WIERSZE PANI ZDZISŁAWY KAROŃ
2. NASZ CEL?

OBOK NAS SIĘ DZIEJĄ RZECZY NIEPOJĘTE
WSZYSTKO SPONIEWIERANE, NAWET TO CO ŚWIĘTE
DOKĄD MY IDZIEMY, DOKĄD MY ZMIERZAMY?
JAKIE IDEAŁY, JAKIE WZORCE POWIELAMY?
IDZIEMY OGŁUPIALI, JAK KUKŁY BEZWOLNI
DO SAMODZIELNYCH RUCHÓW I MYŚLI NIEZDOLNI
JAKIE MOTTO NASZYM CZYNOM PATRONUJE?
JAK IDĄCY BEZ CELU WĘDROWIEC SIĘ CZUJE?
ŁATWO NAS ROZPROSZYĆ I SPISAĆ NA STRATY
SKAZANI JESTEŚMY NA ŻER PRZEGRANEJ, ZATRATY.






3. NA POSTERUNKU

JUŻ OD ĆWIERĆWIEKU WOŁASZ DO LUDZI
CHOĆ WIEK SĘDZIWY, NADAL SIĘ TRUDZISZ
MOCNO ODCZUWASZ LUDZKIE CIERPIENIE
TROSKA SIĘ KŁADZIE NA TWARZY CIENIEM
MGŁA BÓLU TWOJE PRZESŁANIA OCZY
Z SŁOWEM OTUCHY DO LUDU KROCZYSZ
GDZIE CIĘ WĘDROWCZE ZAWIODŁA DROGA
TAM OTWIERAŁEŚ SERCA DLA BOGA
DŹWIGASZ SWE BRZEMIĘ PASTERZU DROGI
JUŻ NIE CHCĄ SŁUCHAĆ ZMĘCZONE NOGI
O POKÓJ W ŚWIECIE WOŁANIE TWOJE
KIERUJESZ DO TYCH CO TOCZĄ BOJE
STOISZ BEZRADNY W OBLICZU ZŁA
ZE SMUTKU SPŁYWA PO TWARZY ŁZA
CHCESZ JEDNAK WYTRWAĆ NA POSTERUNKU
POMÓC TYM, KTÓRYM TRZEBA RATUNKU
BO GINĄ W GRZECHACH, BO GINĄ W WOJNIE
A PRZECIEŻ MOGLI BY ŻYĆ SPOKOJNIE
STÓJ JAK OPOKA, CZUWAJ NAD NAMI
BÓG NIE POGARDZI TWYMI MODŁAMI.




4. ZAGUBIONA MIŁOŚĆ

ZAGUBIŁA SIĘ MIŁOŚĆ WE WSPÓŁCZESNYM ŚWIECIE
CHOĆBYŚCIE SZUKALI, JUŻ JEJ NIE ZNAJDZIECIE
ZOSTAŁY PO NIEJ BÓL, ŁZY WSPOMNIENIA
CHOĆ TAK POTRZEBNA NIGDZIE JEJ NIE MA
NIE MA JEJ W DOMU, LUDZIE BEZ PRACY
I KAŻDY WILKIEM NA SIEBIE PATRZY
BRAK JEST PIENIĘDZY A POTRZEB TYLE
DZIEŃ WIĘC UPŁYWA IM NIEZBYT MILE
GANIĄ SIĘ WSPÓLNIE ZA TEN STAN RZECZY
A RZECZYWISTOŚĆ KPI Z NICH I SKRZECZY
RZĄD SIĘ TEŻ NIMI WCALE NIE PRZEJMIE
KŁÓTNIE NA GÓRZE, SKANDALE W SEJMIE.
ROZBOJE, PRZEMOC, MIŁOŚĆ SIĘ CHOWA
BO BRAKŁO MIEJSCA NA DOBRE SŁOWA
A GDY SIĘ RĘKI PRAWA NIE CZUJE
ZABIJA SIĘ, KRADNIE, NARKOTYZUJE
MIŁOŚĆ UMIERA W SPORACH, ZAWIŚCI
PIĘKNE MARZENIE DZIŚ SIĘ NIE ZIŚCI
I CHOĆ JEJ SZUKASZ , PRÓŻNO SIĘ STARASZ
BO SIĘ ROZMYWA W GNIEWIE I SWARACH
CZY TAM JEST MIŁOŚĆ GDZIE KTOŚ NAĆPANY
CHCĄC IŚĆ DO PRZODU TRZYMA SIĘ ŚCIANY?
CZY TAM GDZIE BOMBY, POBOJOWISKO?
NIE TYLKO MIŁOŚĆ, TRACI SIĘ WSZYSTKO,
UMARŁA MIŁOŚĆ NA LEŚNEJ DRODZE
CHŁOPCY DZIEWCZYNĘ SKRZYWDZILI SRODZE
GDY PRZECHODZIŁA ZGWAŁCILI SKRYCIE
BY NIE WYDAŁA ZABRALI ŻYCIE




5. ZMARTWYCHWSTANIE

TY DLA NAS I ZA NAS UMIERAŁEŚ JEZU
STAŁEŚ PRZY PRĘGIERZU OKRUTNIE BICZOWANY
ZA NAS CIĘŻKI KRZYŻ DŹWIGAŁEŚ NA GOLGOTĘ
TY MISTRZ WSPANIAŁY PRZEZ UCZNIA WYDANY
MIĘDZY ŁOTRAMI NA KRZYŻU WISIAŁEŚ
KREW Z RAN CIERNIOWYCH PO TWARZY SPŁYWAŁA
RĘCE JAK STRUNY, PĘKAŁY ŻYŁY, MIĘŚNIE, PŁUCA
UMIERAŁEŚ A MATKA Z ROZPACZY PŁAKAŁA
WYDAŁEŚ WOJNĘ ŚMIERCI I JĄ POKONAŁEŚ
BĘDĄC PRZEZ DNI W GROBOWCU Z KAMIENIA
PO TRZECH DNIACH ZMARTWYCHWSTAŁEŚ W CHWALE
GRZESZNIKOM TORUJĄC DROGĘ DO ZBAWIENIA.




6. NAUCZ NAS PANIE

NIEDOSKONAŁYCH STWORZYŁEŚ NAS PANIE
UŁOMNA NASZA DUSZA I UŁOMNE CIAŁO
BRAK LOGIKI W MYŚLENIU I CZYNACH
A DUŻO SIĘ PLANUJE, DUŻO BY SIĘ CHCIAŁO
TY NAS PANIE NAUCZ MIŁOŚCI
SKROMNOŚCI, DOBROCI, POKORY NAS UCZ
JEŚLI NIE SPROSTAMY ZADANIOM
TY NAM NIEBO ZAMKNIJ NA KLUCZ
NAUCZ NAS JAK ŻYĆ KIEDY BOLI
GDY CIERPIENIE RWIE DUSZĘ NA STRZĘPY
JESTEŚMY TYLKO SŁABYMI LUDŹMI
A PRZED NAMI ŻYCIOWE ZAKRĘTY
CHOROBA NAS ZAŁAMUJE, BRAK PRACY
CORAZ TRUDNIEJ WYSZUKIWAĆ CELE
BRAK MIŁOŚCI, ZROZUMIENIA, MIESZKANIA
ŻYCIOWYCH PERSPEKTYW NIEWIELE
RANIĄ STOPY GRUDY NIEPOWODZEŃ
NIKT SIĘ O NAS NIE TROSZCZY NA ZIEMI
POMÓŻ NAM ZNALEŹĆ WYJŚCIE Z OTCHŁANI
GDYŻ BEZ TWOJEJ POMOCY ZGINIEMY
NAUCZ NAS PANIE PRZEZWYCIĘŻAĆ TRUDY
CIESZYĆ SIĘ PIĘKNEM I ZAPACHEM KWIATU
ODNAJDYWAĆ W ŻYCIU MALEŃKIE RADOŚCI
I NIE DAĆ SIĘ POKONAĆ ZEPSUTEMU ŚWIATU
NAUCZ NAS CIESZYĆ SIĘ DROBIAZGAMI
Z DOBRYCH UCZYNKÓW CZERPAĆ SIŁĘ
PILNIE PRZESTRZEGAĆ ZASAD DEKALOGU
I NIE ROBIĆ TEGO CO BLIŹNIM NIEMIŁE
NIE ZAPOMINAJ PANIE O SWYCH DZIECIACH
DAJ NAM ODCZUĆ ŻE CZUWASZ NAD NAMI
ŻE NA TYM PIĘKNYM LECZ OKRUTNYM ŚWIECIE
W SZCZĘŚCIU CZY W CIERPIENIU NIE JESTEŚMY SAMI




7. PIELGRZYMKA

A GDY PRZYCHODZI LATO SKWARNE
NASZ KSIĄDZ PROWADZI SWĄ OWCZARNIĘ
CZY SŁOŃCE CZY TEŻ DZIEŃ PONURY
SZLAKIEM PROSTO DO JASNEJ GÓRY

IDĄ SPOCENI I ZMĘCZENI
SZOSAMI I POŚRÓD PÓL ZIELENI
W SERCACH UCZUCIA TAKIE BŁOGIE
BO IDĄ NA SPOTKANIE Z BOGIEM

WYLEJĄ ŻALE, SKARGI, TROSKI
PRZED OBRAZEM MATKI BOSKIEJ
A POTEM PÓJDĄ STACJI DRÓŻKAMI
Z ZAPALONYMI – W RĘKACH – ŚWIECAMI

CHOĆ MĘCZY NOGI TRUD CHODZENIA
W POKUCIE CZYSZCZĄ SIĘ SUMIENIA
ŚPIEW SIĘ DOBYWA Z GŁĘBI DUSZY
MOŻE MODLITWA BOGA WZRUSZY

I JEJ WYSŁUCHA, OPIEKĄ NAS OTOCZY
Z WZRUSZENIA WILGOTNIEJĄ OCZY
PŁYNĄ BŁAGANIA AŻ DO NIEBA
JUŻ O POWROCIE MYŚLEĆ TRZEBA

WRACAJĄ NADZIEJĄ BOGACI
I PEWNI ŻE SIĘ TRUD OPŁACIŁ
ŻE OJCIEC DZIECIOM SWYM POMOŻE
MOCNO WIERZĄ. SZCZĘŚĆ IM BOŻE!



8. MAJ MIESIĄC MARYJI

GDY MAJ PRZYCHODZI TO MIASTO, WIEŚ
GŁOSI ŚPIEWANIEM MARYJI CZEŚĆ
TO DLA NIEJ PIANKA KWIATÓW NA DRZEWACH
DLA NIEJ NA WIOSNĘ CAŁY KRAJ ŚPIEWA

DYWANY TRAWY W KWIATÓW POWODZI
ŚPIEWAJĄ STARZY, ŚPIEWAJĄ MŁODZI
POD FIGURKAMI ORAZ W KOŚCIELE
MARYJNYCH PIEŚNI W KRĄG DŹWIĘCZY WIELE

I NA SWÓJ SPOSÓB MODLĄ SIĘ ŁĄKI
POD NIEBEM DŹWIĘCZĄ SZARE SKOWRONKI
A W LASACH SZUMIĄ MODRZEWIE, SOSNY
W SPOSÓB DOSTOJNY I BARDZO WZNIOSŁY

A NAD POLAMI PSZCZOŁY I TRZMIELE
OWADÓW CHÓRY NICZYM W KOŚCIELE
BRZĘCZY I ŚPIEWA WSZYSTKO CO ŻYJE
I JAK POTRAFI SŁAWI MARYJĘ

ŚWIERGOCE, PACHNIE, SZUMI LISTOWIE
CAŁA NATURA KŁANIA SIĘ TOBIE
WIATR ŚWISZCZE W DRZEWACH KIEDY JE MIJA
BĄDŹ POZDROWIONA ZDROWAŚ MARYJA!

NA MORZU FALA LŚNIĄC SREBRNĄ ŁUSKĄ
OBMYWA PLAŻE GDZIE JESZCZE PUSTO
W GÓRACH PO KAMIENIACH RWĄ BYSTRE POTOKI
SAMOTNA LIMBA TA NAD MORSKIM OKIEM
ZE SMREKAMI NA REGLACH GWARZĄ COŚ DO SIEBIE
WSZYSTKO MARYJO TAK SŁAWI CIEBIE.

PONAD HALAMI PEANY PŁYNĄ
WŚRÓD TURNI NAGICH I NAD DOLINĄ
KAŻDY ZAKĄTEK DŹWIĘKIEM ROZBRZMIEWA
WDZIĘCZNA PRZYRODA MARYJI ŚPIEWA
JESTEŚ KRÓLOWĄ MIĘDZY GWIAZDAMI
CHOĆ TAK ODLEGŁA CHCIEJ ZOSTAĆ Z NAMI.




Z D Z I S Ł A W A K A R O Ń