Noc Bożego Narodzenia
Na dworze jest ciemna noc. Wokół cisza i spokój. Czasem z pobliskich stajni Betlejem dobiegnie może jakiś głos.

Radość Maryi i Józefa
Idzie Św. Józef ze swą małżonką Maryją. Wiezie ją, razem z bagażem, osiołek - żeby nie musiała iść pieszo, ponieważ jest w stanie błogosławionym. Przybyli tu z Nazaretu, gdzie mieszkają, żeby podać swoje dane osobowe do spisu ludności, przeprowadzanego w całym państwie. Teraz próbowali znaleźć miejsce na nocleg, ale nikt w Betlejem nie chciał ich przyjąć do domu. Dowiedzieli się, że kawałek dalej jest grota, gdzie trzyma się zwierzęta. Podobno nadaje się do przenocowania. Szukają jej. Gwar osady już umilkł. Słychać tylko mocniej artykułowane odgłosy, które przeszywają nocną ciszę i przebijają się przez stukot kopyt i stóp Józefa.
Jakże to było niedawno, dziewięć miesięcy temu, gdy wielki strach zagościł w sercu obecnego małżonka, a wówczas jeszcze narzeczonego. Maryja stała się brzemienną, bez udziału mężczyzny, a Józef miał sen, w którym przyszedł do niego Anioł Boży i wszystko mu wyjaśnił - z Boga się narodzi, z Boga! Nie z człowieka. Nie pojmuje tego. Ale wierzy. Zaufał Posłańcowi Bożemu. No i przecież wciąż kocha Maryję. Czy mógłby więc zawieźć Stwórcę i swą oblubienicę? Nigdy!
Maryja porusza się niecierpliwie. Daje znać mężowi, że rozwiązanie nastąpi lada chwila. A tu jeszcze są w drodze. Gdzie jest ta grota? Józef rozgląda się uważnie. Patrzy, patrzy… jest. Idą prędzej. Znaleźli. Nie są to z pewnością warunki domowe, ale zawsze można jakoś przenocować. Gdy tylko dojechali, znaleźli siano, gdzie Maryja się położyła… .

Radość pasterzy
A gdzieś daleko pasterze pilnowali nocą bydła. Spali na dworze. Nagle coś ich zbudziło. Rozglądają się zdumieni. Spojrzeli przed siebie, a tu wielka jasność. Przecierają oczy, bo nie mogą uwierzyć w to, co widzą. W łunie złocistych promieni, nasączonych odczuwalną niemal namacalnie miłością, zstępuje do nich z nieba Anioł. Staje przed nimi i mówi, głosem tak pięknym i uduchowionym, że aż pojąć nie mogą, że ich uszy są w stanie go słyszeć. Ale słyszą i rozumieją, co do nich rzekł:
„-Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie” (Łk 2, 10b-12). - Następnie, jakby na potwierdzenie tych słów, pasterze ujrzeli jeszcze więcej promienistych postaci, ponieważ do Anioła przyłączyło się mnóstwo Zastępów Niebieskich, które wielbiły Boga.
Gdy Aniołowie odeszli do nieba, zgromadzeni pasterze mówili do siebie: „-Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy, co się tam zdarzyło i o czym nam Pan oznajmił”. - Jak powiedzieli, tak też zrobili. Zobaczyli Niemowlę nowonarodzone oraz Maryję i Józefa. Później opowiadali o tym innym, wielbiąc i wychwalając Boga, za wszystko co widzieli i słyszeli.

Radość eucharystyczna Pasterki
Ciemna noc. Stare i nowe domy Olkusza wydają się spać. Jest prawie północ, 24 grudnia. Mieszkańcy miasta oraz ich goście idą na Pasterkę po Wieczerzy Wigilijnej. Idą dziś, w Olkuszu, ale jakby szli dwa tysiące lat temu. Idą, jak pasterze, za głosem Anioła. Pójdźcie w tę noc, a znajdziecie Niemowlę. Idą, a razem z nimi podążają całe Zastępy Niebieskie - na tą jedyną w roku Uroczystość.
Tłum niezliczony krząta się jeszcze w kościele, ostatnie osoby dochodzą, wciskając się w zebraną masę ludzi. A już dzwonek rozpoczyna najświętszą Eucharystię. Pan się rodzi. Przyszedł do nas w swoim najdroższym Ciele i Krwi. I wielka przemiana się dokonuje. Jezus Chrystus staje między wiernymi, przenika ich dusze i serca po słowach, które kapłan w Jego imię wypowiada. To On mówi - Syn Boży. Czy słyszycie Jego głos? Jak pięknie współgra z głosem księdza: „-To jest Ciało moje… To jest moja Krew…” (Mk 14, 22. 24). On, nasz Pan, jest tu obecny. Jakże cudownie w Eucharystii przenika się misterium Narodzenia z misterium Paschy, męki, śmierci i zmartwychwstania.
Maryja i Józef dotarli szczęśliwie do groty, by mogło się urodzić Dziecię. A czy ja pozwalam, żeby i we mnie narodził się Pan Jezus? Czy daję mu odpowiednie warunki, by przeze mnie przyszedł na świat? Czy daję świadectwo Jego Prawdzie i Miłości swoim życiem? Czy głoszę Jego Słowo? Czy jestem Mu wierny w sprawach tak drobnych jak i wielkich? Kiedy rozkwita radość Bożego Narodzenia niech nigdy nie gaśnie w nas światło nadziei szczęścia wiecznego. Czy żyję zawsze w blasku promieni Zbawienia? Już teraz możemy się przecież cieszyć tym, że jest i czeka na nas Zbawienie Boże. Niech ten czas radości z narodzenia Pana przyczyni się do tego, by każdy nosił w sobie miłość Bożą przez cały rok. Niech jej żar rozpala serca nasze do wiernej służby Bogu w bliźnich, niech nas napełnia radością i pomaga coraz bardziej otwierać się na niezliczone Łaski Boże, którymi On darzy nas zawsze w nadmiarze.

Tomasz Wilczyński