Komuniści i liberałowie wobec Katolików - Cz.2.
System totalitarny upadł. To fakt, do którego w dużym stopniu przyczynił się Ojciec Święty Jan Paweł II. Należy jednak pamiętać, że ukryte skłonności totalitarne nadal istnieją w niektórych środowiskach (również politycznych, zwłaszcza powiązanych z komunistami) i dają o sobie znać publicznie. To dowodzi jak słaba i niepełna jest jeszcze nasza demokracja.
„Okrągły stół” zapoczątkował w Polsce drogę do wolności. Nie stanowił jednak idealnego rozwiązania. Dziś trudno „gdybać” – „co by było gdyby…”, ale z pewnością to właśnie błędy „okrągłego stołu” sprawiły – w większym czy mniejszym stopniu - że tak trudno jest nam dziś otrząsnąć się z pozostałości komunistycznego zniewolenia. Jeśli bowiem przyjąć, że tak trzeba było postąpić wobec przedstawicieli systemu totalitarnego, to już zupełnie niewytłumaczalne jest postępowanie polityków „prawicy” po zwycięstwie w wyborach parlamentarnych. Dlaczego, po prostu, nie odsunięto komunistów od władzy? Czemu nie ukarano tych, którzy byli winni przestępstw dokonanych na polskim Narodzie? Do dziś jakoś trudno znaleźć sąd, który by potrafił wymierzyć im jakąkolwiek sprawiedliwość, a co dopiero marzyć o słusznym wymiarze kary!
Swoistym „szczytem” absurdu było przebaczenie komunistom win, z gruntu fałszywe, w postaci tzw. grubej kreski premiera Mazowieckiego. Jeśli był tak skory do nie karania przestępców komunistycznych, to może by chciał też zaprzestać karania gwałcicieli, złodziei czy morderców? Oni przecież tak samo przekroczyli prawo (ale nie prawo ustanawiane przez przestępców, lecz prawo oparte na szacunku dla osoby ludzkiej). Oczywiście przebaczyć trzeba, ale kara także musi zostać wymierzona, gdyż (za wyjątkiem kary śmierci, która jest niedopuszczalna, oprócz karania osób, które nawet w więzieniu były by niebezpieczne dla społeczeństwa) kara służy zasadniczo poprawie przestępcy. Kto nie został ukarany za zło, które popełnił, niejednokrotnie nie czuje, że źle uczynił. Kara jest wyrazem miłosierdzia dla przestępcy (kto wie, może pan Mazowiecki przez to źle rozumiane przebaczenie dodał wielu komunistom cierpień pośmiertnych, które mogli odpokutować na ziemi).
Jedyne na co dziś możemy liczyć, to zupełna kompromitacja komunistów i wyeliminowanie ich z życia politycznego, podobnie jak to się stało z koalicją AWS-UW (choć to już inna historia). Ale czy komuniści naprawdę zostaną usunięci ze struktur władzy w Polsce? Osobiście śmiem wątpić. Oto widać, jak coraz częściej przygotowują sobie drogi ucieczki – jak szczury z tonącego okrętu – albo do innych partii, które ich przyjmą, albo też myślą o stworzeniu własnych ugrupowań partyjnych.
Tak czy tak, myślę, że po kolejnych wyborach parlamentarnych nie będzie o nich zbyt głośno – oby. Lecz oto przed nami jawi się kolejny problem. Sondaże wskazują, że zwyciężyć mogą partie gromadzące liberałów albo cichych, choć skutecznych, sprzymierzeńców SLD. Jakkolwiek o Platformie Obywatelskiej słyszy się już gdzieniegdzie, iż jest to nowa forma Unii Wolności, tak Samoobrona (ostatnio druga w ilości sondażowego poparcia w społeczeństwie) pozostaje dla wielu niewiadomą. Osobiście dostrzegam w niej „konia trojańskiego”, który może doprowadzić do zniszczenia naszą Ojczyznę. Dochodziły wcześniej informacje o „pewnych” konszachtach z komunistami lub też głosowaniu z liberałami. Trzeba tu oczywiście zadać zdecydowany kłam donosom, jakoby Samoobrona miała coś wspólnego z LPR. Wprawdzie niby posłowie Samoobrony byli przeciw wstąpieniu Polski do UE, lecz powody mieli zgoła inne. Nie chodziło o naprawdę patriotyczną postawę obrony kraju i wiary. Samoobrona nie deklaruje się wszak jako partia katolicka ani nie twierdzi, że wyznaje katolickie zasady moralne. Zjawisko Samoobrony przypomina mi jakiś dziwny system sterowany odgórnie - także w kwestiach hierarchii wartości - w którym albo się walczy po jego stronie, albo przeciw – i nie ma innej opcji. Problem w tym, że u steru nie ma miejsca na Prawdę, dlatego partia „dryfuje” pomiędzy różnymi koncepcjami politycznymi oraz systemami wartości (częściowa zgoda na postulaty Prawdy Objawionej przez Stwórcę wprowadza zamieszanie - co może sprawić zyskanie poparcia wśród osób mało zorientowanych co do prawdziwych wartości – podobny bałagan moralny tkwi również u podstaw sekciarskiego nurtu New Age oraz wielu sekt, co ostatecznie prowadzi do kompletnego zamazania Prawdy). Powoli jednak wyłania się prawda o Samoobronie, jako „przykrywce” dla SLD.
Sondaże na zamówienie (!?)
W dzisiejszych czasach coraz trudniej powiedzieć, czy sondaże opinii publicznej wskazują na poparcie dla badanej opcji lub jego brak w społeczeństwie, czy też same kształtują stosunek ludzi do dawania, bądź nie dawania komuś poparcia. Ostatnie posunięcia osób „trzymających władzę” (niekoniecznie związanych z partiami rządzącymi) w naszym kraju zdają się wskazywać, że coraz częściej wyniki sondaży stają się reklamą dla opcji (jednej lub kilku), jaka po „klapie” poprzedniej koalicji rządzącej „ma prawo” ubiegać się o zwycięstwo w kolejnych wyborach (inna sprawa, to uczciwość przy tworzeniu sondaży – jak często tworzy się je po prostu na czyjeś zamówienie, tak, żeby pasowały temu, kto płaci).
Jakby nie patrzeć na ostatnie wyniki sondaży poparcia dla partii politycznych, wygrywają liberałowie. Jak to się jednak dzieje, że w kraju od wieków katolickim, który walczył i zwyciężał wszelkie totalitaryzmy, z Bogiem w sercu i wyznaniem wiary na ustach, nie mogą dojść do władzy prawdziwi Katolicy i Patrioci? Patrząc na dotychczasowe wybory, aż dziw bierze jak zacofana w rozumieniu procesów politycznych i demokratycznych jest większość naszego społeczeństwa – a obecnie przynajmniej ta deklarowana jako popierająca opcje liberalne i posteseldowskie w sondażach. Jak bardzo chce mieć wszystko od razu: dobrobyt, kwitnącą gospodarkę, brak korupcji itp. Ale gdy się przyjrzymy wynikom wyborczym, to większość Polaków nic nie robi, żeby to osiągnąć!
Ku odbudowie Narodu
Ojciec Święty Jan Paweł II w Encyklice „Centesimus Annus” pisze: „Trzeba podjąć ogromny wysiłek moralnej i gospodarczej odbudowy krajów, które odeszły od komunizmu. Bardzo długo wypaczeniu ulegały nawet najbardziej elementarne stosunki gospodarcze, a podstawowe cnoty związane z dziedziną życia gospodarczego, takie jak prawdomówność, wiarygodność i pracowitość, zostały wykorzenione. Konieczna jest cierpliwa odbudowa materialna i moralna, podczas, gdy tymczasem wyczerpane długotrwałymi wyrzeczeniami narody domagają się od rządzących natychmiastowych i namacalnych rezultatów: dobrobytu i odpowiedniego zaspokojenia ich słusznych aspiracji” („Encykliki…”, jw.).
Te słowa są dziś wyzwaniem dla naszego Narodu. Ponad dziesięć lat tworzenia demokracji powinno nas już umocnić. Słabość Polaków to przede wszystkim rozkład moralny widoczny w wielu środowiskach. Siła naszego Narodu brała się zawsze z siły wiary. Tylko silni Bogiem możemy zwyciężyć, nie ulec prądom, które pod pozorami współpracy uderzają w nas najsilniej, bo uderzają w nasz „kręgosłup” moralny.
Niebezpieczne założenia liberalizmu
Ideologia liberalizmu, choć niewiele o niej się dziś mówi, coraz mocniej oddziałuje na współczesny obraz świata. Proces ten widoczny jest też w naszym kraju, szczególnie w stosunku do Kościoła Katolickiego: „Wrogi stosunek między liberalizmem a Kościołem, historycznie obciążony (…), ma swoje korzenie w ideologicznych założeniach liberalizmu: w racjonalizmie” (prymat rozumu) „i deizmie” (przeczy działaniu Boga Stwórcy w świecie) („Słownik Teologiczny”, p. red. Ks. Andrzeja Zuberbiera).
Idąc dalej tym torem: „Ideologia racjonalistyczno-deistyczna spowodowała reakcje w tradycyjnym, choć stopniowo rozpadającym się porządku społecznym i gospodarczym”, tworząc liberalizm gospodarczy („Słownik…”, jw.). Głównym zagrożeniem jest tu brak liczenia się z dobrem wspólnym na korzyść prywatnego interesu i niezdrowej konkurencji: „Przedmiotem krytyki liberalizmu gospodarczego stała się szczególnie kwestia robotnicza (encyklika Rerum novarum) i w ogóle antagonizmy kapitalistycznego społeczeństwa klasowego, wyrosłe z przeciwieństw panujących na rynku pracy i z podziału społecznego według kryterium posiadania albo nieposiadania…” („Słownik…”, jw.).
O tym jak niebezpieczny jest liberalizm świadczyć może fakt, że potrafił swymi fałszywymi ideami, w pewnym stopniu, „rozmiękczać” największe systemy totalitarne świata (hitleryzm, komunizm). Ale co tu się dziwić, wszak to walka między różnymi ideologiami totalitarnymi - liberalizm, dążący do likwidacji niezmiennych norm i Prawdy Objawionej, sam staje się systemem totalitarnym. Nie udawało mu się zazwyczaj wpływać na wielkie religie świata, lecz wśród niektórych ich wyznawców obecnie widać, że ten wpływ jednak jest i narasta. Trudno jednoznacznie określić stopień ulegania wiernych poglądom liberalnym, ale przyglądając się sytuacji członków Kościoła Katolickiego widać, że oddziaływanie to jest odczuwalne i ma jeden zdecydowany cel – skłócić Katolików ze sobą, gdyż zniszczyć religię można tylko przez jej podział. I choć zasady wiary pozostają czyste, może się okazać, że mało kto będzie chciał wyznawać prawdziwą wiarę. Nie można wyznawać własnych, „prywatnych” zasad wiary, bo prawdziwych zasad nie może wymyślać sobie człowiek – takie zasady z góry świadczą o ich fałszywości, gdyż jedyne słuszne prawa dobrego życia, zasady moralne, może dać tylko Stwórca tego życia - On istnieje przecież obiektywnie.
Wokół idei liberalizmu
„Ścisłe określenie istoty liberalizmu jest trudne nie tylko z powodu rozmaitości jego, często wykluczających się, odmian oraz wynikającej stąd chwiejności i wieloznaczności, ale również z racji osiągniętego przezeń statusu ideologii przenikającej całą strukturę życia współczesnego świata; ceną tego <> jest właśnie brak ścisłości i jednoznaczności” („Encyklopedia <>”, t. XI). Liberalizm, wykorzystując bałagan, wywołany poplątaniem motywów różnych ideologii, zaczął mieszać różne porządki. I tak np. połączył „szlachetność ducha” ze „swobodą umysłu” (por. jw.), czyli rzeczy nie do pogodzenia, gdyż duch, w porządku nadprzyrodzonym, jest czysty wówczas, kiedy pełni wolę Stwórcy, a umysł, w porządku doczesnym, ograniczony jest prawami natury, stworzonymi przez Pana Boga. Celem obu tych porządków jest wieczne szczęście, ale pod warunkiem, że umysł będzie służył rozwojowi duchowemu, a nie odwrotnie. Albo też zaleca się władzę rozsądku nad „dogmatyzmem” (por. jw.). Jakkolwiek mogą istnieć niebezpieczne „dogmaty” totalitaryzmów i błędnych ideologii, to jednak tworzenie „dogmatu” zabraniającego tworzenia dogmatów w ogóle, jest właśnie „dogmatem” totalitarnym. Przecież nie co innego jak rozsądek – i to nie tylko ludzki ale i Boży – doprowadził do powstania dogmatów Kościoła Katolickiego oraz tych dogmatów i niezmiennych zasad w innych religiach, które zawierają dany element (ale cały) Prawdy Bożej.
Inną ideą liberalizmu jest idea statecznej „wolności obramowanej prawem” (jw.). Tu można już wyraźniej dostrzec odniesienie do współczesnych kierunków liberalizmu politycznego i jego „wizerunku” społecznego (poprzednie odnosiły się głównie do samych podstaw liberalizmu). Jakby jednak nie patrzeć na liberalizm, trudno określić jednoznacznie jakie jest „liberalne minimum” czy też „liberalne jądro” (problem ten można szeroko rozwijać), podawane w „katalogach zasad liberalizmu” (jw.). Tym, co jest najbardziej charakterystyczne dla liberalizmu, pozostaje zawsze indywidualizm – w różnej formie i zasięgu. Zakłada on brak istnienia prawdy obiektywnej - bądź brak możliwości dotarcia do niej – co wyklucza też istnienie Pana Boga jako jedynego prawodawcy, objawiającego człowiekowi Prawdę, by mógł mądrze korzystać z natury i zostać zbawionym, dzięki dobremu życiu. A zatem, wielość prawd indywidualnych powoduje, że liberalizm oznacza zasadniczo powrót do wcześniejszego pogaństwa. Zauważmy, iż wiara w jedynego Boga Jahwe była tępiona przez historyczne mocarstwa pogańskie (jak np. Rzym) dlatego głównie, że głosiła odrzucenie wielobóstwa – innych bogów i ich ideologii. Kościół Katolicki dziś nie podoba się współczesnym poganom – liberałom (ale nie tylko im, bo również poganom - członkom ruchu New Age, sekt itd.) właśnie dlatego, że odrzuca wielobóstwo, a wraz z nim możliwość współistnienia, jako równie prawdopodobnych (do wyboru), wielu sprzecznych ze sobą ideologii, sposobów myślenia. Nikt z nich by się nami, Katolikami, nie „przejmował”, gdybyśmy sobie po cichu wierzyli i nie próbowali uzasadniać swoich zasad jako słusznych obiektywnie, w działalności publicznej. Nie podoba im się to, że wykazujemy fałszywość ich ideologii oraz publicznie świadczymy o Prawdzie Objawionej, że nie poprzestajemy na prezentacji swoich poglądów (co by im idealnie pasowało do świata mnóstwa różnych idei, jednakowo uprawnionych), lecz bronimy swej wiary i poprzez dialog podążamy w głąb , ku jedynej i niezmiennej Prawdzie obiektywnej, tej samej dla wszystkich ludzi.
Prawda, która wyzwala
Komunista i liberał to są osoby, które tak naprawdę nie mają wiele wspólnego z Katolikiem. Wszyscy są ludźmi, a w każdym człowieku jest więcej dobra niż zła – i to jest chyba jedyna „cecha” wspólna. Nie jest to bynajmniej powód, by unikać dyskusji z tymi osobami. Katolik ma obowiązek ewangelizować. Przy założeniu jednak, że nie są mu obce apologetyczne metody – obrony wiary. Każdy wierzący powinien być w stanie bronić swej religii, bronić Prawdy, którą wyznaje. W jaki sposób Katolicy są traktowani przez komunistów i liberałów mamy możność oglądać w życiu codziennym. Należy więc wzmóc czujność, aby pośród spowszednienia problemów naszego życia dostrzegać, jakie są ich rzeczywiste źródła i za jakimi strukturami ukryte jest zło, które dostarcza nam wielu trudności, a nawet nieraz głębokich zranień oraz zagubień życiowych, duchowych.
Wobec prób opanowania społeczeństwa ideologiami postkomunistycznymi oraz liberalnymi, które chciałyby nam wmawiać, że albo prawda musi zniewalać, albo nie ma prawdy obiektywnej, nam, Katolikom, Pan Bóg daje Prawdę, która wyzwala. W naszej wierze odnajdziemy wszystko, czego potrzebujemy do życia doczesnego i wiecznego. Opierając budowanie cywilizacji na wartościach prawdziwych i niezmiennych, otrzymanych od Stwórcy, nie potrzebujemy nic więcej. Prawda, którą daje nam Pan Bóg oparta jest przede wszystkim na Miłości Stwórcy do stworzeń. To właśnie z Miłości Bóg obdarował nas życiem oraz wszystkim, co nas otacza i to również z Miłości otrzymaliśmy prawdziwe zasady, dzięki którym nie zniszczymy swojej natury ani świata, lecz możemy żyć wiecznie w radości szczęścia w Niebie.
Tomasz Wilczyński