„Solidarność” – 25-lecie powstania
Duchowe korzenie
„„Solidarność” tworzyli nie tylko ludzie powszechnie znani, jej przywódcy czy doradcy. Stanowiły ją przede wszystkim miliony Polaków, patriotów, którzy traktowali „Solidarność” jak swoje „Westerplatte”, jak sprawę, o którą nie można nie walczyć, jak obowiązek i powinność, od której nie można się uchylić czy zdezerterować” („Źródło”, nr35/2005).
„Była to eksplozja wolności przeciw dyktaturze obcej przemocy działającej w centrum zniewolonych struktur społecznych i politycznych. Było to objawienie mocy duchowych płynących z serca chrześcijaństwa w obliczu całej mitologii ateistycznego marksizmu, usiłującego narzucić ludzkości królestwo szatana” (Ks. Prof. Jerzy Bajda, „Nasz Dziennik”, nr 202/2005).
W tej walce pierwszoplanową rolę odegrał Sługa Boży Jan Paweł II, Papież, którego Pontyfikat przypada: „W epoce, w której aktualizuje się w sposób dramatyczny tajemnica z Fatimy (…). Trzeba było kogoś zdolnego do bezwarunkowego zawierzenia Maryi na podobieństwo Jej Syna, gotowego na ofiarę dla ocalenia świata. I Bóg tę ofiarę przyjął w dniu fatimskiej rocznicy, 13 maja 1981 roku. Kontynuacją tej ofiary było cierpienie wywołane narzuceniem Polsce barbarzyńskiego stanu wojennego. To wszystko było konieczne, aby Polacy zrozumieli, że przemiana świata i wyzwolenie narodów spod jarzma totalitaryzmu może się dokonać nie tyle przez zabiegi dyplomatyczne czy tym mniej przez zabiegi militarne, lecz przez moc ducha zjednoczonego z Chrystusem i oddanego bez reszty pełnieniu Jego woli w zawierzeniu Niepokalanemu Sercu Maryi (…). „Solidarność” była w jakimś sensie darem Boga dla Polski za pośrednictwem Maryi i Jana Pawła II (…). Duchowa „Solidarność” zawiera w sobie zadatek Zmartwychwstania, choćby zostały zniszczone i zafałszowane wszystkie materialne struktury ruchu” (jw.).
Przez Krzyż do Prawdy
Pierwsza „Solidarność” była silnie zjednoczona z Kościołem, z hierarchią. Twórcy tego ruchu, jeśli można ich tak nazwać (bo to był właściwie bardzo szeroki nurt oddolny, nurt walki z komunizmem), byli ludźmi głębokiej wiary i ufności pokładanej w Panu Bogu i Maryi Niepokalanej, Królowej Polski. Ich znakiem był Krzyż.
Jakże często dziś próbuje się zyskiwać własną chwałę na chwale Bożej, jak bardzo niektórzy dążą do tego, by wielkość i majestat Stwórcy stały się dla nich „odskocznią”, wybiciem się dla zdobywania własnej chwały i uznania w oczach ludzkich (a więc ulegają grzechom: pychy i względu społecznego /swoją drogą dziwi mnie fakt, że inicjatorów wielu dzieł „Solidarności”, także z terenu Olkusza, jest tak wielu - do każdego chyba dzieła jest ponoć kilku przyznających się doń - czy nie rozumieją słowa „inicjator”, a więc ten, kto pierwszy poddał daną myśl, pomysł do realizacji, propozycję?, czy też może tak im diabeł w głowach namieszał – za wyjątkiem oczywiście prawdziwych inicjatorów – że już nie chcą pamiętać jak było naprawdę! – inną sprawą jest zapominanie, to przecież normalne. – Ludzie, Katolicy, opamiętajcie się! Przestańcie grzeszyć pychą, bo to jest grzech ciężki i początek wszystkich innych grzechów! Tak nie tworzy się chluby i prawdziwej historii miasta. Tak można tylko zszargać reputację własną i innych, nawet niewinnych mieszkańców Olkusza czy innych miejscowości/). Tak jest i z niektórymi osobami współtworzącymi podwaliny „Solidarności”, są tacy również i w naszym mieście Olkuszu. Wydaje się, że to ludzie historii, a jak niektórzy zaczną o niej opowiadać, to później okazuje się, że to nie było tak jak twierdzą. Na szczęście są też osoby, zwłaszcza duchowni, pamiętający tamte czasy, którym można zaufać.
Krzyż pamięci tragicznych wydarzeń nie może zostać zapomniany, ale też nie wolno go z siebie zdejmować zbyt lekkomyślnym opowiadaniem o tych jakże trudnych czasach w historii naszej Ojczyzny. Ludzie prawdziwej „Solidarności” mają bowiem moralny obowiązek pozostawić przyszłym pokoleniom Polaków, także Olkuszan, prawdziwy obraz tamtych wydarzeń. Na kłamstwie i półprawdach nikt jeszcze nigdy nie zbudował prawdziwego szczęścia. A kłamstwo pójdzie za nim „jak cień”. Bo historia inaczej rozlicza niż Pan Bóg, który przebacza grzech i zapomina, gdy człowiek się ukorzy w Sakramencie Pokuty. Historia jest uwikłana w ludzką grzeszność i choć istnieje w niej pojęcie przebaczenia, jako głównego elementu pozytywnego (por. list biskupów polskich do niemieckich 1965), to wokół tego elementu pozostaje wyryta na kartach przeszłych wydarzeń cała paleta uczynków, zarówno dobrych, jak i złych. Pamiętajmy, to my tworzymy historię. Także, gdy o niej opowiadamy, będą o nas później mówić czy pisać, że ten to wspaniale potrafił oddać ducha tamtego czasu, a inny wszystko poprzekręcał.
Wdzięczni Janowi Pawłowi II
Ważne słowa o „Solidarności” wypowiedział Ks. Abp Stanisław Dziwisz, Metropolita Krakowski, który w jakiś sposób stale uobecnia nam postać Papieża Polaka. W Gdańsku podczas Mszy Św. w intencji „Solidarności” 31 sierpnia 2005 zauważył: „W tej uroczystej chwili naszą wdzięczność pragniemy w sposób szczególny wyrazić Słudze Bożemu Janowi Pawłowi II (…). Bez pamiętnej modlitwy Ojca Świętego na Placu Zwycięstwa w czerwcu 1979 roku, kiedy błagał Ducha Świętego o odnowę oblicza tej ziemi, nie byłoby „Solidarności”, nie byłoby Polskiego Sierpnia sprzed dwudziestu pięciu laty i zwycięstwa wolności w Polsce i w świecie”.
Ojciec Święty Jan Paweł II był głęboko zaangażowany wewnętrznie w cały proces przemian w Polsce. W związku z tym, nakreślił ideę solidarności, którą przedstawił w przemówieniu w siedzibie Międzynarodowej Organizacji Pracy (Genewa, 15 czerwca 1982 r.): „Solidarność świata pracy, ludzi pracy, wyraża się w różny sposób. Jest ona solidarnością ludzi pracy między sobą; jest także z ludźmi pracy; jest przede wszystkim, w swej najgłębszej rzeczywistości, solidarnością z pracą, pojmowaną jako wymiar ludzkiej egzystencji, od której zależy także sens samej egzystencji. Tak pojmowana solidarność rzuca szczególne światło na problem zatrudnienia, który stał się jednym z naczelnych problemów współczesnego społeczeństwa” („„Solidarność”. Kruszenie muru”, s. 15).
Tomasz Wilczyński