90-lecie I-go Liceum Ogólnokształcącego
Mszę Świętą koncelebrowali także: Ks. Prałat Józef Lisowski – Kanclerz Kurii Legnickiej, Ks. Zbigniew Książek - Notariusz Kurii Sosnowieckiej (były prefekt), Ks. Kan. Marek Szeląg – Proboszcz Parafii pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Chechle, Ks. Andrzej Górka - pracownik Kurii naszej Diecezji (absolwent I LO). Obecne były Władze naszego miasta wraz z Panem Starostą i Panem Burmistrzem. Z tej okazji do Olkuskiej Bazyliki przybyli ci, którzy obecnie podejmują Katechizację w murach Dostojnego Jubilata; jak również m.in.: Dyrekcja I-go LO, Nauczyciele, Wychowawcy, Pracownicy Emeryci i Renciści tej zasłużonej Placówki, Pracownicy administracji tej Szkoły, a także Młodzież, Rodzice, Absolwenci i inne osoby zaproszone, pragnące włączyć się w tę Przenajświętszą Ofiarę, aby wypraszać u Pana Boga Łaski potrzebne dla I Liceum Ogólnokształcącego w Olkuszu. Modlitwą objęto również tych, którzy odeszli do Pana w ciągu 90-ciu lat istnienia I-go LO, a więc zmarłych Profesorów, Wychowawców, Pracowników, Uczniów i Wychowanków tej Szkoły: „Ażeby Bóg dla nich był wieczną nagrodą” – powiedział na początku Eucharystii Ks. Bp A. Śmigielski.
Mądrość z przeszłości, nadzieja na przyszłość
Słowo wstępne wygłosił i powitał zebranych Ks. Dziekan Stefan Rogula - Proboszcz Bazyliki Olkuskiej. Następnie pozdrowił wszystkich obecnych Ks. Bp A. Śmigielski. Pozdrawiając zebraną Młodzież Pasterz Kościoła Sosnowieckiego zauważył: „To Wy, według Ojca Świętego Sługi Bożego Jana Pawła II, jesteście nadzieją Kościoła, nadzieją świata. I jak powiedział Ojciec Święty: - jesteście moją nadzieją. - I tutaj Władze miasta i Wasi rodzice i Ksiądz Dziekan” mogą „z całą odpowiedzialnością i świadomością powiedzieć, że Wy jesteście nadzieją i Waszych rodziców, i tego miasta, i tej parafii, i naszej diecezji. O to się modlę, prosząc Boga, ażebyście tę nadzieję budowali na głębokiej wierze w Jezusa Chrystusa.
Na tej wierze budował swoją osobowość i swoją posługę wobec naszego Narodu wielki Król, Kazimierz Wielki – dodał Ksiądz Biskup. - On, wpatrzony w Boga, jednocześnie kształtował tak swoje państwo, ażeby je otworzyć na działanie Łaski Bożej. Tak chciał, ażeby każdy mieszkaniec naszej Ojczyzny był człowiekiem świadomym swojego istnienia, i nie tylko istnienia, ale, żeby w sposób jak najbardziej kompetentny wykonywał swoje zajęcia, obowiązki służbowe czy rodzinne. I w tym celu, w 1364 roku, założył Wszechnicę Jagiellońską, pierwszy Uniwersytet na Ziemiach Polskich i – można powiedzieć – w Europie. Ten wielki Król zasłynął również z tego, że otworzył granice swojego państwa dla tych wszystkich, którzy być może źle się czuli poza granicami naszej Ojczyzny”.
Jak wzlecieć w górę?
Homilię Ks. Bp A. Śmigielski rozpoczął od ewangelicznego pytania, skierowanego do Jezusa Chrystusa: „Nauczycielu dobry, co mam uczynić, aby wejść do Królestwa Niebieskiego?” (Mk 10, 17-30). „To pytanie zadał Jezusowi młody człowiek – mówił dalej Ksiądz Biskup. - Miał przed sobą całe życie (…). Życie, które obiecywało mu bardzo wiele. Był człowiekiem bogatym, opływał w dobra materialne”. Ale jako człowiek dobry: „Chciał to życie ułożyć sobie według Prawa Bożego, ażeby ono miało swój głęboki sens. Nie znał” jednak „środków ku takiemu ułożeniu sobie życia”.
Pan Jezus powiedział wtedy słowa, które trudno mu było przyjąć: „Jeżeli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj wszystko to, co masz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w Niebie (…). Jeżeli chcesz Mnie naśladować, musisz odrzucić wszystko to, co wiąże ciebie z ziemią, co przesłania ci horyzonty wieczności, co uniemożliwia tobie lot w górę, co nie pozwala na wspięcie się na najwyższe szczyty, na które człowiek o wielkim duchu, wewnętrznej mocy i prężności, może iść, ale – kiedy zrzuci z siebie ten balast, który go wiąże z ziemią”.
Inny świat
„Takim człowiekiem, który w pewnym momencie zrozumiał, przyjął słowa Jezusa Chrystusa, był Święty Brat Albert – kontynuował Ksiądz Biskup Ordynariusz. – Sługa Boży Jan Paweł II uczynił go, przeszło czternaście lat temu, pierwszym i głównym Patronem naszej Diecezji (…).
Wzór do naśladowania. Brat Albert – człowiek artysta (…), który miał olbrzymie aspiracje, jeśli chodzi o świat malarstwa – otaczał się też wspaniałym towarzystwem ludzi wysoko urodzonych, studiował za granicą, był człowiekiem o olbrzymiej wyobraźni. Patrzył na świat innymi oczyma, niźli to czyni zwykły śmiertelnik. Widział to, czego my nie możemy dostrzegać. Ale jednocześnie, nie zdawał sobie z tego sprawy, że obok tego świata, który widzi, obok tego pędzla i palety, którymi się posługuje, ażeby przetwarzać piękno tego świata (bo miał wspaniałe obrazy), jeszcze jest inny świat, świat Boży, świat ludzi, którzy są wyobrażeniem samego Jezusa Chrystusa.
Doznał tego wtedy, kiedy walczył w Powstaniu Styczniowym, stał się kaleką, utracił nogę, do końca swojego życia (…) chodził z protezą. Miał wtedy niespełna dwadzieścia lat. Przeżył potężny kryzys wiary – (…) oddalał się od Boga. Ale tę wiarę znalazł wtedy, gdy spotkał się z największą nędzą. Kiedy pewnego razu wszedł do ogrzewalni miasta Krakowa, na Kazimierzu, zobaczył tych ludzi, którzy byli wyrzutkami społecznymi, z marginesu, którymi się nikt nie zajmował, do których, właściwie, nikt nie chodził (…). To był świat ludzi groźnych, niebezpiecznych, którzy mogli wiele zła uczynić. On pewnego razu tam się znalazł. Nigdy nie spodziewał się, że spotka właśnie takich ludzi, w tej ogrzewalni. I tam z nimi pozostał”.
Idź za Chrystusem
„Sługa Boży Jan Paweł II napisał sztukę pod tytułem „Brat naszego Boga” – mówił dalej Ksiądz Biskup. - Tę sztukę właśnie poświęcił naszemu Świętemu Patronowi, Bratu Albertowi”, który: „Usiadł na ziemi z tą nędzą społeczną, nie po to, ażeby ewentualnie prawić wysokie i głośne morały, ale żeby razem z nimi powstawać do Boga, ażeby im uświadamiać, że nie są skończeni, że są ludźmi, w których Bóg złożył swój obraz i swoje podobieństwo. On w twarzach tych nędzarzy (…) fizycznych i moralnych odnajdywał (…) znieważone oblicze samego Jezusa Chrystusa (…) wyszydzanego (…). I malował obraz „Ecce Homo”. Nie dokończył” go. „Malował kilkanaście lat, a całość tego obrazu można by wyrazić jednym słowem – jedno wielkie Serce – Miłość. To przemawiało przez niego.
I postanowił odrzucić (…) pędzel, paletę, to swoje towarzystwo, przywdział habit zakonny. Stał się jałmużnikiem miasta Krakowa (…). Jego koledzy z tego wysokiego towarzystwa (…) patrzyli na niego, jak na człowieka nienormalnego (…). Po prostu nie rozumieli: - No co się z nim stało? Jak on mógł tak siebie przeobrazić. – A (…) on ciągle miał w uszach te słowa: - Jeżeli chcesz być doskonały (…), to nie zamykaj się tylko w celi z Panem Bogiem, pod jednym „kloszem”,” nie tylko czytaj książki, „które ewentualnie ubogacają twój umysł, nie buduj takich czy innych dzieł, które będą świadczyły o twojej wielkości, ale jeżeli chcesz być doskonały, to odrzuć wszystko to, co ciebie wiąże z tym światem, z grzechem. Idź za Chrystusem. – I Brat Albert poszedł. Poszedł, zakładając zgromadzenia męskie i żeńskie – prowadząc koło siebie ten „zaczyn”, budując schroniska. Chodził po ulicach Krakowa. Rzucano za nim i za jego braćmi kulkami ze śniegu”, śmiejąc się z niego „i z Sióstr Albertynek, które on założył”.
Dobry jak chleb
Ksiądz Biskup zauważył też: „Pewnego razu, w radzie miejskiej miasta Krakowa, pod koniec XIX wieku, rajcy miasta zastanawiali się nad prośbą Brata Alberta – czy dać mu tę ogrzewalnię miasta Krakowa na Kazimierzu, gdzie znajdowała się największa nędza. I wszyscy mówili: - Nie. Temu człowiekowi nie można dać. To jest człowiek nieodpowiedzialny. – I (…) wreszcie wstał jeden rajca, nie katolik, wyznawca Prawa Mojżeszowego, i powiedział: - Panowie, wyście powinni dziękować i całować po rękach tego, który jest największym dobrodziejem naszego miasta. Największym dobrodziejem. – Zrozumieli, że patrzyli tylko swoimi własnymi oczyma. Nie patrzyli oczyma tych biednych nędzarzy, do których poszedł odważnie Święty Brat Albert. Kiedy chodził do dygnitarzy, do Arcybiskupa Dunajewskiego, Ordynariusza Krakowskiego, do Prezydenta miasta, najcenniejszym darem, jaki mógł wnieść dla nich, to był bochen chleba - z tym bochnem chleba podobno szedł. Uważał to za najcenniejszy dar. Jako symbol tego Chrystusa, który kiedyś powiedział: - „To jest Ciało Moje” – biorąc Chleb w Swoje ręce. Jako symbol największej Miłości Boga w stosunku do człowieka (…).
Brat Albert powiedział do swoich braci i sióstr przed śmiercią: - Macie być dobrzy jak chleb, jak ten chleb, który leży na stole, ten bochen chleba, do którego każdy głodny” podchodząc może (z niego) „ułamać, wziąć, nasycić się i odejść szczęśliwym. – To była filozofia Brata Alberta, filozofia nadprzyrodzona. Dlatego też Brat Albert stał się jednym z największych świętych w naszej Ojczyźnie, tych świętych, którzy będą zawsze niepokoili nasze sumienia, ilekroć będziemy odwracali się od ludzi potrzebujących, cierpiących, opuszczonych, głodnych (…), chorych, tych, którzy znajdują się w więzieniu, uzależnionych od alkoholu i narkotyków, bo wszyscy oni wyrażają samego Jezusa Chrystusa”.
Polska murowana i życie na skale - budowane
Na zakończenie Mszy Świętej Ks. Bp A. Śmigielski powiedział: „Patron Waszej Szkoły, Król Kazimierz Wielki (…) – o nim powiedziano, że zastał Polskę drewnianą, zostawił Polskę murowaną. Ojciec Święty Benedykt XVI, pamiętnej soboty 27 maja (2006r. – przyp.TW) – byliście tam przynajmniej w jakimś procencie – na Błoniach Krakowskich (…), do Was zaapelował: - Budujcie życie Wasze na skale. - A więc ta skała” niech zawsze przypomina „Wam, ażebyście budowali na Jego Przykazaniach, na Prawie Bożym. Człowiek bez Boga – jak powiedział Sługa Boży Jan Paweł II – staje się ruiną. Dlatego też – macie przed sobą wspaniałe życie - i to życie trzeba wypełnić prawdziwymi wartościami, a te wartości płyną od Chrystusa”. Ksiądz Biskup prosił zebranych o modlitwę w intencji Papieża Benedykta XVI – „o zdrowie, o siłę, o to, ażeby mógł jak najdłużej wskazywać nam drogę (…) do realizacji naszych zadań chrześcijańskich i zadań obywatelskich”. Prosił też o modlitwę w intencji chorych kapłanów, tych, którzy znajdują się w szpitalach, w domach emerytów „ażeby Bóg dał im tyle siły, by mogli krzyż swojej choroby czy ewentualnie podeszłego wieku, czy cierpienia, nosić z wielką cierpliwością”; o modlitwę w intencji nowych powołań do stanu kapłańskiego, zakonnego; „jak również módlmy się codziennie w intencji naszej Ojczyzny – naszej Matki – bo Ojczyzna to jest nasza Matka. Ona sięga przeszło tysiąc lat wstecz do takich wspaniałych budowniczych - i tych, którzy kochali Ojczyznę, Polskę” - jak „Wasz Patron, Król Kazimierz Wielki” – zauważył Pasterz Diecezji.
Po Eucharystii zaproszeni Goście wzięli udział w Przemarszu spod Świątyni do Szkoły na ulicy Polnej. Na czele niesiono ogromny transparent z napisem: I Liceum Ogólnokształcące im. Króla Kazimierza Wielkiego 1916 – 2006. Następnie o godz. 12.00 w siedzibie Liceum odbyła się uroczysta Akademia, jak też, m.in.: Wystawa prac uczniów i absolwentów, Wystawa kronik Szkoły w czytelni oraz Występy zaproszonych Gości.
Oprac. Tomasz Wilczyński