Karnawałowe zagrożenia dla wiary
Zwróćmy najpierw uwagę na rozpoczęcie tzw. karnawału: „Początek nowego roku cywilnego łączono w Rzymie z pogańskimi obchodami o charakterze karnawałowym. Przeciw tym obchodom występują bardzo zdecydowanie chrześcijanie, a przez post i pokutę starają się wynagrodzić Bogu za grzechy pogan popełnione w tym dniu. W starych sakramentarzach rzymskich znajdziemy na ten dzień formularze mszalne, które zawierają modlitwy błagalne o obronę przed powrotem do bałwochwalstwa. Wraz ze zmierzchem pogaństwa zanika charakter wynagradzający tego dnia. Kościół obchodzi teraz 1 stycznia oktawę Bożego Narodzenia, a modlitwy liturgiczne dnia przyjmują charakter maryjny. Dzień nowego roku staje się pierwszym świętem maryjnym w liturgii rzymskiej. Jedni wiążą wprowadzenie święta z poświęceniem bazyliki S. Maria Antiqua na Forum Romanum, inni widzą wpływ liturgii bizantyjskiej” (wiara.pl). Należy się jednak zapytać, czy dziś, wraz z nawrotem pogaństwa, nie należy podchodzić ostrożniej do praktyk powiązanych z pogańskimi obchodami karnawału, tak beztrosko reklamowanymi nieraz w wielu świeckich środkach przekazu?

Karnawał wobec czystości wiary
Zauważmy, że cały ten okres, czyli: „Karnawał europejski prawdopodobnie wywodzi się z antycznych, greckich i rzymskich, świąt wiosennych, odprawianych ku czci Dionizosa (Bakchosa, Bachusa), boga życia, słońca, ekstazy, wiosny, roślin i przede wszystkim winnej latorośli, oraz greckich Antesteriów, obchodzonych w lutym świąt powitania wiosny i budzącej się do życia przyrody” („Zwyczaje, obrzędy i tradycje w Polsce. Mały słownik”, Barbara Ogrodowska, Verbinum, 2001). Jak to się więc stało, że karnawał został niejednokrotnie, bardziej czy mniej, przejęty niejako - choć w odmiennym znaczeniu - przez wierzących, na gruncie katolickim? Wszak przecież od bardzo dawna cały karnawał w Polsce jest głęboko osadzony w tradycjach powiązanych z Rokiem Liturgicznym, zmieniających sens karnawału. Nawet jego nazwy na to wskazują, gdyż karnawał (fr. carnaval, wł. carneval) to nazwa obrzędowego pożegnania mięsa przed Wielkim Postem. Ale też przeciwnie, weźmy określenie z łaciny: currus navalis – w starożytnym Rzymie - którym zwano łódź na kołach, czyli ukwiecony pojazd boga Dionizosa (por. „Zwyczaje…”, jw.). Żeby rozjaśnić problem musimy sięgnąć do źródeł tradycji związanych z karnawałem, zwanym dawniej w Polsce zapustami (zwłaszcza końcówka tego okresu). I niestety, w święte ramy Roku Liturgicznego, obok dobrych tradycji, mało rozeznani w prawdach wiary katolickiej ludzie, wsączali niejednokrotnie, w różnych regionach Polski, na różne sposoby, szereg treści pogańskich (np. zabawy „bachuski”, „kusaki”, całe świętowanie do dziś karnawału posiadającego pogańskie korzenie).
Aby to zrozumieć, musimy sięgnąć dalej, do początków chrześcijaństwa w naszym kraju (ale też na świecie), do Chrztu Polski w 966 roku. Razem z królem, Mieszkiem I ochrzcił się dwór i… teoretycznie cały Naród. Ale w praktyce nie było tak łatwo. Misyjne akcje nawracania trwały przez wiele wieków. I trwają, w innej formie, do dziś. Choć przeżywaliśmy w historii okresy powszechnej wiary Narodu, to jednak nigdy wszyscy do końca się nie nawrócili. Najtrudniej było przekonać środowiska ludzi prostych, którzy wcześniej, przed Chrztem Polski, wierzyli w różne bóstwa i nie potrafili zrozumieć, że błądzą. Zresztą dziś mamy podobną sytuację w wielu krajach misyjnych (np. nieraz w Afryce), gdzie tubylcy, którzy już zdecydowali się być Katolikami, jednocześnie nie chcą czasami odrzucić dawnych wierzeń (np. idą na Mszę św., a później do czarownika lub wierzą w gusła itp.). Podobnie zapewne wyglądała historia tradycji związanych w Polsce z karnawałem. Przecież czasem radości jest okres Bożego Narodzenia i Zmartwychwstania Pańskiego. Nie oznacza to wszak, że, poza okresami pokuty, okresami niestosownymi, nie można się bawić. Jak najbardziej. Byle rozsądnie. I nie wiążąc tej zabawy z pogańskimi tradycjami karnawału. A najlepiej po prostu się w tym czasie wyciszyć.

Czas wytężonej modlitwy
Zauważmy co na temat karnawału powiedział 18 stycznia 2005 ks. abp Stanisław Nowak, Metropolita Częstochowski: „Okres roku, który mamy obecnie, przybliża nas do Wielkiego Postu, czasu wielkiej zadumy nad sobą, nawrócenia i odrodzenia duchowego. Przeżywa się go także zwyczajowo jako czas odprężenia, odpoczynku dla dzieci i młodzieży, a nieraz wzmożonych wyrazów radości i zabawy. Mamy prawo do zewnętrznych przejawów radości. Czasem jednak karnawał staje się okazją do nieumiarkowania w jedzeniu i piciu, a nawet nadużyć w zabawach i na dyskotekach. Kościół od najdawniejszych czasów wzywa więc swoje dzieci do wytężonej modlitwy przed Bogiem ukrytym w Najświętszym Sakramencie. Urządza też dla nich specjalne nabożeństwa wynagradzające za grzechy”.
Szaleństwa karnawału, a zwłaszcza jego ostatnie dni, zwane w języku ludowym „kusakami”, kończą się często niedyspozycją i bólem głowy (oby nie gorzej!). „Kusy to przecież sam diabeł, on niewątpliwie” ma „wiele do powiedzenia w tym czasie, podczas różnych imprez. Dlatego Kościół wprowadził 40-godzinne nabożeństwo wynagradzające, aby przeprosić Boga za grzechy popełnione w karnawale. Nabożeństwo to poprzedza dzień Środy Popielcowej, od której zaczyna się Wielki Post” (por. „Niedziela”, ks. H. Krukowski). Nie możemy więc, jako Katolicy, dawać złego przykładu, skoro naszym Panem jest Bóg, a nie diabeł.

Powróćmy do prawdziwej radości wiary
Jedna z wizjonerów z Fatimy, „Siostra Łucja, patrząc w przyszłość, zdawała się być przekonana, że podobnie jak to było w latach wielkich cudów różańcowych (Lepanto, Wiedeń), nadejdą czasy, kiedy chrześcijanie będą potrafili zamanifestować wiarę i miłość na ulicach, jako naród, i to wspólnie z tymi, którzy nami rządzą! Siostra Łucja pisała np.: "Jeśli rząd (...) w zjednoczeniu ze wszystkimi biskupami ogłosi czas modlitwy i pokuty, a w dniach nadchodzącego karnawału będą na ulicach odmawiane publicznie modlitwy, dla Portugalii i Europy zostanie wyjednana łaska pokoju". Te wskazówki do dziś pozostają szczególnie aktualne i dotyczą również naszej Ojczyzny. By nie tylko nasze serca, ale cała społeczność poznała i pokochała Maryję” („Nasz Dziennik”, Ks. Mirosław Drozdek SAC, „Różańcowe orędzie z Fatimy”, 12-13 maja 2007).
Nasz okres karnawału powinien być więc przepełniony głęboko zrozumianym świadectwem wiary, z przekonaniem, że służymy tylko Panu Bogu, że wyznajemy tylko takie tradycje ludowe, które nie przeczą naszej wierze, a więc nie służą wypraszaniu czegokolwiek u bożków lub oddawaniu im czci w tradycjach wywodzących się z pogańskiego kultu. Bądźmy więc czujni – także w niezbędnym każdemu człowiekowi czasie na odpoczynek; niech to będzie odpoczynek godny człowieka wierzącego, dziecka Bożego, które każdą chwilą swego życia powinno wyrażać miłość do Pana Boga i ludzi, stając zawsze w Prawdzie, by nic nie zyskał w nas nieprzyjaciel natury ludzkiej – Szatan (bo nawet tańcem można służyć dobru lub złu – zależnie od duchowego nastawienia i duchowych korzeni świętowania). Wyciszmy się więc po radości płynącej z Narodzenia Pańskiego i zatopmy w modlitwie. Niech dla nas ten obecny okres oznacza duchową radość z przebywania przed obliczem Pana. Chrystus od Narodzenia do Zmartwychwstania i Wniebowstąpienia przeżywał okresy ludzkiej radości i smutku, co przez 33 lata Jego życia, jako Boga Człowieka na ziemi, stale się przeplatało, otrzymując kulminację w cierpieniu Męki i Śmierci Krzyżowej oraz w radości poranka Zmartwychwstania, a więc owego Przejścia ze śmierci do Życia, Paschy zbawiennej dla nas. Niech więc czas, który teraz przeżywamy, czy to w radości, czy może w smutku, aż do Środy Popielcowej, stanie się czasem ciągłego nawracania i wsłuchiwania w Chrystusową naukę o Królestwie Bożym, które jest Celem Ostatecznym całego naszego życia, każdego naszego oddechu, każdej chwili szczęścia i radości, każdego smutku i cierpienia, jakie na tym świecie przeżywamy. I wypraszajmy stale u Maryi, Przyczyny naszej radości i Pocieszycielki strapionych, by nam wyjednywała u swego Syna Łaskę zrozumienia prawdziwej radości, którą daje tylko wypełnianie woli Bożej.
Tomasz Wilczyński