

W stronę nowej relacji
Podczas pielgrzymki do Ziemi Świętej (marzec 2000 r.), w Yad Vashem, Ojciec Święty Jan Paweł II powiedział m.in.: „Żydzi i chrześcijanie dzielą to samo ogromne dziedzictwo duchowe, które pochodzi z samoobjawienia się Boga. Nasze wskazania religijne i duchowe doświadczenia wymagają od nas, byśmy przezwyciężali zło dobrem (…).
Jako Biskup Rzymu i następca Apostoła Piotra, zapewniam Naród Żydowski, że Kościół Katolicki, obudzony przez Prawo Ewangeliczne Prawdy i Miłości, a nie tylko z motywów politycznych, jest głęboko zasmucony, jest głęboko poruszony z powodu nienawiści, aktów prześladowań i objawów antysemityzmu, kierowanych przeciwko Żydom przez Chrześcijan w każdym czasie i miejscu. Kościół wyrzeka się każdej formy rasizmu, jako negacji obrazu Stworzyciela, który jest odbity w każdym ludzkim istnieniu.
W tym miejscu świętej pamięci modlę się gorąco, aby nasze cierpienie z powodu tragedii przeżytej przez Naród Żydowski w XX wieku (zbrodnie nazizmu - przyp.), prowadziło do nowej relacji między Chrześcijanami i Żydami. Budujmy nową przyszłość, w której nie będzie więcej postaw i uczuć antyżydowskich pomiędzy Chrześcijanami, i antychrześcijańskich pomiędzy Żydami, ale raczej wzajemny respekt właściwy temu, kto czci jedynego Boga, Stworzyciela i Pana.
Patrzmy na Abrahama, jako wspólnego ojca w wierze. Świat musi zauważyć upomnienie, jakie niosą ofiary holokaustu i jakie płynie ze świadectwa tych, którzy przeżyli. Tutaj, w Yad Vashem, pamięć jest żywa i zapala się w naszej duszy. Ona zdaje się krzyczeć: Słyszę bowiem złorzeczenia wielu, trwoga dookoła, gdy przeciw mnie się zbierają, zamyślają odebrać mi życie. Ja zaś pokładam nadzieję w Tobie, Panie, mówię: Ty jesteś moim Bogiem” (z transmisji w TVP).

Co łączy, co dzieli…
Tym, co łączy nas z Żydami jest wspólnota korzeni. Mamy wspólnych Ojców: Abrahama, Mojżesza, Proroków, Patriarchów… . Apostoł Paweł mówi, że do Izraelitów należą: „Przybrane synostwo i chwała, przymierza i nadanie Prawa, pełnienie służby Bożej i obietnice. Do nich należą praojcowie, z nich również jest Chrystus według ciała” (Rz 9, 4-5). Wielki smutek ściska więc serce Apostoła z tego powodu, iż ci wybrani przez Boga, w wielu wypadkach nie chcą przyłączyć się do Chrystusa, którego zapowiadali Prorocy w Starym Testamencie. I dalej zauważa: „Z całego serca pragnę ich zbawienia i modlę się za nimi do Boga. Bo muszę im wydać świadectwo, że pałają żarliwością ku Bogu, nie opartą jednak na pełnym zrozumieniu” (Rz 10, 1-2).
A zatem obok tego, co łączy jest to, co nas dzieli. Żydzi tak bardzo byli zatwardziali w swych poglądach na sprawy religijne, że nie dostrzegli przyjścia zapowiadanego Odkupiciela. I więcej, to z ich winy został On zabity. Tak zwany „motyw <>” stanowił w średniowieczu tło antysemityzmu ludowego (por. Encyklopedia <>”, jw.) . Dziś możemy się jeszcze czasem spotkać z jego pozostałościami. Nie to jest jednak najtrudniejszą kwestią w sporach o Żydów i z Żydami. Oczywiście głównym problemem teologicznym jest brak ich wiary w to, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym. Ale przez wieki problemy nawarstwiły się.

Wzajemne odniesienia dawniej
Aby sobie to w pewien sposób przybliżyć, zatrzymajmy się dłużej przy treści Listu Pasterskiego „O katolickie zasady moralne” Prymasa Polski Augusta Hlonda z 1936 roku (29 II). Przyznawał on wówczas, ku uspokojeniu wiernych: „Faktem jest, że Żydzi walczą z Kościołem katolickim, tkwią w wolnomyślicielstwie, stanowią awangardę bezbożnictwa, ruchu bolszewickiego i akcji wywrotowej. Faktem jest, że wpływ żydowski na obyczajność jest zgubny, a ich zakłady wydawnicze propagują pornografię. Prawdą jest, że Żydzi dopuszczają się oszustw, lichwy i prowadzą handel żywym towarem. (…) Ale – bądźmy sprawiedliwi. Nie wszyscy Żydzi są tacy. Bardzo wielu Żydów to ludzie wierzący, uczciwi, sprawiedliwi, miłosierni, dobroczynni. (…) Przestrzegam przed importowaną z zagranicy postawą etyczną, zasadniczo i bezwzględnie antyżydowską. Jest ona niezgodna z etyką katolicką. Wolno swój naród więcej kochać, nie wolno nikogo nienawidzieć. Ani Żydów. W stosunkach kupieckich dobrze jest swoich uwzględniać przed innymi, omijać sklepy żydowskie i żydowskie stragany na jarmarku, ale nie wolno pustoszyć sklepu żydowskiego, niszczyć Żydom towarów, wybijać szyb, obrzucać petardami ich domów (…). Czy wiecie komu na tych rozruchach zależy? Dobra sprawa nic na tych nierozważnych czynach nie zyskuje. A krew, która się tam niekiedy leje, to krew polska” (Encyklopedia <>”, jw.).
W latach przedwojennych w Polsce mieszkało wielu Żydów. Stąd zapewne brało się też tak duże zainteresowanie tym problemem, w znaczeniu trudności lokalnych, wewnętrznych narodu, w piśmie Prymasa Polski. I tak np. nasze miasto, Olkusz, według różnych relacji, zamieszkiwało ok. 3 do ponad 4 tysięcy Żydów, co mogło stanowić jakieś 30-46 % ogółu ludności. Zresztą, gdy chodzi o Żydów Olkuskich, nie byli oni zapewne zbyt święci – a na pewno nie wszyscy. Znane jest bowiem w Olkuszu (i nie tylko tu) wśród starszych Olkuszan przysłowie, które wypowiadali Żydzi: Wasze ulice, Nasze kamienice. Zetknąłem się również z opinią, iż, gdy Żydówki szły ulicą, Olkuszanie musieli im schodzić z drogi (co miało ukazywać stosunek Żydów, przynajmniej niektórych, do Polaków). Zapewne, zgodnie ze słowami Księdza Prymasa, nie wszyscy Żydzi tak postępowali. A i tym, co tak czynili trzeba wybaczyć. Katolik to jest bowiem człowiek, który wybacza w imię Chrystusa. Tym bardziej, że byli też dobrzy Żydzi, którzy potrafili żyć naprawdę uczciwie i sprawiedliwie oraz okazywać innym miłosierdzie – nie tylko Żydom. A i Polacy pomogli wielu Żydom – zwłaszcza w czasie drugiej wojny światowej.

W STRONĘ POROZUMIENIA
Część 2
Dzień dialogu chrześcijańsko-żydowskiego – poprzedzający Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan – który obchodzony był w tym roku 17 stycznia, skłania do refleksji nad wzajemnymi relacjami wiernych Kościoła Katolickiego i wyznawców judaizmu. Zastanówmy się, jaką posiadamy na ten temat wiedzę oraz czy rzeczywiście znamy nasze wzajemne relacje i potrafimy, jako Katolicy, wybaczać błędy Żydów?

Dzień judaizmu obchodzony był, z inicjatywy Episkopatu Polski po raz ósmy. Przypada on w roku 40 rocznicy soborowej deklaracji o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich „Nostra aetate” (za: „Gość Niedzielny”, 3/2005).

Korzenie długiego konfliktu
Aby głębiej wniknąć w problem, sięgnijmy do historii stosunków Chrześcijan i Żydów. Poprzednie wieki nie były okresem spokoju. Żydowski Talmud (pozwalający Żydom nawet bez winy i bez powodu zmuszającego do obrony życia, lecz np.za czytanie Talmudu przez nie Żyda, zabijać gojów, w tym Chrześcijan) z jednej strony, a ostre wypowiedzi Kościoła i uczonych Europy – argumentujących skądinąd nie bezpodstawnie - z drugiej, budowały atmosferę walki i nienawiści.
I tak np. JW. Goethe pisał: „Żydzi nie byli nigdy wiele warci, jak to im tysiąckrotnie mówili ich właśni przywódcy, sędziowie itp. Mają bardzo mało przymiotów, ale wszystkie niemal wady narodów nieżydowskich. Cóż można powiedzieć o takim narodzie, który w wiekowej swej wędrówce znaczy tylko ślady zepsucia i wyzysku innych narodów? Nikt się też dziwić nie może, że nie mamy do żydów zaufania i że uważamy za obowiązek strzec naszej kultury od skażenia jej przez nich” (Encyklopedia <>”, jw.).
Powodem ataków były zapewne w dużej części słowa Talmudu, w którym można było przeczytać m.in.: „Jeżeli goj (nie Żyd – przyp.) zabije goja lub Żyda, jest za to odpowiedzialny; ale jeżeli Żyd zabije goja nie jest odpowiedzialny” (Encyklopedia <>”, jw.).
Dlatego na przykład Artur Schopenhauer zauważa: „Kiedy mowa o wadach narodowych Żydów, to podnieść należy niesłychany w nich brak tego, co nazywamy <> (lojalność, szlachetność, rycerskość uczuć), co ich plami nade wszystko więcej, niż największe błędy” (Encyklopedia <>”, jw.).
Św. Hieronim (331-420r.) pisał z kolei tak: „Wiele czynów popełnionych przez Żydów jest tak plugawych, że musiałbym się rumienić, gdybym zamierzał o nich mówić. Obyczajem ich jest (w tamtych czasach – przyp. TW), trzykrotnie w ciągu dnia przeklinać we wszystkich synagogach chrześcijan pod nazwą Nazarejczyków i strasznie im złorzeczyć”. W IV i V wieku Żydom żyjącym w społecznościach chrześcijańskich cofnięto większość ich praw i wszystkie przywileje (Encyklopedia <>”, jw.).

Nie słodko, lecz rzeczowo
Być może to, co piszę nie brzmi jak „lukrowana laurka” rozluźniająca atmosferę dialogu międzyreligijnego, ale to dobrze, bo nie ma tak brzmieć. Żeby prowadzić dialog, trzeba stanąć przed drugim człowiekiem w Prawdzie. Trzeba więc się upokorzyć, ukazać swoją grzeszność i niedoskonałość, ale też nie udawać, że rozmawiać da się tylko bez poruszania drażliwych kwestii. Prawda jest odwrotna. Prawdziwy dialog możliwy jest tylko POD WARUNKIEM poruszania drażliwych spraw. I to z obu stron. Wszyscy przecież jesteśmy grzeszni. Aby drugiemu przebaczyć, trzeba wiedzieć co mu przebaczamy. Podobnie, by przeprosić, trzeba powiedzieć za co, za jakie winy.
A problem ten nawarstwiał się przez wieki, więc by go pokonać, trzeba sięgać do historii. Dziś sytuacja jest inna, prowadzimy dialog, ale przeszłość musi zostać „uleczona”, wypowiedziana bez nienawiści, gniewu, niechęci. Tak, żeby sobie nawzajem przebaczyć.

Konieczność rozumnego przebaczenia
My, jako Katolicy, musimy się przyjrzeć zarzewiu zła naszych stosunków z Żydami. Przebaczenie jest konieczne, ale staje się niemożliwe, gdy się nie wie, co się przebacza. Nie sztuka powiedzieć <>, a dalej wyklinać Żydów za konkretne sprawy. Prawdziwy Chrześcijanin najpierw staje w Prawdzie przed wspólnym problemem sporu. Bo nie ma takich spraw między nami a Żydami, które nie wymagałyby obustronnego rozwiązania. Jeśli Żydzi zawinili, muszą się pokornie przyznać. Jeśli Katolicy zawinili, muszą się pokornie przyznać. I nie wolno tu mieszać pojęć, gdyż nieraz jedni lub drudzy mogą próbować przerzucić winę na drugą stronę. Mamy naukę historię, są materiały źródłowe. Trzeba do nich sięgać i fachowo pokonywać sporne kwestie. Nie wolno nikomu czynić zarzutów, jeśli nie mamy ku temu jasnych podstaw (a jasnymi podstawami są np. powyższe słowa Prymasa Hlonda), bo to już świadczy o złej woli lub nawet nienawiści. Katolikowi nie wolno nienawidzić! A jeśli nie sprawdza konkretnych zarzutów przeciw Żydom, a tylko <>, to sam nie będzie wiedział kiedy, jak zacznie czuć nienawiść do Żydów. Bo nienawiść jest właśnie bezrozumnym uczuciem, które nie liczy się z argumentami. I nie chodzi o to, żeby znów ślepo bronić Żydów, bo oni też zawinili (i powinni się otwarcie do tego przyznawać). Trzeba poznać argumenty po to, żeby przebaczyć. Przebaczyć w sposób świadomy, dobrowolny i odpowiedzialny.
Z pewnością jednak nie wolno Żydów nienawidzić. Już bowiem w 1928 r. specjalny dekret Stolicy Apostolskiej potępił nienawiść wobec narodu żydowskiego, ową nienawiść, którą zwykło się dzisiaj określać mianem antysemityzmu. (por. Encyklopedia <>”, jw.).
Do podstawowych tez nauki Kościoła posoborowego na temat Żydów i dialogu chrześcijańsko-judaistycznego należą następujące: „1. Istnieje realna potrzeba obustronnego poznania się chrześcijan i Żydów oraz wzajemnego poszanowania, przez studia biblijne i teologiczne; 2. Żydów i chrześcijan łączy wspólne duchowe dziedzictwo, jedni i drudzy upatrują <> w powołaniu Abrahama oraz u Patriarchów, Mojżesza i Proroków; 3. księgi biblijne Starego Testamentu, jaki i Nowego Testamentu, wyrażają jedno Boże Objawienie, jeden Boży plan zbawienia; 4. na księgi ST chrześcijanie patrzą w świetle NT jako na obietnicę i zapowiedź, a na księgi NT w świetle ST jako na spełnienie; 5. Żydzi są <> chrześcijan, Kościół dostrzega w nich dobrą wolę, szczerość i autentyczność ich wiary; 6. zachodzi zbieżność oczekiwań eschatologicznych chrześcijan i Żydów, a jest nią „przybycie lub powrót Mesjasza”; 7. trwanie Izraela łączy się <>; 8. wzajemne kontakty winny opierać się na zasadzie szacunku i miłości (A. Zuberbier)” (Encyklopedia <>”, jw.).

By dialog był konstruktywny
Pomimo przychylności wielu środowisk oraz zapewnień o chęci dialogu ze strony tak Żydów jak i Katolików, w praktyce istnieją problemy we wzajemnym porozumieniu. Jak podkreślają niektórzy bezpośredni uczestnicy rozmów, gdy dla Chrześcijan dialog ten ma charakter religijny, to po stronie żydowskiej daje się odczuć postawę izolacji wobec Chrześcijaństwa i argumentację akcentującą bardziej treści społeczne i polityczne. Aby prowadzić konstruktywny dialog, trzeba, aby Chrześcijanie i Żydzi przeprowadzili rachunek sumienia z własnej przeszłości. Kościół Katolicki to czyni – weźmy np. Dokument Międzynarodowej Komisji Teologicznej „Pamięć i pojednanie: Kościół i winy przeszłości” z 2000 roku, gdzie czytamy m.in.: „Wrogość i nieufność wielu chrześcijan w stosunku do Żydów w historii jest bolesnym faktem historycznym oraz jest przyczyną głębokiego rozgoryczenia dla chrześcijan świadomych faktu, że <>”.
Poruszona jest też kwestia nazizmu, wyniku pogańskiej ideologii. W czasie drugiej wojny światowej, podczas szczególnych prześladowań Żydów przez nazistów Niemieckich, wielu Chrześcijan pomagało Żydom. Choć byli i tacy, których działania nie zawsze były zgodne z oczekiwaniami wobec naśladowców Chrystusa: „Ten fakt stanowi wezwanie dla sumienia wszystkich dzisiejszych chrześcijan, domagając się aktu pokuty (teshuva) i podjęcia działań zmierzających do pomnożenia wysiłków w celu <> (Rz 12, 2) oraz zachowania <> o ranie zadanej Żydom. Znaczące działanie, jakie wykonano na tym polu, będzie mogło być potwierdzone i pogłębione” (nr 5.4.).
A więc Katolicy wyznają swe winy wobec Żydów, lecz natomiast: „<> (W Chrostowski…, 2001)” (Encyklopedia <>”, jw.).
Jako Katolicy posiadamy jednak Nadzieję, która nie zawiedzie – Boga, Stwórcę Trójjedynego. Żydzi też w Niego wierzą. Z pewnością sytuacja dialogu chrześcijańsko-żydowskiego jest na dobrej drodze. Przebaczajmy. Prośmy w pokorze o przebaczenie. Bez zatwardziałości serca, którą odrzuca Jezus Chrystus. Gdy Żydzi będą się opierać dialogowi, to przed Panem Bogiem będzie to ich winą, ale już nie naszą. Może trudno dziś mówić o pełnej jedności czy współpracy, ale każdy dzień jest kolejną nadzieją… .

Tomasz Wilczyński