Odszedł do Pana Jan Paweł II
Gdy żył, uczył nas jak iść do Nieba. Teraz tam poszedł. Swoją modlitwą przed obliczem Pana Boga w Trójcy Świętej Jedynego, wyprasza nam pomoc w drodze do Zbawienia. Ojciec Święty doszedł już do celu ziemskiej wędrówki. I spełniło się to, czego pragnął – poszedł do Nieba, aby BYĆ W PEŁNI. My, w doczesności, widzimy jakby częściowo, a on już znajduje się w PEŁNI, dostrzega wszystko po Bożemu. I zaprasza nas, byśmy poszli za nim – do Nieba. A dojdziemy tam, żyjąc według tego, jak nauczał. Jego słowa wypowiadane i zapisane są przekładem Ewangelii Chrystusa dla współczesnego świata. Są wyjątkowym przekładem, pełnym pokory wobec Słowa Bożego i zarazem głębi tych znaczeń, którymi dziś pragnie nas karmić Chrystus.

Być w Niebie
Być w Niebie… . Co to znaczy? Czyż nie to, że dusza ludzka staje przed Miłosiernym Stwórcą, a stając JEST CAŁKOWICIE, JEST bez reszty. ISTNIEJE w całej Prawdzie. Tak właśnie: JEST CAŁKOWICIE – specjalnie to powtarzam. Bo w Niebie ludzkie istnienie spełnia się bez reszty. Tracą sens uczucia, sentymenty, radość ziemska (emocjonalna) i cierpienie, to wszystko, co człowieka materialnego wikła w sieć zależności. Tam te zależności znikają. I stajemy się naprawdę i całkowicie wolni – przed Panem Istnienia. Tak jak wolny jest już nasz kochany Ojciec Święty.
Dlaczego się martwisz człowieku małej wiary? Czyż Bóg, Pan wszystkiego stworzenia nie powiedział ci, że przed tobą jeszcze życie wieczne? Czemu tak rozpaczasz nad stratą? Bo to wielka, olbrzymia strata, prawda? Tak, ale u Boga strata jest zyskiem. Czy nie pamiętasz tego? Stracić tak wielkie dobro, jakim był dla nas, dla całego świata Jan Paweł II, to zyskać jeszcze większe dobro. Dobro niezmierzone. Mamy bowiem wielkiego orędownika przed Bogiem w naszej sprawie.

Nauczanie zgodne z życiem
Z potoku wielu słów, wypowiedzi telewizyjnych po odejściu do Pana Ojca Świętego, jedna z osób zwróciła uwagę na to, że idole współcześni, spośród aktorów czy piosenkarzy, promujący cywilizację śmierci, pokazują kłamstwo jako prawdę. A my w Kościele, posiadamy Prawdę, tylko czy nie pokazujemy jej tak, jakby to było kłamstwo? Musimy być odpowiedzialni za własną działalność ewangelizacyjną. To, że głoszone przez nas Słowo Boże nie jest przyjmowane albo zostaje zaaprobowane częściowo, jest naszą winą – bo nie potrafimy tej Prawdy przekazać we właściwy sposób. Często może sobie powtarzamy, że to nie tylko nasza wina (a może nawet całkowicie próbujemy się wykręcać od odpowiedzialności, od winy).
Jan Paweł II, nasz Rodak na Stolicy Apostolskiej, uczył nas, że można tak nauczać, żeby przekonać, że można wzniecić ogień Bożej miłości wśród ludzi. Ale warunkiem koniecznym jest zgodność nauczania z życiem. Jeśli mówisz komuś, kto źle postępuje, że ma żyć dobrze, a sam tego nie czynisz, to jakie świadectwo dajesz Prawdzie? To prawda, że jesteśmy niedoskonali, grzeszni. Ale Ojciec Święty przykładem swojego życia pokazuje nam, że da się żyć zgodnie z Ewangelią.

Został z nami
Miłość Jana Pawła II do nas i nas do niego łączy Niebo i ziemię. To tak, jakby Królestwo Boże przybliżyło się do każdego z ludzi. I chociaż nie usłyszymy już żadnej nowej homilii z jego ust ani nie przeczytamy jego nowego dokumentu czy książki (za wyjątkiem tego, co jeszcze pozostawił, jak swój testament czy homilię na Światowe Dni Młodzieży w Kolonii), to możemy jego głos usłyszeć w duszy. On przemawia wciąż do nas od środka. Tych słów nie da się nagrać, zarejestrować, ale można je przeżyć i zrozumieć w czasie zbliżenia duszy ku Niebu. Tym zbliżeniem może być czasem wyczuwalna duchowo obecność. Taką obecność można było wyczuć na przykład podczas Mszy Świętej w Warszawie za duszę Ojca Świętego Jana Pawła II 5 kwietnia br. On tam był, razem z nami – z tymi na placu i z tymi przed odbiornikami telewizyjnymi czy radiowymi. Ta obecność była oczywista w czasie Eucharystii pogrzebowej (8 kwietnia). Z pewnością z wiarą śledziliśmy przewracające się stronice Ewangeliarza, położonego na trumnie Ojca Świętego. I mamy zapewne duchowe przeświadczenie, że to on zamknął Księgę (w ten sposób, by leżała stroną tytułową na wierzchu). I byliśmy przekonani, iż niosący trumnę z jego ciałem, zgodnie z wolą Jana Pawła II, podczas opuszczania Placu Świętego Piotra, zatrzymali się, odwracając skrzynię przodem do ludzi, by jeszcze raz przystanął, jak to czynił, błogosławiąc, przed opuszczeniem zgromadzenia wiernych. Tym bardziej, że w homilii pogrzebowej Kard. Joseph Ratzinger, wybrany później, 19 kwietnia br., na kolejnego następcę Świętego Piotra, zaznaczył, iż Jan Paweł II błogosławi nam z okna Domu Ojca w Niebie.
Prosimy Cię, Ojcze Święty Janie Pawle II, otocz twym papieskim płaszczem cały świat, naszą Ojczyznę, Polskę, rodziny i każdego z nas, tak jak objąłeś płaszczem dwójkę małych dzieci, które do ciebie przyszły. Wysłuchaj próśb, które poprzez ciebie pragniemy zanosić do Pana Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Ojcze Święty, módl się za nami.

Tomasz Wilczyński