„Pasja” Mela Gibsona w polskich kinach – refleksje po filmie
Krwawy pot w Ogrójcu
Śpią Uczniowie. Syn Boży czuwa sam. Osamotnienie. Atak szatana – próba kuszenia Boga, by przestał wierzyć, jako Człowiek, w to, że jest Bogiem. Ale zły duch przegrywa. Jakby nie rozumiał, kim naprawdę jest Jezus. Syn rozmawia z Ojcem. Jest zdecydowany, by spełnić wolę Bożą. Uświadomienie sobie jednak TEJ woli jest wielkim, duchowym i psychicznym bólem, wywołującym krwawy pot na skroniach Jezusa.
Przedstawienie postaci diabła w Ogrójcu unaocznia walkę duchową Chrystusa, którą Pan zwycięża, by odkupić grzechy ludzkości. W tej perspektywie późniejsze wydanie Jezusa pod sąd i na śmierć okazuje się zwycięstwem, które musiało zostać opłacone tak drogocenną krwią Baranka Ofiarnego.

Sąd ludzki
Sanhedryn oskarża, bo wśród zasad postępowania codziennego, zapomniał o żywym Bogu (choć po ukrzyżowaniu niektórzy z jego przedstawicieli jakby spostrzegli – w filmie Gibsona - że zrobili coś złego).
Postać Piłata ukazana jest bardzo osobowo. Człowiek, który nie wyznaje wiary Żydów, nie chce sądzić Kogoś za stosunek do tej wiary. Ale gubi go to, że nie potrafi zrozumieć, co to jest prawda. Nie chce sądzić Jezusa.
Herod pasowałby bardziej na błazna niż króla, gdyby nie to, że ma władzę. Wyszydza Chrystusa, lecz milczenie Syna Bożego jest silniejsze od jego pustego śmiechu.
Herod odsyła Skazańca znów do Piłata. Ten pozwolił, by go wmanewrowano w ukaranie chłostą niewinnego. I boi się sprzeciwić, bo strach ludzki przed utratą stanowiska jest w nim silniejszy. Umywa ręce przed wydaniem ostatecznego wyroku. Tę scenę przenika widok umycia rąk przed wieczerzą Mesjasza razem z Apostołami. Dwa przeciwieństwa: ręce – i dusza – zbrukane krwią Niewinnego, której nie zmyje zwykła woda i ręce tych, którzy oczyszczają swoje dusze przed trudną próbą miłości i wierności Synowi Człowieczemu.

Z Krzyżem na ramionach
Piłat nie miał jednak odwagi głośno zgodzić się na śmierć Jezusa, ale nakazuje, by jeden z jego podwładnych dopełnił dzieła.
Prowadzą ubiczowanego, zakrwawionego Skazańca. Dają Mu Krzyż. Jezus obejmuje drzewo krzyża, jakby chciał wyznać, że z miłości do nas, grzeszników, ukochał te cierpienia, które Mu zadają.
Sceny męki na Drodze Krzyżowej - jak wcześniej biczowania, szydzenia, cierniem koronowania - uświadamiają, że to za mnie. To ja byłem winien krwi tego Sprawiedliwego.

Spotkanie z Matką
Maryja chce zbliżyć się do Syna, dźwigającego Krzyż. Przypomina sobie – co zostaje ukazane we wplecionych w akcję scenach – wydarzenia z dzieciństwa Jezusa, kiedy upadł, a Ona podbiegła, by Go podnieść. Ta scena symbolizuje całe ukryte (nie przedstawione w Biblii) życie Chrystusa, w którym Jego relacje z Matką utwierdzały się i zostały, naturalną koleją rzeczy, przepełnione miłością rodzinną. A teraz ich wzajemna miłość, tak mocno pielęgnowana przez te lata, zostaje nagle zaatakowana i brutalnie doświadczona.
Matka musi patrzeć na mękę Syna. Chodzi jakby "cała w mdłości" (por.: „wszystkam w mdłości” - z "Gorzkich Żali"). Jest blada. Wie, co ma się stać. Ale z pewnością nie chce, by to było właśnie teraz… . Lecz to się dzieje. A Jej matczyne serce współcierpi, najgłębiej, jak tylko człowiek potrafi współodczuwać cierpienia osoby kochanej.

Święta Weronika
Ona wiedziała, że Chrystus cierpi. Chciała jakoś pomóc. Pan przeżywa mękę. Cicha, pokorna kobieta. Znajduje taki moment, czy raczej ten moment nadchodzi, dany jej przez Pana Boga, kiedy może zbliżyć się do cierpiącego Mistrza. Wypełnia ten otrzymany moment czasu we właściwy sposób. Ociera Chrystusowi twarz.
Ta sytuacja została w filmie tak ukazana, aby zaakcentować ulgę Pana w cierpieniu. Jakże wtedy wyrywa się serce człowieka, patrząc na tę scenę, żeby w jakikolwiek sposób, choćby najdrobniejszy, ulżyć cierpieniom Odkupiciela. Kubek z czymś do picia, przyniesiony (na filmie) przez Weronikę dla Jezusa, wykopuje Mu z ręki jeden z żołnierzy.

Nawrócenie Szymona z Cyreny
Kiedy go przymuszano do dźwigania Krzyża Skazańca - który od batów strażników upadł i nie mógł już iść - nie chciał pomóc. Dlaczego właśnie on. Wolał stać z boku, razem ze swoją rodziną, patrząc na przebieg męki i ukrzyżowanie. W końcu, przymuszony, uniósł Krzyż i pomógł wstać Jezusowi.
Po jakimś jednak czasie, gdy widział jak nieludzko żołnierze traktują Skazańca, jak Mu nawet wytrącili kubek z napojem (wodą) od Weroniki, buntuje się. Mówi, że nie zgadza się, by nieść Krzyż, jeśli dalej będą tak traktować Więźnia. Czy rzeczywiście tak było? Czy Szymon Cyrenejczyk nawrócił się? Tradycja tak nam przekazuje, a Mel Gibson włączył do "Pasji", jako naturalną konsekwencję współdźwigania Krzyża razem z Odkupicielem świata.

Ukrzyżowany
I wreszcie doszli. Góra Kalwaria staje się początkiem nowego – miejscem Odkupienia ludzkości.
Jezus Chrystus nie ma więcej sił, by dojść na miejsce ukrzyżowania. Na szczycie żołnierze odpędzają Cyrenejczyka, który wpatrywał się w umęczoną twarz Pana. Kiedy Chrystus leży już na Krzyżu, oprawcy wbijają Mu gwoździe do rąk i nóg. Wszystko przedstawione dokładnie według sposobów krzyżowania przestępców za czasów Jezusa, opisywanych zgodnie z Ewangeliami i przez historyczne przekazy (można więc traktować ten film również jako dokument historyczny).
Sceny przeplatane były obrazami z Ostatniej Wieczerzy, wraz ze słowami Chrystusa, ustanawiającego Sakrament Eucharystii. To wszystko przenikało się, by potwierdzić, że ta męka, śmierć i zmartwychwstanie dokonują się w trakcie każdej Mszy Świętej, podczas Przemienienia chleba i wina w Ciało i Krew Zbawiciela.
I wykonało się. A z nieba spadła wielka łza – łza Boga Ojca (można się domyślić). I ta łza wywołała trzęsienie ziemi. Nagle niebo zachodzi ciemnymi chmurami i widz odczuwa atmosferę grozy. Ale uświadamia sobie zapewne, że ta groza, to nic innego jak zwycięstwo Stwórcy nad grzechem i śmiercią, nad piekłem i szatanem. To otwarcie drogi do Zbawienia dla wszystkich ludzi.
Z wielkiego strachu i cierpienia powstaje wielka radość Poranka Wielkanocnego. Jezus Chrystus – w ostatniej scenie filmu – z ranami po ukrzyżowaniu, idzie, by świat dowiedział się o Jego Zmartwychwstaniu. Gdyż Niebo jest już otwarte. Czeka na nas.

"Pasja" dla współczesnego świata
Film "Pasja" Mela Gibsona wyznacza kolejny etap drogi świata ku szczęściu wiecznemu. Każda epoka ma swoją Pasję. Ma takie jej przedstawienie, na jakie zasługuje, jakie do niej przemawia.
Nam Pan Bóg pozwala dziś doświadczać męki Odkupiciela dzięki "Pasji" M. Gibsona. A na jaką Pasję zasłużą kolejne – jeśli będą istnieć – pokolenia? Trudno powiedzieć. Ale z pewnością my otrzymaliśmy szczególnie głęboki i wiarygodny przekaz Pasji naszego Pana. Trzeba więc dziękować Stwórcy, że ta ekranizacja mogła zaistnieć i pomaga ludziom zbliżać się do Boga. Ten przekaz porusza. Jest realistyczny w ukazywaniu tego, co istotne, dlatego pomaga lepiej zrozumieć przesłanie Ewangelii oraz ćwiczyć się w gorliwości duchowej, by przepajać nią codzienność naszego życia. Ta "Pasja" jest Słowem Bożym skierowanym do nas.
Czy będziemy potrafili przekształcić ten znak naszych czasów w prawdziwe dążenie do Zbawienia i czynienia dobra, do unikania grzechów i zmierzania do Królestwa Niebieskiego? O to niech każdy zapyta siebie, zwłaszcza po obejrzeniu "Pasji" Mela Gibsona.
Tomasz Wilczyński